od czego zacząć odchudzanie?

“Od jutra się odchudzam” – jak często rzucaliście to zdanie? A jak często udawało się je zrealizować? Podejrzewam, że nigdy. No i nie dziwię się wcale, bo z dietami jest jak z wieloma innymi rzeczami w życiu: najpierw musi zapaść decyzja, ale przed wdrożeniem planu w życie, należy go dokładnie przemyśleć.

od czego zacząć odchudzanie

#1 – postanowienie

Decyzja zapada zwykle spontanicznie: w sklepowej przebieralni, gdy nie mieścimy się w swój rozmiar ubrań, na schodach, gdy łapiemy zadyszkę wchodząc na pierwsze piętro lub gdy parzymy na swój brzuch po wsunięciu burgera z podwójnym kotletem. Z mojego doświadczenia wynika, że podjęcie decyzji jest kluczowym momentem diety i obowiązuje przy tym podstawowa zasada – decyzja musi wyjść od Ciebie. To stwierdzenie może wydawać się banalne, ale jeśli sami nie macie przekonania, że chcecie schudnąć, to na nic nie zdadzą się złośliwe uwagi otoczenia i złote rady na temat tego, że mógłbyś zgubić trochę tu czy tam. Działanie pod presją jest frustrujące, a na prawdę nie o to w chudnięciu chodzi.

Druga sprawa, to podejmowanie decyzji z pełnym żołądkiem. Nie jest trudno zarzekać się, że “zacznę od jutra”, podczas gdy właśnie wiosłujesz łyżką solidną porcję lodów z polewą czekoladową. Trudniej decyzję o diecie podjąć, gdy akurat mamy ochotę na słodką przekąskę. Dlatego nie rzucaj słów na wiatr – podejmij decyzję świadomie i biorąc odpowiedzialność za swoje słowa. 

"Od czego zacząć odchudzanie? Hmm... no właśnie, od czego by tu zacząć? Długo zwlekałem zanim  przysiadłem do klawiatury, by napisać parę słów na ten temat. Kilka razy otwierałem dokument, potem go zamykałem i zajmowałem się czymś innym. Nie udało mi się zrobić tego od razu. W końcu minęło trochę czasu i po prostu usiadłem i napisałem. Jak dłużej nad tym pomyślałem, doszedłem do wniosku, że właśnie w ten sposób zwykle bierzemy się za robienie nowych rzeczy. Od tego warto byłoby zacząć odchudzanie. Czyli od pierwszego kroku…" - Bartosz Walkowski - trener personalny

 

#2 – pierwszy krok

Ok, decyzja zapadła. I co teraz? Teraz pora na planowanie.

Zaczynając dietę warto zastanowić się nad kilkoma sprawami i odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Do myślenia nad niektórymi z nich skłonił mnie Bartek (przed rozpoczęciem projektu poprosił mnie o wypełnienie specjalnego formularza, którym rozpoczyna pracę ze swoimi klientami). Moim zdaniem najważniejsze to zastanowić się:

  • Ile chcę schudnąć? – Cel warto wyznaczać zdroworozsądkowo. Sama nie lubię być więźniem liczb, dlatego niechętnie określam konkretnie w kilogramach ile chcę ważyć na końcu mojej drogi. Wiem natomiast doskonale jak chcę wyglądać. Zamiast więc określać ściśle “chcę schudnąć 30 kg” wolę powiedzieć np. że chcę mieć szczupłe, zgrabne nogi i płaski brzuch. Poświęćcie trochę czasu na dokładne zwizualizowanie sobie Waszej wymarzonej sylwetki, wyobraźcie sobie ją dokładnie od stóp do głów (a tak konkretnie, to wyobraźcie sobie SIEBIE z taką sylwetką) i przywołujcie w głowie ten obraz za każdym razem, gdy najdzie Was chwila zwątpienia.
  • Kiedy chcę zacząć dietę? – Jest 365 dni  roku i żaden nie wydaje się idealny na start. Bo zaraz święta, albo urodziny, albo sezon na grilla… Zamiast szukać wymówek, spokojnie zastanówcie się kiedy realnie możecie zacząć odchudzanie. “Od jutra” nie zawsze jest dobrą odpowiedzią, ale nie odkładajcie też decyzji w nieskończoność.
  • Po co chcę schudnąć? – lista powodów może być długa, ale na pierwszym miejscu, bezsprzecznie powinien się znaleźć punkt: “dla siebie“. Dalej śmiało możecie wyliczyć wszystkie dodatkowe powody, dla których decydujecie się na odchudzanie. Może zawsze chciałeś coś zrobić, ale krępowała Cię Twoja waga? (ja np. postanowiłam, że jak schudnę to zapiszę się na zajęcia z pole dancingu). A może w szafie zalegają tony ciuchów, których jeszcze nie zdążyłaś znosić, bo wcześniej z nich “wyrosłaś”? Tu nie ma głupich odpowiedzi! – pisz o wszystkim, co przyjdzie ci do głowy. Jak trzeba to listę wydrukuj i powieś na lodówce.
  • Jak duża jest moja motywacja? – w świecie idealnym, wraz z podjęciem decyzji odstawiamy na bok czekoladę i całkowicie satysfakcjonuje nas obiad złożony z niesolonego kurczaka i sałaty. Ale świat nie jest idealny. Podczas odchudzania przychodzą gorsze dni, zastoje wagi psują humor i nie raz mamy ochotę rzucić to wszystko w cholerę. Jeśli motywacja do odchudzania jest bardzo mała, odchudzanie wymagać będzie od nas więcej pracy, ale nie znaczy to, że od razu należy przekreślać szanse na sukces. Nad motywacją można stale pracować!

"Odchudzanie zaczyna się w głowie – pozytywne nastawienie ma bardzo istotny wpływ na realizację założonego przez nas celu. Po to, by osiągnąć sukces przy zrzucaniu zbędnych kilogramów w zdrowy i racjonalny sposób, stale musimy odnawiać w sobie motywację, która pchnęła nas do odchudzania. Aby zacząć, przede wszystkim należy wyznaczyć sobie konkretny termin, w którym podejmie się wyzwanie." - Urszula Skrzypczak - dietetyk

kaboompics.com_Woman's hand using a pen noting on notepad

#3 – badania

Niezależnie od tego, czy decydujecie się na odchudzanie samodzielne czy pod okiem ekspertów, zawsze przed zaserwowaniem swojemu organizmowi szoku związanego ze zmianą nawyków żywieniowych warto upewnić się, że nie zrobimy sobie większej krzywdy.

"Przed wizytą u dietetyka warto wykonać podstawowe badania krwi: morfologię z rozmazem, glukozę na czczo. Jeśli zajdzie potrzeba wykonania dodatkowych badań, wynikających z aktualnego stanu zdrowia pacjenta czy wywiadu rodzinnego, dietetyk poprosi o to. Możemy spodziewać się konieczności określenia cholesterolu całkowitego, sprawdzenia poziomu ferrytyny (ocena poziomu żelaza), magnezu, wapnia zjonizowanego w organizmie i innych – związanych z konkretnymi schorzeniami." - Urszula Skrzypczak - dietetyk

"Jeśli nie jesteśmy pewni czy nasz organizm dobrze funkcjonuje to podstawą jest przeprowadzenie badań krwi i moczu, a następnie skonsultowanie ich ze specjalistą. Warto przeprowadzić również badania na nietolerancje oraz alergie pokarmowe (badanie krwi lub biorezonans magnetyczny), a także sprawdzić jaki mamy kolor języka, stan skóry czy są jakieś zmiany w postaci trądziku, krostek, przebarwień itd. Istotną informacją jest również to, czy mamy problemy z samym trawieniem." - Bartosz Walkowski - trener personalny

 

#4 – porządek w kuchni

Zasada “czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal” obowiązuje nie tylko w miłości. Jeśli nie jesteście pewni, czy dacie radę oprzeć się pokusie, najlepiej będzie pokus po prostu unikać. Oczyśćcie więc lodówkę i szafki kuchenne z niezdrowych przekąsek. Jeśli tak jak ja nie lubicie wyrzucać jedzenia, zorganizujcie spotkanie z przyjaciółmi, uruchomcie pokłady kulinarnej kreatywności i zaserwujcie stół obfitości przygotowany z tego, czego już wkrótce nie będziecie mogli podjadać. Pozbądźcie się zgromadzonych zapasów, a przede wszystkim wszystkiego tego, co da się “podjadać” (po gotowego snacka sięga się bezmyślnie, natomiast przed zjedzeniem nieplanowanego posiłku, który trzeba będzie przygotować od postaw zastanowisz się dwa razy).

"Na dobry początek przyda się zrobić porządki w swojej kuchni i pozbyć się wszystkich produktów słodzonych, dosładzanych, wysoko przetworzonych. Zaopatrzyć się w makarony pełnoziarniste, kasze, dobre oliwy, orzechy, suszone owoce, pestki, suszone warzywa strączkowe, dobrej jakości herbaty. Jeśli w menu ma pojawić się mięso i ryby to warto zastanowić się gdzie można kupić te produkty dobrej jakości. Konsumpcja potraw o mniejszej kaloryczności niejako ukierunkowuje na spożywanie pełnowartościowych produktów." - Urszula Skrzypczak - dietetyk

YFdIoUsRJCAehcoUnQaS_Straw

 

#5 – proszenie o pomoc

Tylko krowa nie zmienia poglądów. Jeszcze do niedawna żyłam w przekonaniu, że z odchudzaniem to sobie każdy głupi poradzi, wystarczy tylko o tym trochę poczytać i zwracać większą uwagę na to co się je. Nie mówię, że jest to zupełnie niemożliwe, ale pomoc dietetyka sporo ułatwia, o czym przekonuję się obecnie z dnia na dzień. Głównie dlatego, że podczas gdy ty się odchudzasz, o jedzeniu myśli za ciebie ktoś inny. Nie kombinujecie więc, nie zastanawiacie się co zrobić na obiad, nie pobudzacie tym samym swojego apetytu i nie macie zachcianek. A przy tym ktoś za Was te posiłki odpowiednio zbilansuje, dopasuje do Waszych potrzeb i będzie służył wsparciem i dobrą radą.

Rozmawiając na temat dietetyka czy trenera personalnego często słyszę stwierdzenie “nie stać mnie”. Wydatek ten jednak trzeba traktować jako inwestycję w swoje własne zdrowie i dobre samopoczucie. Pomyślcie o tym, ile pieniędzy zaoszczędzicie wydając mniej na batoniki, piwko w pubie, szybkiego hamburgera, popcorn w kinie, żelki podjadane podczas wieczoru z książką, kanapkę od “pana kanapki” w pracy i tak dalej, i tak dalej… Uzbiera się tego trochę, czyż nie? Zainwestujcie więc te pieniądze w profesjonalną pomoc. Jeśli mimo wszystko dalej twierdzicie, że stała współpraca z dietetykiem czy trenerem to zbyt duży wydatek, wybierzcie się chociaż na konsultacje i poproście o dopasowane do Waszego trybu odżywiania wskazówki.

"Zaplanowana dieta powinna być przygotowana indywidualnie i uwzględniać zapotrzebowanie na niezbędne substancje odżywcze, witaminy, mikro i makroelementy dla konkretnej osoby. Ułożony przez dietetyka jadłospis uwzględnia deficyt energetyczny oraz wysiłek fizyczny, pozwalając na stopniowy, zdrowy dla organizmu spadek masy ciała. W trakcie spotkania z dietetykiem, na podstawie wywiadu żywieniowego określa się preferencje żywieniowe, a dzięki temu dietetyk ustala smaczny i zdrowy jadłospis. Wybór diety jest istotny, ale nie bez znaczenia pozostaje zaplanowanie stałych godzin posiłków, dostosowanych do codziennego planu dnia. Ważne są także zalecenia dietetyka co do ilości posiłków i sposobu ich przyrządzania, czego należy bezwzględnie przestrzegać." - Urszula Skrzypczak - dietetyk

Podobnie ma się sprawa z trenerem personalnym. Dopasuje on wysiłek do Waszych możliwości, a przy tym nadzorować będzie czy ćwiczenia wykonujecie prawidłowo (a co za tym idzie bardziej efektywnie). Doświadczony trener poprowadzi zajęcia w taki sposób, żebyście na kolejny wracali z przyjemnością. To świetna droga do tego, żeby przekonać się do wysiłku fizycznego, nawet jeśli od dłuższego czasu się go unikało.

"Odchudzanie staje się prostsze, gdy mamy bardzo dobrego przewodnika na naszej drodze - trenera, dietetyka, coacha, psychologa, lekarza lub innego, doświadczonego specjalistę. Taka osoba pokaże nam inną drogę niż ta, którą do tej pory widzieliśmy [...] Zaczynając ćwiczenia warto o szczególną rozwagę. Choć Wasze ciało, tak samo jak Wy jest w stanie zrobić wszystko to tak naprawdę trzeba je do tego wysiłku przygotowywać powoli." - Bartosz Walkowski - trener personalny

kaboompics.com_Girl resting with legs on a white chair

#6 – relacje z najbliższymi

Przed Tobą duże zmiany. Chcąc nie chcąc, będą one dotyczyć także Twoich najbliższych. Nie będzie już ciasteczka na mieście z przyjaciółką, pizzy przy wspólnym oglądaniu filmu, romantycznej kolacji we włoskiej restauracji… Jeśli mieszkasz z rodziną, a po Twojej stronie do tej pory leżało przygotowywanie posiłków dla wszystkich domowników, warto wypracować jakiś plan działania. Nie zmuszaj innych do przechodzenia na dietę razem z Tobą! Możesz jednak poprosić ich o wsparcie, pomoc w przygotowywaniu posiłków, wspólne opracowywanie rodzinnych jadłospisów na kolejny tydzień. Jeśli obawiasz się pokus, określ jakie artykuły nie mają prawa wstępu do domu i czego nie powinni jeść w Twojej obecności. Dokładnie wytłumacz też na czym polega Twoja dieta, jak będzie wyglądać teraz Twój sposób odżywiania oraz rozkład dnia – w ten sposób mąż będzie mógł cię wspierać i poprzeć nawet wtedy, gdy teściowa podczas wizyty podstawiać ci będzie pod nos ciasteczko mówiąc: “to owsiane, zdrowe, jedz, od tego nie przytyjesz…” :)


Przebrnąłeś przez wszystkie sześć kroków? Gratulacje, jesteś gotowy, żeby zacząć odchudzanie! Teraz nie może się nie udać! 

Pamięta jednak, że jeśli chcesz osiągnąć sukces, nie możesz myśleć o diecie jako o czymś "na chwilę". Owszem, na początku drogi ograniczenia żywieniowe są bardziej restrykcyjne, ale powrót do dawnych nawyków zaraz po zakończeniu etapu odchudzania zaprzepaści wszystko, co uda Ci się osiągnąć. Dlatego od samego początku myśl o diecie jako o kroku w kierunku zdrowszego życia oraz poprawy sposobu odżywiania. Będzie to solidny fundament, który będzie dla Ciebie wsparciem w trudnych chwilach na diecie i unikniesz dzięki niemu rozczarowań w przyszłości :) Trzymam kciuki! :)


Bez tytułuUrszula Skrzypczak - Dietetyk
Z wykształcenia biotechnolog ze stopniem naukowym doktora nauk medycznych w zakresie biologii medycznej. W marcu 2014 roku odbierała dyplom z zakresu Dietetyki i Poradnictwa Żywieniowego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Z zamiłowania propagatorka racjonalnego odżywiania. O jedzeniu i jego wpływie na organizm człowieka wie prawie wszystko. Gotowa by pomóc każdemu, kto marzy o pięknej sylwetce i zdrowej diecie.

1420290916_black_envelope-128 copy skrzypczak.u(at)gmail.com

10847937_829402980434377_5402378767139139699_nBartosz Walkowski - Trener Personalny
Certyfikowany Trener Personalny z licencjatem Dietetyka. Posiadacz brązowego pasa z Krav Magi i Instruktor Samoobrony. Przeprowadził kilka tysięcy godzin treningu personalnego oraz zajęć grupowych. Przez lata spędzone na siłowni, macie i boisku doskonalił się w wielu dyscyplinach zespołowych, indywidualnych, sportach walki i wytrzymałościowych. Zafascynowany rozwojem osobistym i spędzaniem czasu na wolnym powietrzu.

1420290916_black_envelope-128 copy bartosz.walkowski(at)gmail.com  

  • A dla mnie motywacją jet brak ciuchów w szafie na wiosnę. Naprawdę, większość to stare, wyciorane szmatki. I tak sobie myślę, po co mam je kupować w rozmiarze 38-40, jak mogę schudnąći kupić w rozmiarze 36. No niby proste, ale… mnie przekonuje. Postanowiłam sobie, że dopóki nie schudnę, będę musiała w tych starych szmatach chodzić ;) Pozdrawiam, Agata.

  • Wszystkie rady schowałam sobie głęboko do serduszka, u mnie to już trzeci dzień.;) Ciekawa jestem Twoim efektów – zrobisz jakieś podsumowanie po np. miesiącu, pierwszych 10 kg, itp.?

    • Tak, będę takie podsumowania publikować regularnie :) Póki co 3,5 kg za mną ;)

  • Karina

    dzięki Bogu, że tu trafiłam… szukałam przepisu na banany w miodzie, bo naszła mnie ochota na coś skłodkiego. na szczęście w miarę szybko uprzytomniłam sobie, że jestem na diecie i to właśnie dzięki Twojemu blogowi poszłam po rozum do głowy. trzy dni diety za mną i szkoda byłoby to zmarnować. dobrze jest wiedzieć, że nie tylko ja walczę z kilogramami… po raz enty. na szczęście nie mam w domu wagi, co zmniejsza ryzyko stresów, wolę patrzeć, jak moje ulubione jeansy będą stawały się coraz większe. :) pozdrawiam Cię gorąco i dołączam do Twoich wielbicielek. będę częściej, słowo! ps. czy też tak masz, że nagle zaroiło się wkoło Ciebie od reklam słodyczy, półki sklepowe przyciągają do wszystkiego, co zawiera w sobie chociaż gram cukru i wszystko wydaje się wyglądać smaczniej, niż kiedykolwiek?

    • Szczerze mówiąc – po raz pierwszy tak nie mam :) Zastanawiam się, czy to kwestia tego, że decydując się na ten projekt po prostu nie dopuszczam do siebie myśli o tym, że mogłoby coś pójść nie tak, czy też tego, że dietę układa mi dietetyk – ja nie muszę myśleć o jedzeniu, więc i pokus mam mniej, a posiłki są lepiej zbilansowane. Ale skłamałabym mówiąc, że nie mam zachcianek wcale. Praktycznie od samego początku diety chodzi za mną tort czekoladowy, a w Tłusty Czwartek musiałam pójść na spacer żeby tylko nie patrzeć na te wszystkie zdjęcia w necie :) Póki co jednak idzie mi nieźle. Trzymam kciuki, żeby i Tobie świetnie szło! :) I nawet nie wiesz jak miło mi czytać, że w jakiś sposób cię zmobilizowałam do trwania w postanowieniu :) Koniecznie zaglądaj częściej!

      • Karina

        oj, nawet nie wiesz jak bardzo zmobilizowałaś! na razie przejrzałam kilka Twoich przepisów. już wiem, że jak zgubię kilka kilogramów to nagrodzę się Twomi makaronikami, ale to może przy okazji czerwcowego słońca :) byleby nie zwariować! wczoraj chodziło za mną coś słodkiego (na szczęście w domu nie mam żadnych słodyczy!), więc zrobiłam sobie marchewkę z cebulką i natką pietruszki. po kilku minutach na patelni słoczycz tego połączenia zastępuje nawet czekoladę, aż sama nie mogłam uwierzyć! za chwilę przewertuję resztę Twoich wpisów i mam nadzieję, że zajdę tutaj też trochę wegetariańskich przepisów. pozdrawiam Cię gorąco i czekam na dalsze wpisy o sukcesach w odchudzaniu. :)