Gino D’Acampo “Buonissimo!”

Autor: Gino D’Acampo

Tytuł: Buonissimo

Liczba stron: 160

Liczba przepisów: około 100

Liczba zakładek “koniecznie zrobić!”: około 40

Gino. Jak zawsze niezawodny. To trzecia i póki co (niestety!) ostatnia z książek Gino jakie na dzień dzisiejszy mam w swojej kolekcji, ale nie  odpuszczę – prawdopodobnie kupię także w języku angielskim jego pozostałe pozycje: Italian Home Baking, Fantastico! oraz La Dolce Diet, których po polsku jeszcze nie ma (CZEMU?!?!). Gino to mój absolutny guru, jeśli chodzi o kuchnię włoską – sos pomidorowy z jego przepisu, choć z najprostszych składników, to za sprawą proporcji nabiera niesamowitego smaku. I właściwie już na tym mogłabym skończyć moją recenzję słowem: POLECAM.

buonissimo
No ale jednak wezmę Gino i jego “Buonissimo” pod lupę :)

Zacznę od tego co tygryski i gruszki lubią najbardziej – od zdjęć. A te są takie, że to cud, że moja ślina jeszcze nie posklejała kartek w książce. I co cieszy najbardziej – do znacznej większości przepisów. I, uwaga, uwaga – ciekawostka! Dania po przyrządzeniu faktycznie wyglądają jak na obrazku! A to się dość rzadko w kulinarnym świecie zdarza :)

buonissimo3
Pięć części książki przemyślanych zostało bardzo dobrze:  romantico – potrawy dla dwojga,  per me – przepisy dla jednej osoby, per tutti i giorni – codzienne kolacje, facile facile – łatwe, ale imponujące przepisy oraz salute – gdy przychodzą goście. Jak widać, jest to idealna książka dla osób: randkujących, mieszkających samotnie, pracujących do późna (bowiem kolacje przypominają raczej obiadokolacje), chcących w łatwy sposób zaimponować znajomym i przyjmujących gości. Ale oczywiście nie tylko, bo w książce każdy znajdzie coś dla siebie.

Przepisy Gino opatrzone są zawsze krótkim wstępem z historią przepisu. Zauważyłam tu co prawda pewną niezgodność, ale myślę, że wynika to z braku chronologii w książce – raz bowiem Gino pisze o tym, że odkąd jada curry stopniowo wybiera coraz pikantniejsze wersje, a w kolejnym przepisie na curry wspomina o tym, że nie lubi pikantnych ;) Niemniej tłumaczę to sobie tym, że przepisy sortowane według kategorii nie musiały przecież powstawać w tym samym czasie, a sama doskonale wiem, jak gusta potrafią się człowiekowi zmienić :)

buonissimo2
Jeśli chodzi o same przepisy to te, jak sam autor twierdzi – są proste. I nie kłamie. Są, choć składniki po które sięga zazwyczaj nie są standardowymi składnikami w kuchni przeciętnego singla. Niemniej jednak z ich dostępnością raczej nie powinno być problemu (poza jagnięciną, którą Gino lubi, a o którą w Polsce bardzo trudno). I choć D’Acampo twierdzi, że w kuchni trzeba eksperymentować, polecam trzymać się jego proporcji – facet wie, co robi!

buonissimo4
Książka wydana jest schludnie, przejrzyście i pięknie. Przy każdym przepisie znajdziemy informację o liczbie porcji, włoską nazwę potrawy i dokładny opis wykonywanych czynności. Jeśli miałabym wybierać, to z tej trójki którą posiadam to właśnie Buonissimo! jest moją ulubioną.

Nie muszę więc chyba pisać, że polecam. Zdecydowanie jest to książka, z której powinni korzystać wszyscy! :)