lasagne z zielonym beszamelem
Wczoraj był Dzień Chłopaka, a mój własny, prywatny, osobisty chłopak z tej okazji zażyczył sobie lasagne. Pomyślałam – ok, pomysł nie głupi, tylko to nie może być taka zwykła, codzienna lasagne. Zazwyczaj przepis jest prosty: makaron, sos pomidorowy, mielone ze świni, beszamel i suszone bazylia, oregano i zioła prowansalskie. O nie, nie. Nie tym razem. Ta lasagne jest wyjątkowa. Jej przygotowanie wcale nie zajmuje dużo więcej czasu, a efekt jest tego warty :) Chłopak potwierdzi.
Oczywiście inspiracja nie wzięła się znikąd, znów na pomoc ruszył mi Gino d’Acampo, tylko, że z “braku laku” a właściwie z braków w lodówce i polskich sklepach musiałam sobie radzić inaczej. Ale poradziłam sobie z bardzo fajnym efektem :) Co prawda każdy kto kiedykolwiek próbował zrobić zdjęcie lasagne wie jakie to trudne zadanie i że nigdy nie da się oddać jej wspaniałego smaku na fotografii. Tak było i tym razem…
Składniki (na formę do zapiekania o wymiarach ok. 20×30 cm):
Na zielony beszamel:
– 50 g masła
– 50 g mąki
– 500 ml mleka
– garść liści świeżej bazylii
– 1 ząbek czosnku
– 3 łyżki tartego parmezanu
– oliwa z oliwek
– sól
– pieprz
– gałka muszkatołowa
Na sos mięsny:
– 500 g dobrej jakości mięsa wołowego
– 1 marchewka
– 1 cebula
– 1 duża lub 2 małe łodygi selera naciowego
– 1/2 szklanki czerwonego wina
– 800 g krojonych pomidorów z puszki
– sól
– pieprz
– 2 łyżki oleju rzepakowego
Dodatkowo:
– 12 płatów gotowego makaronu lasagne
– 150 g tartego żółtego sera
W rondlu rozpuszczamy masło. Zmniejszamy ogień i dosypujemy przez sito mąkę. Mieszamy razem i gdy składniki się połączą, pomału, stopniowo dodajemy mleko. Całość mieszamy bez przerwy trzepaczką, trzymając sos na małym ogniu. Gdy sos zacznie gęstnieć zdejmujemy go z ognia.
Bazylię, parmezan i czosnek wrzucamy do blendera. Dodajemy trochę oliwy z oliwek i całość miksujemy. Dodajemy do sosu. Przyprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Gotowy sos odstawiamy na bok.
Na patelni rozgrzewamy olej. Marchew obieramy, trzemy na tarce o grubych oczkach. Cebulę i selera drobno siekamy. Warzywa wrzucamy na patelnię i podsmażamy przez parę minut. Dodajemy mięso i smażymy, rozdrabniając mięso na mniejsze części, aż zmieni kolor z czerwonego na szary. Trzymamy na ogniu jeszcze kilka minut, wlewamy wino i gotujemy razem, aż wino wyparuje. Na koniec dodajemy pomidory i zmniejszamy ogień. Sos trzymamy na ogniu około godziny, od czasu do czasu mieszając. Przyprawiamy solą i pieprzem.
Gdy mamy już gotowe oba sosy, możemy się wziąć za układanie lasagne.
W dużym garnku gotujemy osoloną wodę. W tym czasie naczynie do zapiekania smarujemy sosem beszamelowym.
Płata lasagne wrzucamy po kilka (3-4, w zależności ile płatów potrzeba na jedną warstwę w waszym naczyniu) na raz. Trzymamy kilka minut, aż stracą swoją sztywność. Wyławiając z garnka po jednym płacie, układamy je na dnie naczynia (gdy wyłowimy wszystkie od razu wrzucamy do garnka kolejną porcję). Na makaron nakładamy 1/3 sosu mięsnego oraz 1/3 sera.
Na górze nakładamy kolejną warstwę makaronu, smarujemy sosem beszamelowym, dodajemy 1/3 sosu mięsnego. W tej warstwie nie dodajemy sera.
Przykrywamy kolejną warstwą makaronu, sosu beszamelowego, 1/3 sosu mięsnego oraz 1/3 żółtego sera.
Na górze układamy kolejną warstwę makaronu. Smarujemy sosem beszamelowym i posypujemy ostatnią porcją żółtego sera.
Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 20-30 minut (ser powinien się roztopić i lekko przyrumienić, ale makaron na brzegach nie powinien się przypalać).
Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)
-
karmel-itka
-
Szel
-
Ola
-
Kasia