Paul McCartney “Poniedziałki bez mięs”
Autor: Stella, Mery i Paul McCartney
Tytuł: Poniedziałki bez mięs
Liczba stron: 240
Liczba przepisów: 312
Liczba zakładek “koniecznie zrobić!”: 83
Całkiem niedawno na Facebooku pytałam Was czy ktoś miał do czynienia z tą książką, bo przymierzałam się do zakupu, a tymczasem dzięki wydawnictwu Publicat książka sama trafiła na moją półkę :) I jakże jestem z tego powodu szczęśliwa!
Dopiero co przedstawiałam Wam wybitnie mięsną pozycję wśród moich książek kucharskich, a teraz pora na coś wegetariańskiego. Nie ma się co oszukiwać – ja wegetarianką nigdy nie będę, bo za bardzo lubię mięso i organizm sam dopomina się mięsnych kąsków. Ale nie znaczy to, że nie lubię zjeść czegoś bez mięska – wręcz przeciwnie, wysoko cenię sobie dobre, bezmięsne dania! I wygląda na to, że ta książka jest ich pełna :)
Dwa słowa o autorach książek – tak, tak, autorem książki jest TEN Paul McCartney i jego rodzina. Są oni prekursorami idei “Meet free monday”, która ma przekonać nie tyle do wegetarianizmu, co do ograniczenia codziennego spożycia mięsa. Więcej na temat samej akcji przeczytacie we wstępie poświęconym temu zagadnieniu. Co ciekawe jednak, w książce znajdziemy wiele “występów gościnnych” – przepisy sławnych kucharzy, muzyków, gwiazd filmowych, dziennikarzy urozmaicają proponowane menu.
Książka “Poniedziałki bez mięs” skonstruowana jest dość nietypowo – podzielona jest na 52 tygodnie, w każdym tygodniu znajdziemy dwa przepisy na dania główne oraz cztery przepisy na przekąski, desery, sałatki… Co więcej, całość podzielona jest na pory roku, a składniki do dań wybierane są sezonowo.
Jeśli ktoś jest zdeterminowany, nie lubi sam układać jadłospisu lub po prostu chce spróbować żywić się jak gwiazda możne trzymać się ściśle proponowanych jadłospisów. Niestety, książka nie mówi nic o wartościach kalorycznych potraw, dlatego nie potrafię odpowiedzieć czy takie ścisłe trzymanie się proponowanego menu jest zgodne z zapotrzebowaniem kalorycznym. Na pewno jednak jest zdrowe, ponieważ wszystkie przepisy składają się z naturalnych, pełnowartościowych składników (no, może poza deserami, w których nie brakuje cukru, ale to w końcu desery… :)). Jeśli o dostępność składników chodzi to tragedii nie ma, choć łatwo też nie będzie – pojawiające się okazjonalnie: musztarda w proszku, pasternak, makaron fregula sarda, creme fraiche, trybula – z pewnością nie będą łatwe do zdobycia. Na szczęście przeważają jednak składniki powszechnie dostępne w naszych sklepach.
Całość wydana jest interesująco, choć mam dwa zastrzeżenia. Po pierwsze przepisy w większości nie mają listy składników, a jedynie pogrubione składniki, w treści przepisu – to utrudnia komponowanie listy zakupów. Po drugie – tylko nieliczne potrawy okraszone są zdjęciem.
I jeśli chodzi o wady, to właściwie tyle. Reszta to już same zalety: twarda oprawa, piękne fotografie, bardzo ciekawie zaprojektowana treść, ładna typografia, obszerny i sensownie ułożony indeks.I co najważniejsze – cała masa przepisów godnych wypróbowania.
W książce znajdziemy nie tylko interesujące przepisy na obiady, ale też inspirujące pomysły na śniadania czy przekąski. Ta pozycja jest potwierdzeniem tezy, że wegetariańsko = smacznie, ciekawie, kolorowo, różnorodnie. Świadczy o tym choćby ilość przepisów, jakie chcę wypróbować, a także to, że już w ciągu pierwszego tygodnia odkąd mam książkę w ręku wypróbowałam już trzy z nich.
Słowem – polecam! I nie mam tu już nic więcej do dodania :)
-
Magda
-
Misia.
-
aduparosnie