kanapka ze stekiem z polędwicy wołowej i test noży Sako
Każdy, kto gotuje wie, jak ważny w kuchni jest dobry nóż. Są ogólne cechy, które dobry nóż definiują, jak na przykład to, że musi być ostry oraz musi dobrze leżeć w dłoni. I o ile ostrość każdy może ocenić tak samo, o tyle leżenie w dłoni to już kwestia indywidualna, dlatego nie ma noży uniwersalnych dla wszystkich.
Miałam do czynienia już z różnymi bardziej i mniej profesjonalnymi nożami. Ostatnio zostałam poproszona też o przetestowanie noży Sako marki FNS Gerpol. Testowałam je dzielnie przez trzy tygodnie i chętnie podzielę się z Wami moimi wnioskami.
Komplet Sako składa się z pięciu kutych noży: noża szefa kuchni, noża do pieczywa, noża masarskiego, noża do warzyw i noża “uniwersalnego”. Noże kute są świetne pod względem trwałości – ostrze i rękojeść wykonane są z jednego kawałka metalu, dzięki czemu nóż nam się nie złamie w pół, jak to często bywa przy kiepskich nożach z plastikową rękojeścią. Tu dodatkowo rękojeść osadzona jest w bardzo sztywnym i twardym polimerze (jak zapewnia producent materiał ten jest szczególnie odporny na pękanie i zużycie – ja testuję je jeszcze zbyt krótko by móc to potwierdzić). Materiał ten dość dobrze leży nawet w wilgotnej dłoni (choć ja zawsze przestrzegam przed krojeniem czegokolwiek z mokrymi rękami).
Noże Sako określiłabym raczej jako “męskie”. To za sprawą ich masywności. Na moje kobiece dłonie są nieco zbyt ciężkie (szczególnie nóż szefa kuchni, którym nie potrafię się sprawnie posługiwać, właśnie ze względu na jego ciężar). Moim faworytem jest jednak nóż masarski, który świetnie radzi sobie z mięsem, przez które przechodzi jak przez masło oraz kośćmi. Moje pierwsze trybowanie kurczaka wykonałam właśnie tym nożem :) Równie często używam noża do pieczywa, które świetnie kroi nawet bardzo świeży (jak i bardzo stary) chleb oraz nożyka do warzyw.
Testuję je jeszcze nieco za krótko by móc określić tempo ich tępienia się, ale ze względu na klasyczny materiał z jakiego są wykonane (stal) nie będzie problemu z ich łatwym naostrzeniem.
Do całego zestawu dołączony jest absolutnie świetny blok do noży. Już dawno chciałam kupić sobie jakiś w tym stylu, no i wreszcie mam :) Fenomen tego bloku polega na tym, że nie ma on otworów przeznaczonych na konkretny model noża, lecz cały składa się z elastycznych włókien, gęsto osadzonych wewnątrz obudowy z drewna kauczukowego. Dzięki temu noże można wsuwać w blok w dowolny sposób, a dodatkowo (co było ogromnym plusem dla mnie) pomieści też pozostałe posiadane przez Was noże, dzięki czemu nie musicie trzymać na blacie kilku bloków do noży (ja do tej pory miałam dwa, ten był trzeci) i możecie zastąpić go tym jednym.
Cena noży jest bardzo przystępna – 310 zł za komplet, który z pewnością będzie służył przez lata to niewiele. Noże wchodzące w skład zestawu są klasyczne i z pewnością każdy z nich znajdzie zastosowanie w Waszej kuchni, więc nie wydajecie pieniędzy na nic, co będzie leżało nieużywane (a z zestawami noży to różnie bywa). Jeśli wiec będziecie zastanawiać się nad tym jakie noże kupić, to myślę, że komplet Sako warto wziąć pod uwagę :)
Przygotowując kanapkę ze stekiem z polędwicy wołowej przetestowałam możliwości całego zestawu. Chleb pokroiłam nożem do pieczywa, błony z polędwicy usunęłam noże masarskim, po usmażeniu pokroiłam ją na plasterki nożem szefa kuchni. Pieczarki, cebulę i ogórki pokroiłam nożem do warzyw, a nóż uniwersalny przydał się do… no cóż, przydał się do przycięcia papieru do zdjęcia :) Efekt? Widzicie poniżej! Mężczyzna był bardzo zadowolony! :)
Składniki (na 3 kanapki):
- 150 g steka z polędwicy wołowej
- 2 duże pieczarki
- 1 mała cebula
- 1 łyżka octu z czerwonego wina
- 1 ogórek kiszony
- 1 łyżka majonezu
- 1 łyżka musztardy Dijon
- 1 płaska łyżeczka płynnego miodu
- 1 łyżeczka octu jabłkowego
- sól
- pieprz
- olej rzepakowy
- kilka liści sałaty
- 6 kromek pieczywa
Stek wyjmujemy z lodówki na 30-60 minut przed smażeniem, żeby nabrał temperatury pokojowej. Oprószamy go pieprzem z dwóch stron.
Na patelni rozgrzewamy olej, wkładamy steka i smażymy około 3-4 minut z jednej strony (nie ruszamy steka podczas smażenia). Szczypcami odwracamy steka na drugą stronę i ponownie smażymy 3-4 minuty. Usmażonego steka oprószamy solą i zawijamy w folię aluminiową. Odstawiamy na 10 minut.
W międzyczasie na patelnię na którym smażył się stek wrzucamy cebulę i pieczarki (w razie konieczności dodajemy nieco oleju) i podsmażamy do zrumienienia. Dodajemy ocet z czerwonego wina, sól i pieprz i całość mieszamy. Zdejmujemy z ognia.
Majonez, musztardę, miód i ocet jabłkowy mieszamy razem. Przyprawiamy do smaku solą.
Steka odwijamy z folii, kroimy na cienkie plasterki. Na plasterki kroimy także ogórka kiszonego.
3 kromki pieczywa smarujemy cienko sosem. Na wierzchu układamy liście sałaty. Następnie układamy kolejno: kawałki steka, pieczarki z cebulą, plasterki ogórka. Całość skrapiamy sosem i przykrywamy pozostałym pieczywem.
Prawdziwie "mięskiej" wyżerki i zawsze ostrych noży życzy gruszka z fartuszka!