“Złota księga czekolady. Ponad 300 znakomitych przepisów”

Autor: praca zbiorowa

Tytuł: Złota księga czekolady. Ponad 300 znakomitych przepisów”

Liczba stron: 700

Liczba przepisów: ponad 300

Liczba zakładek “koniecznie zrobić!”: 110

Niewątpliwie jest to najbardziej apetyczna książka w całym moim zbiorze. Nie znaczy to, że jest to książka bez wad, niemniej jednak nie znam osoby, która nie dostałaby ślinotoku już tylko biorąc ją do rąk. Sama, gdy tylko ujrzałam ją w księgarni po prostu wiedziałam, że muszę ją mieć. Kręciłam się wokół niej parę dobrych miesięcy (mimo wszystko nie tak hop-siup wydać na książkę prawie 100 zł – sic!), aż w końcu trafiłam na promocję “50% ceny” i nie było już odwrotu – książka wylądowała w moich rękach :)


złota księga czekolady
 

Tytuł pasuje do niej jak ulał. Jest złota – jej okładka mieni się z daleka, a brzegi książki pokryte są złotą farbą; jest księgą – gruba, potężna i swoje waży (niestety przez to dość nieporęczna w kuchni, bo nie chce utrzymać się otwarta w wybranym miejscu); i jest o czekoladzie – absolutnie każdy przepis w książce zawiera czekoladę (ciemną, mleczną lub białą), kakao, ewentualnie czekoladowy syrop.


złota księga czekolady
 

Wspomniałam o tym, że jest to książka najbardziej apetyczna – otóż do każdego z tych 300 przepisów dołączone jest zdjęcie. I to nie byle jakie. Zdjęcie zajmuje każdorazowo całą stronę, jest niezwykle smaczne, często dosłownie ocieka czekoladą (lecz nie zawsze, ale o tym za moment). Nie wiem ile kilogramów przybrał podczas pracy nad tą książką fotograf :)


złota księga czekolady
 

Księgę otwiera około 30-stronicowy wstęp. Można by narzekać, że to za mało, jednak o czekoladzie powstawały całe książki osobno opisujące jej historię czy zastosowanie. Ta książka miała być z założenia książką z przepisami, dlatego musimy się zadowolić tymi 30-toma stronami. Mimo to na tak niewielkiej objętości zmieszczono sporą ilość ciekawostek :) To, co rozczarowuje najbardziej to fakt, że po tych 30 stronach nie dowiemy się o czekoladzie już nic więcej, poza tym, jak smakuje…


złota księga czekolady
 

Książka podzielona jest z głową. Rozdziały to kolejno: Ciastka; Ciasta krojone i brownie; Muffinki i babeczki; Ciasta; Eleganckie desery; Placki i tarty; Puddingi i kremy; Ciasta do kawy i herbaty; Torty; Łakocie; Przystawki; Drinki; Podstawowe przepisy. Jeśli może być coś zastanawiającego w tym podziale to rozdział “Ciasta” występujący po “Ciastach krojonych” i przed “Plackami…”, “Ciastami do kawy…” i “Tortami”. Otóż ten rozdział poświęcony jest na czekoladowe połączenia z ciastami takimi jak ciasto ptysiowe, francuskie, filo itp. i nie są to ciasta same w sobie, a raczej ciasteczka z ciast “nieczekoladowych”.

Jak zauważyliście, występuje tu też dział “Przystawki”. Znajdziemy tu pomysły na czekoladę w wersji wytrawnej. Na przykład: penne z czekoladą, pistacjami i kozim serem, dziczyznę w pikantnym sosie czekoladowym, muffinki czekoladowe z serem robiola i salami, czekoladowe fettucine z masłem, szałwią i mozarellą i jeszcze parę innych :) Osobiście nie jestem zwolenniczką takich połączeń, ale jeśli lubicie eksperymentować, wierzę, że Wam te przepisy przypadną do gustu.

Według tego samego podziału rozdzielony jest spis treści. Trudno bowiem dzielić indeks według składników skoro większość jest bardzo podobna.


złota księga czekolady
 

Wypróbowałam już kilka przepisów z książki i muszę przyznać, że nie miałam z nimi większych problemów. To, co jednak mocno mnie denerwowało to przede wszystkim przepis pisany ciągiem, a w drugiej kolejności brak choćby małej informacji dotyczącej tego czego możemy spodziewać się po przygotowaniu deseru – czy ciasteczka będą kruche czy miękkie w środku? czy krem będzie zwarty czy lejący? czy ciasto będzie wilgotne czy raczej piaskowe?… Krótko mówiąc – robimy w ciemno, kierując się obrazkiem.


zlota ksiega 8
 

Niewątpliwym plusem jest to, że przepisy przygotowywane są z podstawowych składników i raczej nie będziemy mieć problemu ze znalezieniem wszystkich potrzebnych składników. Jest to niewątpliwie książka międzynarodowa i aż dziw bierze ile rzeczy da się przygotować opierając się głównie na mące, jajkach i czekoladzie :)

To czego można się bać sięgając po książkę, to że utoniemy w słodyczy czekolady, zakleimy się od samego patrzenia i zemdli nas od nadmiaru cukru w cukrze. Pewnie by tak było, gdyby faktycznie każdy przepis polany był warstwą czekolady. Nie ma się jednak czego obawiać – wśród czekoladowych smaków znajdziemy też takie, gdzie czekolada jest zaledwie małym dodatkiem.


złota księga czekolady
 

Do każdego przepisu dołączona jest informacja o liczbie porcji, czasie przygotowania oraz stopniu trudności (zdaje się, że skala jest od 1 do 3, ale niewiele jest przepisów z cyferką “3” :)). Niestety jest to jedyna dodatkowa informacja przy przepisie. Każdy przepis to po prostu lista składników plus sposób przygotowania. Tak jak więc wspomniałam na początku – nie liczcie na czekoladowe ciekawostki w środku księgi…


złota księga czekolady
 

Pomimo jednak tych paru niedociągnięć za nic nie pozbyłabym się tej pozycji z mojej biblioteczki :) Mało tego, z pewnością w przyszłości dokupię także inne książki z tej serii – Złotą księgę makaronów, Złotą księgę kucharską i Srebrną księgę koktajli. Polecam ją zdecydowanie wszystkim czekoladoholikom. Gwarantuję też, że jest to książka, która świetnie sprawdzi się na prezent bo jest nie tylko praktyczna i smaczna, ale też naprawdę pięknie wydana :)

  • Zupełnie przypadkowo dziś zamieścilam na swoim blogu recenzję innej książki z tej serii, a mianowicie Złotej księgi kucharskiej :) Czekoladowa wersja też leży na mojej półce i mam w stosunku do niej bardzo podobne odczucia – też za nic w świecie bym się jej nie pozbyła :)

    Pozdrawiam

  • bardzo fajna, chciałam ostatnio ją sobie kupić, ale stwierdziłam, że mam za dużo książek :]

  • Też mam tę książkę i podobnie jak ty kręciłam się koło niej dobre parę miesięcy aż w końcu postanowiłam kupić ją sobie na któreś święta;)
    I jest naprawdę świetna. Na pewno nie można jej przeglądać na głodniaka, bo od razu ślinka cieknie od patrzenia na te wszystkie czekoladowe zdjęcia;)

  • najpiękniejsza książka świata :)

  • Mam tą książkę i muszę powiedzieć, że część przepisów jest bardzo źle przetłumaczona. Musisz uważać na to, bo wiele rzeczy nie wyjdzie tak jak powinna. Poza tym mam mieszane odczucia – prawie wszędzie jest syrop kukurydziany (glukozowo-fruktozowy). Jak wiadomo jest on największym wrogiem dobrej sylwetki.
    Plusem na pewno jest ilość przepisów i ich różnorodność.

    • gruszka

      Po tym komentarzu przejrzałam pobieżnie książkę raz jeszcze i z syropem kukurydzianym nie spotkałam się nigdzie. Widocznie więc wcale nie występuje tu tak często :) Poza tym czekolada sama w sobie też raczej przyjacielem dobrej sylwetki nie jest ;)
      Co do tłumaczeń – osobiście jeszcze się na błędy nie natknęłam, ale okaże się “w praniu”, póki co wypróbowałam tylko kilka przepisów z niej.

  • gin

    Też się do tej książki czaiłam dość długo – cena skutecznie odstrasza… W końcu dostałam w prezencie, i bardzo się ucieszyłam. Mam ją na półce już ze dwa lata, a wypróbowałam raptem jeden przepis… Nie wiem sama, dlaczego. Chyba jednak jest to jedna z pozycji bardziej do oglądania niż używania ;) Niemniej jednak sprawia mi przyjemność fakt jej posiadania ;)

  • Klaudia Waryś

    gdzie mogę dostać taką książkę ?

    • Ja kupowałam ją w Empiku i o ile wiem wciąż tam jest :)