różane markizy i “Splendor”

W nowej paczce od sklepu Rebel.pl przyszła do mnie m.in. gra “Splendor”. To jeden z tych tytułów, co do którego nie miałam żadnych specjalnych oczekiwań, a jednak udało się mu pozytywnie mnie zaskoczyć :) Gra bardzo trafiła w moje gusta i z przyjemnością będę do niej wracać, z wielu powodów.

splendor

Pierwszy i jak mi się wydaje najważniejszy to bardzo prosta mechanika. Instrukcja mieści się na dwóch kartkach, zapoznanie się z nią zajęło Mężczyźnie długość jednego papierosa, a tłumaczenie zasad zajmuje mniej więcej 3-5 minut. Wydawać by się mogło, że tak prosty mechanizm nie może być wciągający, ale z tym osądem należy się wstrzymać! :)

Ideą gry jest zbieranie punktów zwycięstwa. Można je zdobywać kupując karty skarbów lub zapraszając do siebie szlachciców. Jedno z drugiem jest ściśle połączone, bo szlachta odwiedzi nas jedynie, gdy mamy wystarczająco dużo nagromadzonego bogactwa. Tak więc ciułamy sobie przez całą grę, by kupić i zaprosić jak najwięcej. Każdy z graczy w swojej turze może wykonać jeden z czterech ruchów (np. wziąć żetony, kupić skarb itp.) co zajmuje stosunkowo niewiele czasu (oczywiście jeśli trafimy do rozgrywki z wielkimi myślicielami może to trochę wydłużyć grę, ale i tak nie aż tak bardzo :)). Gra idzie więc bardzo sprawnie. Zapis na pudełku mówi, że rozgrywka trwa około 30 minut i faktycznie tyle czasu zajmuje.

splendor

W grę z powodzeniem można grać w 2 jak i 4 osoby – liczba graczy nie ma decydującego wpływu na rozgrywkę. Jedyne co może się nieco zmienić, to to, że więcej osób może swoim ruchem pokrzyżować nam plany. Nie ma w grze jednak bezpośredniej negatywnej interakcji – każdy sobie rzepkę skrobie.

Pora powiedzieć dwa słowa o wykonaniu gry, bo zasługuje ono na uwagę. Wnętrze pudełka jest dobrze zorganizowane. Może samo pudełko jest trochę za duże, jak na niewielką zawartość, którą musi pomieścić, ale na plus zasługuje fakt, że wszystko ma tu swoje miejsce.

splendor

W skład gry wchodzą: 6 rodzajów żetonów, karty skarbów i karty szlachciców. Te pierwsze przypominają swoim wyglądem (i wagą!) żetony pokerowe – są plastikowe, masywne i bardzo wygodne w użyciu. To ważne, bo stanowią one w grze najbardziej ruchomy element.

splendor

Karty szlachciców są sztywnymi, tekturowymi kartonikami, na których widnieją oblicza autentycznych arystokratów np. Henryka VIII, Niccolò Machiavelliego czy Franciszka I. Przyznaję, że reszty nie rozpoznałam, ale podejrzewam, że również mają swoje pierwowzory :)

splendor

Karty są natomiast ilustrowane obrazami przedstawiającymi miejsca oraz jak przypuszczam wizerunkami jubilerów (w końcu cała gra kręci się wokół klejnotów :)). Wszystkie elementy zarówno na kartach, kartonikach i żetonach są bardzo jasne i czytelne. Nie są może najpiękniejsze, ale to kwestia gustu. Grunt, że wiadomo o co w nich chodzi :)

splendor

Splendor to dobra gra zarówno dla początkujących, jak i bardziej zaawansowanych graczy, którzy akurat mają ochotę na coś prostszego. Dzięki łatwemu mechanizmowi łatwo nauczyć zasad nowych graczy dlatego polecam ją, gdy nie ma za dużo czasu lub ochoty na mozolne poznawanie zasad. To także gra, którą bez problemu załapią młodsi zawodnicy. Daję jej mocne 7/10 i na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę. Z całą pewnością, gdy wpadną jacyś rzadziej grający znajomi :)

No dobra, więc jak już o przyjmowaniu gości mowa, a i w grze takowych się podejmuje, to trzeba ich przyjąć zgodnie ze statusem społecznym – po królewsku :) Nie jestem co prawda pewna czy w okresie renesansu zajadano się różanymi ciasteczkami, ale słowo “markiza” kojarzy mi się bardzo szlachecko, a i nie ma chyba bardziej szlachetnego kwiatu od róży :) Padło więc na różane markizy z różanym kremem.

różane markizy i "Splendor"

Składniki (na około 12 ciasteczek):
- 100 g masła
- 1 szklanka mąki
- 1/4 szklanki drobnego cukru
- 1 łyżeczka suchych płatków róży
- 1 łyżeczka wody różanej

Na krem:
- 100 g białej czekolady
- 40 ml śmietany kremówki
- 1 łyżka gładkiej konfitury z róży

Kremówkę łączymy z pokruszoną czekoladą. Ustawiamy naczynie na garnku z gotującą się wodą i w kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę. Gdy składniki się połączą dodajemy do nich konfiturę z róży. Mieszamy, przekładamy do pojemniczka i wstawiamy na noc do lodówki.

Masło, mąkę, cukier, wodę różaną i rozdrobnione płatki róży (można je porwać, posiekać lub zmiksować) łączymy razem. Zagniatamy na jednolite ciasto. Z ciasta formujemy wałek o średnicy około 3 cm i zawijamy w folię spożywczą. Ciasto chowamy do lodówki na noc.

Gdy oba składniki będą dobrze schłodzone, rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. Wykładamy blachę papierem do pieczenia.

Wałek ciasta wyjmujemy i tniemy ostrym nożem na plastry grubości ok 3-4 mm. Plastry ciasta układamy na blasze w niewielkich odstępach i pieczemy około 10 minut (aż zaczną się rumienić). Wyjmujemy ciasteczka z piekarnika i studzimy.

Krem (powinien mieć gęstą, nie lejącą się konsystencję) przekładamy do rękawa cukierniczego.

Połowę ciasteczek odwracamy spodem do góry i nakładamy na nie krem (około 1 łyżeczki na ciasteczko). Drugą połową ciasteczek przykrywamy krem tak, by ciasteczka się skleiły.

Do czasu podania ciasteczka przechowujemy w lodówce.

Iście szlacheckiej uczty życzy gruszka z fartuszka! :)

rebel.pl