makaroniki o smaku herbaty matcha

Nabieram wprawy w tym robieniu makaroników :) Jeszcze nie wychodzą idealne (notorycznie nie są dobrze wysuszone od spodu), ale winę zwalam na zbyt grubą matę silikonową. Z drugiej strony dzięki niej makaroniki wychodzą mi w jednakowym kształcie i rozmiarze (no, przynajmniej większość), więc rezygnować z niej nie zamierzam :)

Obiecałam koleżankom z pracy coś dobrego na umilenie poniedziałku, więc dziś rano dokończyłam nakładanie kremu, a makaroniki leżą i czekają grzecznie w lodówce, na jutrzejszą próbę. Ja się powstrzymać nie mogłam i oczywiście spróbowałam – myślę, że innym też zasmakują :) W końcu zebrałam się i kupiłam herbatę matcha – och, jaki ona ma śliczny kolor! Stwierdziłam, że świetnie się nada do makaronikowania. Postanowiłam też przy okazji wykorzystać część prezentu od sklepu Patiserka.pl (pisałam o nim w poprzednim wpisie) i zrobić użytek z belgijskiej białej czekolady w pastylkach. Sprawdziła się doskonale! :)

Na początek pozwoliłam sobie skopiować kilka złotych rad z poprzedniego wpisu o makaronikach, by początkującym ułatwić nieco zabawę:

1. Podsusz białka. Ja moje białka oddzieliłam od żółtek trzy dni temu i przez ten cały czas stały w lodówce. Dopiero na godzinę przed rozpoczęciem pieczenia wyciągnęłam je z lodówki, by nabrały temperatury pokojowej. To ważne, bo ubite białka mają wtedy lepszą konsystencję.

2. Używaj suszonej mąki migdałowej. W niektórych przepisach radzą, że mąkę migdałową można uzyskać mieląc migdały. Ok, w teorii się zgadza. Problem jest jednak taki, że świeżo zmielone migdały są zbyt wilgotne (o czym przekonałam się na warsztatach). Ja do moich makaroników użyłam kupnej, wysuszonej już mąki migdałowej i wyszło o niebo lepiej.

3. Przed wsadzeniem makaroników do piekarnika pozostaw je na blacie przez 30-60 minut. W ten sposób wierzch makaroników lekko obeschnie i makaroniki nie będą pękać przy pieczeniu.

4. Po wyjęciu makaroników pozwól im wystygnąć i dopiero później zdejmuj je z blachy. Inaczej mogą się połamać i pokruszyć.

5. Krąży również legenda, że makaroników nie powinno się piec w deszczowe dni, bo wilgotność powietrza jest zbyt duża. Nie sprawdziłam tego osobiście, ale na wszelki wypadek warto się do tej rady zastosować ;)

6. Na koniec jeszcze moja obserwacja. Jeśli pieczecie makaroniki na silikonowej macie, blachę wstawcie na sam dół piekarnika (piekąc góra-dół) – dzięki temu spód dobrze się dosuszy.

makaroniki o smaku herbaty matcha

Składniki (na 2 blachy piekarnikowe):

- 100 g białek (z około 3 jajek), podsuszonych wcześniej w lodówce przez 2-3 dni, a następnie doprowadzonych do temperatury pokojowej
- 40 g drobnego cukru
- 120 g mąki migdałowej (gotowej, ze sklepu - jest bardziej sucha)
- 200 g cukru pudru
- 1 czubata łyżeczka herbaty matcha

Do przełożenia:
- 200 g białej czekolady (ja wykorzystałam belgijską czekoladę, którą otrzymałam w prezencie ze sklepu Patiserka.pl)
- 1 łyżka herbaty matcha
- 120 ml śmietany kremówki

W rondelku podgrzewamy kremówkę. Gdy będzie gorąca, dodajemy do niej pokruszoną białą czekoladę oraz przesianą herbatę i mieszamy, aż składniki się połączą. Masę studzimy w lodówce, aż nabierze konsystencji gęstego kremu

Cukier puder, herbatę oraz mąkę migdałową blendujemy razem, aż składniki się połączą.

Białka ubijamy, aż będą gęste, ale nie sztywne. Wówczas dodajemy drobny cukier i całość ubijamy dalej, aż piana zrobi się sztywna. (Uwaga! Piana powinna być sztywna, ale nie przebita - jeśli zacznie wyglądem przypominać pianę z kąpieli i rwać się jak ona, to znaczy, że białka ubite są zbyt mocno).

Do białek dodajemy stopniowo suche składniki. Dodajemy je ostrożnie, aby piana z białek nie opadła i masę mieszamy delikatnie szpatułką (nie mikserem!), aż wszystkie składniki się połączą.

2 blachy piekarnikowe wykładamy papierem do pieczenia lub matą silikonową do makaroników. Przy pomocy rękawa cukierniczego z okrągłą końcówką wyciskamy niewielkie porcje ciasta (mniej więcej wielkości mirabelki), zachowując między nimi 2-3 centymetrowe odstępy.

Gdy ciasto zostanie wyciśnięte, pukamy blachą o blat stołu, by ciasto lekko się rozpłynęło. Tak przygotowane makaroniki odstawiamy na 30-60 minut, by lekko podeschły.

Piekarnik nagrzewamy do 150 stopni. Wkładamy blachę (jedną na raz!) do piekarnika, na około 20 minut. Po tym czasie wyjmujemy blachę i odstawiamy makaroniki do ostygnięcia (mogą leżeć na gorącej blaszce, dzięki temu dostaną jeszcze nieco ciepła od spodu i lepiej się podsuszą).

Udanego makaronikowania życzy gruszka z fartuszka! :)

  • jakie urocze :)

  • Wyglądają bosko :)

  • Jeszcze nigdy nie piekłam makaroników, a te wyglądają tak apetycznie, że chyba się skuszę? :) Szczególnie, że są z matchą. :)

  • gin

    Zachwycający mają kolor! :)