kokosowa panna cotta z marakują

Gdy byłam na wakacjach w Kanadzie (hmm… dziwnie tak zaczynać przepis na tropikalny deser od wzmianki o zimnej Kanadzie :)) to, co wywoływało we mnie ataki chorobliwej zazdrości to dział z owocami i warzywami w supermarkecie. Dostępność całej jadalnej roślinności ze wszelkich zakątków świata, podczas gdy w Polsce mamy problem z zakupem nawet naszych narodowych owoców sezonowych (tam dostępnych przez okrągły rok!) był w moim odczuciu po prostu nie fair. Od jakiegoś czasu poluję w Polsce na kilka warzyw i owoców z mojej tajnej listy i wstyd przyznać, ale jednym z nich do niedawna była także marakuja. Oczywiście znałam wcześniej jej smak, ale nigdy przenigdy nie miałam w ręku świeżego owocu. Dlatego jak wyczaiłam, że w Tesco marakui jest pod dostatkiem, stwierdziłam, że pora by zagościła ona także w mojej kuchni :)

A dziś wstałam lewą nogą. Obudziłam się w przeokrutnie złym humorze, rozstrojona totalnie i nieszczęśliwa. Co w takiej sytuacji zawsze robię? Idę do kuchni i gotuję. Wiedziałam wiec, że dziś będę musiała uruchomić kreatywność, bo z tego wszystkiego nawet nie chciało mi się iść na zakupy do sklepu. Musiałam więc tworzyć z tego, co miałam akurat w lodówce. Miłym zaskoczeniem było dla mnie jednak to, że zapasy lodówkowo-spiżarniane pozwalają mi na improwizację bez większego wysiłku :)

I tak powstała kokosowa panna cotta z marakują. Niezwykle sycący, choć z pozoru lekki deser. Słoneczny, tropikalny i poprawiający humor.

kokosowa panna cotta z marakują

Składniki (na 3-4 porcje, zależnie od wielkości foremek):

– 165 ml mleka kokosowego

– 100 ml śmietany 36%

– 50 g cukru

– 1 laska wanilii

– 1 lekko czubata łyżka żelatyny

– 1/3 szklanki wrzątku

– 1 owoc marakui

Mleko kokosowe i śmietanę wlewamy do rondelka. Dodajemy cukier.

Laskę wanilii przekrawamy wzdłuż, wydrapujemy nasionka i dodajemy do rondelka. Podgrzewamy na małym ogniu, delikatnie mieszając, aż cukier się rozpuści, a całość zacznie się gotować. Zdejmujemy z ognia.

Żelatynę zalewamy wrzątkiem, mieszamy, zostawiamy na dwie minuty, a następnie dodajemy do gorącej mikstury i dokładnie mieszamy, by żelatyna rozpuściła się w roztworze. Rozlewamy do foremek (jeśli planujemy wyjmować pannę cottę z foremki niech będzie ona ceramiczna lub silikonowa, jeśli nie, mogą być ładne, szklane pucharki) i wstawiamy do lodówki do całkowitego stężenia.

Gotowe panny cotty możemy wyjąć z foremek lub zostawić w miseczkach. Dekorujemy marakują i wiórkami kokosowymi.

Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)

  • Cudowne połączenie kolorów i smaków :)

  • Wygląda wspaniale! Pewnie tak też smakuje! Ja niestety nigdzie nie mogę dostać marakui :/ :( Pozdrawiam

  • Wygląda obłędnie i zapewnie tak samo smakuje :)
    Taka mieszanka smakowa … pysznie

  • Cudowna !! :)

  • Faktycznie wyglada leciutko – a ze taki nie jest? Coz, to nie ma znaczenia, wazne, ze smaczny!

  • Fio

    Pomysł na jutrzejsze urodziny męża :)

  • Ale ta panna cotta pięknie wygląda. Od razu zjadłabym dwie porcje: )

  • rlx

    Właśnie zrobiłem, czekam aż stężeją mam nadzieję, że wyjdą równie dobre jak pozostałe dania z twoich przepisów filet mignon w sosie karmelowym z grzybami i rozmarynem – RE WE LA CJA- i pulpety z cynamonowym sosem pomidorowym – jeszcze się oblizuję:)

    • gruszka

      Bardzo miło to czytać :) Trzymam kciuki za równie udaną pannę cottę! ;)

      • rlx

        Zrobiłem już drugi raz, choć w obu przypadkach bez marakui, raz z konfiturą pomarańczową i startą skórką, drugi raz z musem z kiwi:) w obu przypadkach deser rozszedł się szybciej niż fala dźwiękowa

        • gruszka

          mus z kiwi brzmi super, żałuję, że mam na nie lekkie uczulenie :(