kurczak w harrisie z grzybami, chorizo i ziemniaczkami oraz recenzja naczyń Valdinox Black
Kilka tygodni temu otrzymałam do przetestowania kilka sprzętów marki Altom. Podczas gdy wy braliście udział w konkursie organizowanym przeze mnie przy współpracy z tą marką, ja pod lupę wzięłam naczynia z serii Valdinox Black – brytfannę oraz garnuszek do mleka.
Naczynia te wykonane zostały techniką polegającą na odlewaniu metalu (w tym przypadku aluminium) pod ciśnieniem – dzięki temu naczynia są trwałe i odporne na uszkodzenia. Co więcej pokryte są nieprzywierającą powłoką, która chroni przed przypaleniami i sprawia, że naczyń nie trzeba szorować, a jedynie przetrzeć pod bieżącą wodą gąbką z płynem. Cudo!
Co prawda jeśli chodzi o naczynia w których przygotowuję jedzenie ważniejsza od wyglądu jest dla mnie praktyczność. Nie mogę jednak nie wspomnieć także o tym, że seria Valdinox Black jest po prostu piękna. Matowa, grafitowa czerń, jaką pokryte są naczynia jest hipnotyzująca, a do tego trzeba przyznać, że forma także jest niezwykle estetyczna.
Tyle ogółu, pora na szczegóły. Zacznijmy od brytfanny.
Brytfanna, którą testowałam jest podwójna. Komplet składa się z: głębokiego naczynia do zapiekania, płytkiego naczynia do zapiekania z rowkami grillowymi oraz z pokrywki. Dzięki temu możliwe jest kilka kombinacji. Głęboka część doskonale nadaje się do pieczenia mięs oraz drobiu w całości (z powodzeniem zmieści się w niej spora kaczka lub mały indyk), w płytszym naczyniu zapiekać można np. mięso w kawałkach lub ryby. Szklana pokrywka pasuje do obu, ale też obie części naczynia można traktować jako jedno (płytsza część może służyć za pokrywkę).
Uchwyty brytfanny odlane są w jednym kawałku razem z naczyniem – nie odpadną więc, nie poluzują się i jednym słowem służyć nam będą przez lata. U mnie brytfanna mieściła się w piekarniku bez problemu, jednak wyciągnięcie jej było trochę problematyczne ze względu na uchwyty umieszczone po skosie owalu (musiałam zachować szczególną ostrożność, żeby np. nie dotknąć wierzchem dłoni wnętrza piekarnika). Pozostałe wzory brytfann Valdinox mają kształt prostokąta i uchwyty są tam, gdzie to najlogiczniejsze – bo bokach :)
Brytfannę można używać w temperaturze do 240 stopni, ale świetnie sprawdzi się także jako naczynie do użycia na kuchence. To świetne rozwiązanie w przepisach, w których najpierw należy składniki podsmażyć, a potem zapiec – nie trzeba brudzić dodatkowych garnków i patelni.
Najciekawszą rzeczą w brytfannie jest aromatyzer w szklanej pokrywie. Była to dla mnie zupełna nowość, nigdy wcześniej się z takim rozwiązaniem nie spotkałam. Polega to na tym, że w uchwycie pokrywy jest niewielka dziurka, przez którą możemy dodać do potrawy płyn, bez konieczności otwierania pokrywy (mniej płynu wyparuje). Dziurka jest tak mała, że pewnie nawet bym jej nie zauważyła, gdybym o tym rozwiązaniu po prostu nie przeczytała na stronie producenta :)
Przy pieczeniu brytfanna sprawdziła się absolutnie doskonale. Nic nie przywarło, kurczak wyszedł delikatny i soczysty, a mycie okazało się być łatwiejsze niż przypuszczałam :)
Możecie zastanawiać się czy potrzebna jest Wam brytfanna i do czego właściwie można ją wykorzystać. Moim zdaniem, jeśli zdarza się Wam czasami gotować większe porcje, gościć kogoś na eleganckim obiedzie, albo po prostu lubicie w kuchni trochę pokombinować to warto na brytfannę znaleźć miejsce. Owszem, wiele rzeczy da się zrobić bez niej, ale użycie tego naczynia gwarantuje nam lepszy smak (dania będą bardzo soczyste i aromatyczne) oraz szybsze przygotowanie – grube ścianki dobrze się nagrzewają i lepiej trzymają ciepło.
Podobny dylemat można by mieć jeśli chodzi o garnek do mleka. Garnek do mleka, jak nazwa wskazuje służy do tego, by podgrzewać w nim głównie mleko. Ma to swoje uzasadnienie w tym, że kształt garnka zapobiega kipieniu oraz przypalaniu się (w przypadku garnków Valdinox przypalaniu się dodatkowo zapobiega nieprzywierająca powłoka non-stick). Osobiście nie jestem jednak fanką trzymania w kuchni przyrządów o tylko jednym zastosowaniu (i pewnie dlatego nigdy nie kupię sobie np. garnka do gotowania szparagów). Dlaczego więc zdecydowałam się wybrać garnek do mleka? Z prostego powodu – ma rączkę, dzióbek oraz pojemność 1,5 litra, co automatycznie czyni go naczyniem niezwykle funkcjonalnym i uniwersalnym. Można w nim gotować też np. sosy a także wszystkie inne płyny, które wymagają później nieco bardziej precyzyjnego przelania lub nie powinny być podgrzewane zbyt gwałtownie.
Podobnie jak w przypadku brytfanny, garnek wykonany jest także techniką die-cast (odlewanie pod ciśnieniem), jednak ma on nienagrzewającą się rączkę, która pozwala na wygodne chwycenie garnka już po podgrzaniu zawartości.
Zarówno z brytfanny jak i garnka do mleka jestem niezwykle zadowolona i z pełnym przekonaniem mogę Wam je polecić – u mnie pozostaną w regularnym użytku. Są świetnie wykonane, niezwykle lekkie (co jest zaskakujące zwłaszcza w przypadku brytfanny) i bardzo praktyczne. Oba naczynia niestety nie przystosowane są do stosowania na płytach indukcyjnych, ale w całej serii znaleźć można i takie, jeśli więc jesteście posiadaczami takowej, warto zajrzeć i przejrzeć pełną ofertę.
Niebawem znajdziecie też na blogu kolejną recenzję – tym razem opowiem Wam jak sprawują się noże z serii Sako.
A jeśli jesteście ciekawi jak brytfanna sprawdziła się w praktyce, z przyjemnością prezentuję Wam przepis na kurczakaw harrisie, z grzybami, chorrizo i ziemniaczami. Przepis jest banalnie prosty – wystarczy niemalże wrzucić wszystko do brytfanny i wstawić do piekarnika :)
Składniki:
- 1 kurczak w całości
- 1 łyżka smalcu
- 1 łyżka harrisy
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego
- 1 łyżeczka bazylii
- 1 łyżeczka soli
- 300 g młodych ziemniaczków
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 100 g kiełbasy chorizo
- 100 g boczniaków
- 100 g brunatnych pieczarek
- 100 ml bulionu drobiowego
Kurczaka myjemy, osuszamy papierowym ręcznikiem. Wycinamy szyjkę i gruczoł kuprowy.
Harrisę mieszamy z koncentratem pomidorowym, bazylią i solą. Tak przygotowaną marynatą nacieramy mięso (uwaga, harrisa jest pikantna, jeśli więc macie podrażnioną skórę na rękach, dobrze jest założyć gumowe rękawiczki lub użyć do nacierania pędzelka lub łyżki!).
Dno brytfanny smarujemy smalcem, na wierzchu układamy kurczaka. Dookoła mięsa układamy: pokrojone na ćwiartki ziemniaczki, pokrojoną w ósemki cebulkę, obrane i przekrojone wzdłuż na pół ząbki czosnki, pokrojone w półplasterki chorrizo oraz pokrojone w plasterki grzyby.
Naczynie przykrywamy pokrywką i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Po 30 minutach podlewamy mięso bulionem drobiowym. Pieczemy jeszcze godzinę. Na 15 minut przed końcem pieczenia zdejmujemy pokrywkę, sosem z dna brytfanny polewamy wierzch kurczaka i podkręcamy temperaturę do 200 stopni (skórka kurczaka się zarumieni).
Upieczonego kurczaka wyjmujemy i odstawiamy na około 20 minut przed rozkrojeniem.
Duuużo pyszności życzy gruszka z fartuszka! :)