design, że palce lizać… odcinek 15

Miało być wczoraj, ale dopadła mnie wieczorem jakaś przedjesienna deprecha i niemoc, w związku z czym nie miałam siły ruszyć ani ręką, ani nogą, a już na pewno nie palcami na klawiaturze. Dlatego dopiero dziś, ale za to już z nową energią.

“Design, że palce lizać” to cykl, w którym przedstawiam przedmioty piękne, oryginalne lub praktyczne. W tym odcinku z pewnością nie zabraknie żadnych z nich, ale przedmioty praktyczne będą zdecydowanie przeważać :) Zacznę od tych, które łączą w sobie przede wszystkim cechy praktyczności i oryginalności. Takie zawsze są gadżety, które trafiają do mnie ze sklepu 4gift.pl :) Tym razem dostałam zestaw idealny na jesień, więc z przyjemnością będę korzystać ze wszystkich trzech. Na poprawę humoru chciałabym tę recenzję zacząć od przedstawienia Wam Mańka. Maniek jest gruby, uśmiechnięty i jest manatem.

DSC_0391

Jeśli zastanawiacie się co Maniek robi w kubku, już pędzę z wyjaśnieniem. Ten uroczy gadżet to nic innego, jak zaparzacz do herbaty. Wykonany jest z szarej, miękkiej gumy (o dziwo bardzo przyjemnej w dotyku, choć to akurat w przypadku zaparzacza nie powinno mieć znaczenia).

DSC_0392

Maniek niezbyt wdzięcznie prezentuje się w pozycji leżącej – dużo lepiej wygląda gdy zerka na nas wystając z kubka :)

DSC_0394

Za część zaparzającą służy nam ogon manata – to tu sypiemy susz herbaciany. Góra stanowi swego rodzaju korek – obie części łączą się ze sobą “na wcisk” (nie trzeba nic zakręcać itp). Miejsca w ogonie jest sporo, co jest bardzo ważne, by woda mogła się swobodnie przelewać między herbacianymi farfoclami. I co jeszcze ważniejsze – dobrze się go myje. Dzięki temu, że jest elastyczny, bez problemu dotrzemy w każdy zakamarek. Maniek mnie totalnie zauroczył i chyba przyniosę go sobie do pracy, żeby koleżanki mi zazdrościły <3

Do pracy, do kompletu z Mańkiem nadałby się też drugi gadżet od 4gift.pl – kubek. Kubek jest czarny i z napisem. A napis głosi… sami zobaczcie:

DSC_0387

Można go uznać za kubek mobilizujący :) (Dla tych co po angielsku ni panimaju to przetłumaczę: “ogarnij swój bajzel”*) Co prawda zaznaczony koło niego checkbox mógłby sugerować, że to zadanie jest już “done”, ale u mnie nigdy nie jest :)

*Jak ktoś ma lepszą propozycję tłumaczenia to jestem otwarta na sugestie :)

Wbrew temu jak wygląda na zdjęciu, kubek jest jednak nieco mały. Dla takiego herbatopijcy jak ja, trochę za mały, bo trzeba by często biegać po nową. Ponoć ma około 250 ml – przyznaję, że nie zmierzyłam osobiście, ale na oko dałabym mu jakieś 200. Niemniej jednak do spółki z Mańkiem tworzą doskonałą parę.

DSC_0390

Trzeci gadżet od 4gift.pl z pewnością nie wyjdzie u mnie z użytku przez całą jesień. Ba, przez cały rok! Będę go eksploatować tak długo, aż się zepsuje, ale po jakości wykonania wróżę, że czeka nas wiele cudownych lat razem :)

DSC_0396

Może wydawać się Wam dziwne, że pałam takim entuzjazmem na widok gumowego udka z kurczaka. Tymczasem nie jest to zabawka dla psa, ani nawet gryzak dla niemowlaka, jak ktoś sugerował na Facebooku. Udko jest pojemnikiem na przyprawy, który wrzuca się do gotującej się zupy. Szczególnie świetnie sprawdza się, jeśli planujemy przygotować zupę krem – nie musimy bawić się w wyławianie pojedynczych kulek pieprzu czy ziela angielskiego, liści laurowych czy pływających gałązek rozmarynu – wszystko wkładamy do udka, zamykamy, wrzucamy do gara i w takim samy stanie wyjmujemy przed miksowaniem.

DSC_0399

Do udka jak widać na załączonym obrazku zmieści się sporo. Dziurki są na tyle duże, by wywar sobie spokojnie przepływał przez środek, ale na tyle małe, żeby też nic z niego nie wypadało w trakcie. Spokojnie można je napchać czym tylko chcecie.

DSC_0398

Podobnie jak Maniek, udko również ma mechanizm zamykania “na wcisk”. Tu wydaje mi się on jednak nieco stabilniejszy i sztywniejszy, co jest na plus, bo jednak zupę od czasu do czasu mieszamy i szkoda by było, gdyby gadżet nam się otworzył. To jednak nie grozi. Guma z którego jest wykonany łatwo się myje, jest elastyczna i co najważniejsze nie przesiąka zapachami. Można śmiało być w zmywarce.

4gift

————————————————————————————————————————–

Skoro o gotowaniu zup mowa, przejdźmy od razu do najważniejszego w tym zadaniu elementu – garnków. Co prawda garnuszki, które dotarły do mnie ze sklepu Kapps Store są ciut za małe na zupę dla całej rodziny o tyle chochelka do ich nakładania sprawdzi się super. A w małych rondelkach można na pewno odgrzać jedną-dwie porcje :)

DSC_0426

W skład zestawu, który trafił w moje ręce wchodzą: mały różowy rondelek z dziubkiem, nieco większy zielony rondelek z dziubkiem, żółty garnuszek z pokrywką oraz niebieska, głęboka chochelka. Wszystkie emaliowane, w pięknych, pastelowych kolorach! Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia i praktycznie odkąd trafiły do mojej kuchni są w ciągłym użytku. Szczególnie różowy rondelek :)

Żółty garnek ma pojemność około 1 litra. Pokrywka jest świetnie dopasowania i jest na tyle ciężka, że podczas gotowania nie podskakuje za bardzo. To co podoba mi się ogromnie, to że zarówno w przypadku tego garnka jak i pozostałych rondelków wnętrze jest jasno-kremowe, a nie ciemne. W takich garnkach danie prezentuje się jeszcze lepiej!

DSC_0434

Różowy i zielony garnuszek wyposażone są w uchwyt i dziubek, który ułatwia przelewanie płynów. Różowy świetnie sprawdza się do podgrzewania mleka (ok 1 l). Zielony jest niższy, ale szerszy (0,75 l), dzięki czemu w nim zawartość podgrzewa się nieco szybciej. Dzięki dziurce w uchwycie można je zawiesić gdzieś na widoku (a warto, bo prezentują się pięknie) :) Także chochelka zakończona haczykiem chciałaby wisieć na widoku!

DSC_0441

Chochelka jest głęboka i pojemna – jej średnica to około 9 cm. Dwie nabierki zupy wystarczą, by się najeść :)

DSC_0432

Oprócz tego, że wszystkie one są piękne, kolorowe i zdobią kuchnię, to trzeba im oddać, że są też bardzo porządnie wykonane! Jednolita powierzchnia, bez skaz, odprysków, pęknięć. Dbałość o szczegóły. Błyszczące krawędzie. No można się zachwycać i zachwycać. I nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam gotować w emaliowanych garnkach! Trudniej w nich coś przypalić ;)

4gift

————————————————————————————————————————–

 

Zupa zjedzona, to pora na deser. A co na deser? Na początek może jakieś małe ciasto? Albo babeczki? A może ciasteczka? Coś niezbyt dużego, w każdym razie, bo musi zmieścić się na mojej nowej paterze od Mimi House! :)

DSC_0411

Patera jest na prawdę niewielka – ma około 17 cm średnicy i pomieści na sobie np. około 4 muffinów. Sprawdzałam też na moich mlecznych bułeczkach, na które przepis poznacie już wkrótce – na spodnią warstwę weszły dokładnie trzy ;) Dzięki swoim niewielkim gabarytom prezentuje się prześlicznie i jest ozdobą stołu!

DSC_0414

Porcelanowa, biała i błyszcząca. Zakończona ślicznym karbowanym brzegiem i udekorowana romantycznym nadrukiem serduszek i… gąski :) Ta gąska podbiła z pewnością moje serce :)

DSC_0412

Ta patera to świetne naczynie do zaserwowania romantycznego deseru dla dwojga :) Mi podoba się przeogromnie, a Wam? :)

mimihouse

————————————————————————————————————————–

No dobra, a może zamiast ciasteczek… czekoladki? Jeśli jeszcze nie próbowaliście wyrobu domowych pralinek, to najwyższa pora zacząć! Ja zaczęłam marnie, ale będzie lepiej, skoro już mam tak profesjonalny sprzęt! A sprzęt przyszedł do mnie prosto ze sklepu Patiserka.pl. W kolejnym odcinku poznacie trochę więcej ich produktów, ale na początek chciałabym pokazać Wam trochę praktycznego i potrzebnego każdemu “mistrzowi czekolady” sprzętu :)

DSC_0445

Prezentuję od lewej: łopatka cukiernika – narzędzie służące do zdejmowania nadmiaru czekolady z form do pralin oraz rozsmarowywania kremów; skrobak cukiernika – o zastosowaniu podobnym do łopatki; nóż kątowy oraz nóż cukiernika – oba służące do rozsmarowywania kremów i polew, ale jak widać różnią się kształtem i rozmiarem.

DSC_0450

No dobra, będę szczera – ja dopiero swoją przygodę z pralinami zaczynam więc specem nie jestem. Ale powiem co wiem, w czym się orientuję i czego się domyślam :)

Pierwsza sprawa to poręczność. W cukiernictwie, jak wszędzie, ważne jest, żeby narzędzie leżało dobrze w dłoni. Sprawdziłam wszystkie cztery – leżą. Ich rączki wykonane są z chropowatego tworzywa, dzięki czemu nie wyślizgują się z ręki, ale też nie na tyle chropowatego, by był problem z ich umyciem.

DSC_0451

Druga kwestia to wytrzymałość i materiały. Tworzywo sztuczne i nierdzewna stal tworzą razem bardzo przyjemne połączenie. Stalowe części są stosunkowo elastyczne, ale też nie za bardzo – z nożami miałam już do czynienia wcześniej i muszę przyznać, że bywało różnie. Miałam taki który był tak miękki, że krem stawiał mu opór.

DSC_0447

To co bardzo ważne, to że narzędzia nie mają ostrych krawędzi – nie da się zrobić nimi przypadkiem krzywdy (choć jak ktoś się postara, to oczywiście wszystko jest możliwe :> ) Mimo, że łopatki mają krawędzie odsłonięte ze wszystkich stron, to są na tyle tępo zakończone, by nie przecięły skóry, ale są też z na tyle cienkiego metalu, że doskonale tną co trzeba.

DSC_0448

Naoglądałam się swego czasu różnych tutoriali dotyczących dekoracji z czekolady i dopiero przekonam się w praktyce, czy ma to rzeczywiście zastosowanie, ale zauważyłam, że kąty skrobaka są bardziej ścięte niż w przypadku łopatki. Czy będzie to miało znaczenie przy przygotowaniu ozdób – okaże się :)

A skoro już o profesjonalnych sprzętach mowa, to do wyrobu pralinek (i nie tylko) przyda się w kuchni także profesjonalna waga. A jak przy tym jest też bardzo ładna i estetyczna – tym lepiej!

DSC_0453

Waga ma wymiary nieco mniejsze niż kartka A4 (26×20 cm) , jest idealnie gładka, czarna i błyszcząca. Taki Mercedes w kuchni :) Zajmuje niewiele miejsca, bo oprócz tego, że ma wymiary jak kartka, to jest też niemalże cienka jak papier (w końcu nazwa Page Black Profi też nie wzięła się znikąd) ;) No dobra, może trochę grubsza, ale na pewno nie grubsza niż przeciętna książka :) Sama waga udźwignie do 15 kg (tudzież 33 funtów, bo istnieje możliwość zmiany skali) – jak na kuchenna wagę to całkiem sporo.

DSC_0455

Miałam w mojej kuchni kilka wag i do ich najgorszych wad mogę zaliczyć niedokładność, niepraktyczność oraz nieczytelność. Ta pierwsza wada dotyczyła głównie wag elektronicznych, dlatego pierwsze co zrobiłam, to sprawdziłam ten produkt właśnie pod kątem dokładności i powtarzalności pomiarów. Nie mogę jej zarzucić absolutnie nic! Istna żyleta! :) W kwestii niepraktyczności bywało różnie, ale poprzedniczka Page Black Profi, dość podobna do niej była sporo mniejsza, a pole na którym dało się coś postawić, było na tyle małe, że byle miseczka zasłaniała wyświetlacz. Tu ponownie – nie mogę się doczepić :) Nawet duża micha nic nie zasłania.

DSC_0456

Sam wyświetlacz również jest bardzo czytelny, a obsługa wagi banalnie prosta – przycisk “on/off” i “tare/hold” robią wszystko.

Podsumowując – zarówno waga jak i akcesoria do wyrobu pralinek – full profeska! :) Warto mieć w swojej kuchni jeśli o sztuce cukierniczej myślicie poważnie :)

patiserka

————————————————————————————————————————–

 

No dobra, pogotowaliśmy, to pora zacząć nakrywać do stołu ;) Od sklepu DesignByWomen dostałam komplet pięknych francuskich szklanek i kieliszków, które są nie tylko praktyczne, ale też niezwykle piękne!

DSC_0410

Jest rzecz, która sprawia, że są one wyjątkowe – pochodzą one z fabryki szkła La Rochere, która rozpoczęła swoją działalność już w 1475 roku. Jest to najstarsza fabryka szkła we Francji! Do dzisiejszego dnia produkowane jest w niej prześliczne szkło stołowe, lampy i wazony.

DSC_0404

Kunszt da się zauważyć. Szkło jest bez skazy! Idealnie gładkie, lśniące, bez bąbli i wybrzuszeń, a do tego grube i solidne. A przy tym ten piękny design…!

DSC_0403

Kieliszki i szklanki świetnie do siebie pasują – różni je jedynie długość nóżki :) Doskonale sprawdza się do napojów jak i deserów – pierwszorzędnie odkrywają rolę pucharków :)

DSC_0407

Na stronie sklepu znajdziecie cały dział poświęcony francuskiemu szkłu – warto tam zajrzeć! Przekonacie się, że z fabryki La Rochere wyszło wiele przepięknych produktów!

design by women

————————————————————————————————————————–

 Jeśli pamiętacie prezentowaną w cyklu porcelanę sklepu Peweks, to pora wymazać z pamięci tę nazwę i zamienić ją na PatPottery – pod taką nazwą bowiem obecnie funkcjonuje sklep. Zmieniła się nazwa, zmieniło się logo, ale jedna rzecz się nie zmieniła – to jakość wykonywanych produktów! :)

DSC_0421

Tym razem w moje ręce wpadła piękna, błyszcząca misa (w moim przekonaniu na owoce, choć kto wie jakie było jej pierwotne przeznaczenie :)). Spękane czerwone wnętrze nadaje jej niepowtarzalnego charakteru. Zewnętrzna część jest gładka i czarna.

DSC_0423

Misa jest ciężka, masywna i mimo kulistego kształtu stabilna (co jest dużym plusem) :) Pomieści ze spokojem nawet kilogram polskich jabłek ;)

DSC_0443

Prawda, że pięknie się prezentuje? :)

patpottery

————————————————————————————————————————–

 Jeśli na Waszym stole nie brakuje masła, je także możecie… udekorować :) W tym celu z pomocą przychodzą stempelki ze sklepu White House Design.

DSC_0401

Dwa małe, drewniane stempelki, wykończone gumowym tworzywem sztucznym tworzą razem uroczy zestaw. Na jednym z nich widnieje napis “Butterlicious” co można by przetłumaczyć jako “przemaślanyszne” :) To trochę ogranicza jego pole eksploatacji do masła (tudzież maślanych ciasteczek). Drugi stempelek, z wzorem kwiatka sprawdzi się jednak nie tylko na maśle, ale też na wszystkich kruchych ciastkach! Pięknie je udekoruje! :)

DSC_0402

Stempelki są malutkie – okrągły ma średnicę 4 cm, prostokątny wymiary 4,5 cm x 2,5 cm. Prawie mieszczą się w dłoni :) Dziurki w uchwytach służą temu, by przewiązać przez nie sznurek lub kokardkę i zawiesić na haczyku gdzieś pod ręką (w razie, jakbyście planowali z nich często korzystać) :)

DSC_0400

Próbowałam zrobić zdjęcie maślanemu odciskowi, ale okazał się być mało fotogeniczny (może akurat miał zły dzień ;)) Na żywo wygląda jednak całkiem uroczo :) Uważam, że takie drobne szczegóły umilają życie! To świetny pomysł na prezent dla kogoś, komu wydaje się że ma już wszystko ;)

white house design

————————————————————————————————————————–

 Na zakończenie coś, co przyda się i do dekoracji stołu i do posprzątania po uczcie :) Prosto ze sklepu Casa Bianca przyjechały do mnie dwie Marie. To już jest nas trzy :) Pierwsza Maria jest serwetką, druga pięknym kuchennym ręcznikiem.

DSC_0420

Obie Marie są do siebie podobne jak bliźniaczki – niby takie same, a jednak różnią je detale :) Obie wykonane są z tego samego kwiecistego materiału. Materiału grubego i najwyższej jakości. Obie są piękne i wytrzymałe. Ale Maria-serwetka ma nieco mniejsze rozmiary i wykończona jest subtelną koronką, podczas gdy Maria-ręcznik jest większa, a jej brzeg jednolity.

DSC_0418

Choć zwykle nie uważam się za miłośniczkę kwiatowych wzorów, tak ten szaro-różowy materiał podoba mi się przeogromnie! Z największą chęcią mogłabym mieć całą kuchnię urządzoną w tych właśnie kolorach :)

DSC_0415

Jestem absolutnie przekonana, że obie Marie jeszcze nie raz zobaczycie na zdjęciowych stylizacjach na blogu. Takich piękności nie można chować przed światem! :)

Casa Bianca

————————————————————————————————————————–

 I tak oto dotarłam do końca wrześniowego odcinka. Co tym razem najbardziej wpadło Wam w oko? Koniecznie napiszcie w komentarzu! :)

  • kubek zdecydowanie na tak! zresztą jak i reszta rzeczy:)!