torcik hiszpański

Prosił, prosił i wyprosił. Długo mnie musiał namawiać. Przede wszystkim dlatego, że osobiście nie widziałam nic fascynującego w cieście złożonego niemal z samej galaretki, a poza tym zrobienie tego ciasta wydawało mi się pracochłonne. O ile pierwszy powód się nie zmienił – dalej nie wiem dlaczego mój mężczyzna zjadł niemal całą blachę nie mogąc się od niej oderwać :) , o tyle drugi powód okazał się być wyssany z palca. Nie licząc czasu oczekiwania na zastygnięcie galaretki, zrobienie ciasta jest banalnie łatwe. Torcik hiszpański nie jest deserem w moim guście, ale patrząc na pałaszującego mężczyznę z pewnością stwierdzam, że w niektóre gusta trafia idealnie, dlatego postanowiłam przepis opublikować. A co mi tam.

torcik hiszpański

 

Składniki:

Na spód:

- 1 jajko

- 1/4 szklanki cukru

- 4 łyżki mąki pszennej

- 1 łyżka mąki ziemniaczanej

- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Na wierzch:

- 5 galaretek w ulubionych smakach

- 200 ml śmietany kremówki

Proszek do pieczenia mieszamy z żółtkiem i odstawiamy na chwilę, aż zacznie pracować. Białko ubijamy na sztywno, dodając pod koniec cukier. Do ubitego białka dodajemy żółtko oraz przesiane mąki. Całość miksujemy i tak przygotowaną masą smarujemy dno natłuszczonej tortownicy (ok 22 cm średnicy). Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez około 20 minut (do suchego patyczka).

W dwóch osobnych miskach przygotowujemy trzy galaretki dając około 1/4 wody mniej niż w przepisie. Gdy ostygną wstawiamy do lodówki, żeby się całkowicie ścięły.

Do czwartej galaretki dajemy o 1/3 wody mniej niż w przepisie i zostawiamy na blacie. Galaretka powinna ostygnąć i lekko zgęstnieć, ale nie całkowicie.

Kremówkę ubijamy na sztywno, a następnie dolewamy do niej, stale miksując czwartą, przestudzoną galaretkę.

Trzy pierwsze galaretki wyjmujemy, kroimy w kostkę i wykładamy nimi dno tortownicy. Piankę z bitej śmietany i czwartej galaretki wylewamy na wierzch, tak, żeby rozlała się po reszcie galaretek. Całość wstawiamy do lodówki.

Ostatnią galaretkę przyrządzamy według przepisu, studzimy, czekamy aż lekko zgęstnieje i wylewamy na całkowicie usztywnioną masę. Ponownie wstawiamy do lodówki i czekamy, aż całość będzie sztywna i ciasto będzie można kroić.

Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)