Kate McMillan “Smaczne zupy”

Autor: Kate McMillan

Tytuł: Smaczne zupy

Liczba stron: 304

Liczba przepisów: 365

Liczba zakładek “koniecznie zrobić!”: 44

Do recenzji tej książki musiały minąć prawie 2 lata. Wtedy zobaczyłam ją po raz pierwszy. Potem minął ponad rok, nim ją sobie kupiłam. Odleżała swoje na półce, nim zdecydowałam zabrać się za recenzję. A potem spadła na nią jakaś klątwa, bo tak jak zwykle nie mam problemu z kasującymi się notkami, tak tym razem zniknęła mi cała aż dwa razy, a raz przez przypadek usunęłam sobie zdjęcia i musiałam zrobić je jeszcze raz. Dlatego zabieram się do tej recenzji z duszą na ramieniu – mam nadzieję, że tym razem się uda :)

smaczne zupy

A warto, żeby się udało, bo będę chwalić.

Jak wspomniałam, książka wpadła mi w oko już dwa lata temu. Wzięłam ją do ręki, przejrzałam pobieżnie i już wiedziałam, że muszę ją w końcu kupić. Znajdziecie tu 365 przepisów na zupy – po jednym, na każdy dzień roku. Przepisy posegregowane są tak, by pasowały do sezonów roku – wiosną znajdziecie w niej np. na zupę ze szparagów, jesienią dynię i bakłażany. To oczywiście jest duże uogólnienie. Wśród przepisów niewiele jest klasyki (choć i ona się znajdzie) – większość zup jest oryginalna i ciekawa. Są tu zupy owocowe, wegetariańskie, mięsne, chłodniki… czego tylko dusza zapragnie. I pomyśleć, że kiedyś nie lubiłam zup… :)

smaczne zupy

Każdy rozdział rozpoczyna się kalendarzem, takim, jak widzicie na zdjęciu powyżej. Na każdej stronie mieszczą się 2 przepisy: lista składników, receptura oraz do każdej zupy – ciekawostka. Czasami jest to informacja o zamiennikach, czasami historia zupy, czasami jeszcze coś innego – warto poczytać. Oprócz tego przy każdej zupie znajdziemy też informację o liczbie porcji.

smaczne zupy

Przepisów jest sporo, jest w czym wybierać, a składniki niedostępne w zwykłych sklepach zdarzają się stosunkowo rzadko. Zazwyczaj jednak nie jest to nic, czego nie dałoby się zastąpić czymś innym. To zresztą urok gotowania zup – jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia :)

smaczne zupy

Strasznie podobają mi się zdjęcia w książce, ale niestety nie ma ich wiele. Przypada średnio jedno zdjęcie na 3-4 przepisy. Szkoda, bo zdecydowanie są atutem tej pozycji.

DSC_2059

Przyznam się bez bicia – nie ugotowałam z tej książki żadnego przepisu, ale do wielu ta książka mnie zainspirowała. Jak już wspomniałam, gotowanie zup jest zajęciem dopuszczającym wiele zmian i modyfikacji. A odkąd zaczęłam z zupami eksperymentować – pokochałam. Jedyne czego żałuję, to że mężczyzna tej miłości nie podziela i zwykle kończy się tym, że cały garnek zjadam sama :)

Na koniec wspomnę jeszcze o indeksie i spisie treści. Podzielony jest on na dwa rodzaje: pierwszy według składników i drugi według rodzajów zup. Uważam, że ten podział jest świetny, bo zwykle decydując się na gotowanie zupy wybieram najpierw wiodący składnik (indeks składników) albo swoje “widzimisię” czyli np. nieodpartą chęć na jakąś zupę-chłodnik (indeks rodzajów). Korzysta się z tego bardzo przyjemnie.

Jeśli czytaliście uważnie to już wiecie, że nie mogę napisać nic innego, jak to, że polecam gorąco. Uważam, że tę pozycję warto mieć na półce i często po nią sięgać. Zupy to przecież samo zdrowie! I nic tak dobrze nie rozgrzewa jesienią jak talerz parującego bulionu! :)