malinowe tiramisu

Udało się! W końcu zdobyłam ostatnią pozytywną ocenę z egzaminu i już oficjalnie jestem na drugim roku studiów :) Taki sukces musiałam uczcić, oczywiście po swojemu. A jakże inaczej mogłabym to zrobić, jeśli nie spędzając pół dnia w kuchni? :) Na pierwszy rzut poszedł deser. Jeszcze chłodzi się w lodówce, czekając aż mój mężczyzna wróci z pracy, ale już podjadając wiedziałam, że będzie pyszny :) Deserek a’la tiramisu jest błyskawiczny i bardzo efektowny. Gwarantuję – smakuje równie dobrze co wygląda! Z pewnością jeszcze nie raz zagości w mojej kuchni. Poleciłabym go jako coś co możecie zaserwować znajomym, ale prawda jest taka, że człowiek nie ma ochoty się nim z nikim dzielić ;)

malinowe tiramisu

Składniki (na 2 porcje):

- 180 g serka mascarpone

- 3 łyżki cukru pudru

- 3 żółtka

- 2 garści malin

- 12-16 małych biszkopcików

- 1/2 łyżeczki słodkiego kakao

- filiżanka przestudzonej bardzo mocnej kawy

Serek, cukier puder i żółtka (jajka należy koniecznie sparzyć przed użyciem!) miksujemy na gładką masę przez parę minut. Biszkopty pojedynczo maczamy w kawie (dosłownie na sekundkę) i układamy pierwszą warstwę na dnie pucharka. Na to nakładamy warstwę gotowej masy i przysypujemy warstwą malin. Następnie układamy drugą warstwę kawowo-biszkoptową i serową. Całość przyprószamy odrobiną kakao i dekorujemy malinkami.

Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)