Gavin Baxter i ryba barramundi

Dzięki uprzejmości firmy Global Fish, miałam wczoraj (ogromną) przyjemność brać udział w warsztatach kulinarnych dotyczących ryby barramundi. Warsztaty odbyły się w Olsztynie, więc by droga mijała w przyjemniejszej atmosferze, spotkałam się z z Rybką zwaną Martą już na poznańskim dworcu. Do Olsztyna dotarłyśmy dość późno, mimo to, zaraz po zameldowaniu się w hotelu ruszyłyśmy na poszukiwania pozostałych blogerów. Niestety, na nasze pukanie do drzwi prawie nikt nie odpowiedział (spali czy się bali? ;)), udało nam się znaleźć jedynie Madame Edith oraz Kasię z Palety Smaku więc zeszłyśmy na krótką pogawędkę do lobby. Niestety zmęczenie podróżą dość szybko dało nam się we znaki i rozeszłyśmy się do łóżek – jutro w końcu czekał nas intensywny dzień!


hodowla ryb barramundi

Jak przypuszczałyśmy, tak się stało. Po wczesnym śniadaniu pod hotel podjechały taksówki, którymi udaliśmy się do hodowli ryby barramundi EcoBarra. Nie ukrywam, że już po drodze wyobrażałam sobie jak to będzie wyglądać – intensywny rybi zapach, wszędzie dookoła rybie łuski, mętna woda w stawie…? Oj, jak ja się pomyliłam! Leśną drogą dojechaliśmy do bardzo malowniczo położonej hodowli. Staw owszem, był, ale chyba tylko dla ozdoby :)



Rybki mieszkały w swoim własnym budynku. Zaskoczeniem było to, że zapach ryby prawie tam nie występował, a sama hodowla była niesamowicie czysta i schludna.


hodowla ryb barramundi

Nasz przewodnik opowiedział nam wszystko co powinniśmy wiedzieć o rybce – od warunków w jakich są hodowane, po ich właściwości smakowe. O tych ostatnich mieliśmy przekonać się jeszcze tego popołudnia. Wszyscy słuchali z zainteresowaniem, zaciekawieniem i w zamyśleniu, co widać na poniższym zdjęciu ;) Od lewej: Szymon (Facet i kuchnia), Michał (Jedzenia do rzeczy), Marta (Rybka zwana Martą), Łukasz (także Jedzenia do rzeczy) i Dorota (Dorota smakuje).


blogerzy

Tuż obok hodowli ryb znajdowało się jeszcze jedno pomieszczenie, na widok którego wszystkim nam zaświeciły się oczka – w wielkim, białym namiocie uprawiane były zioła i sałaty! Aparaty poszły w ruch, bo roślinki, szczególnie w tej scenerii były bardzo fotogeniczne :)


zioła ecobarra
zioła ecobarra
Buszowaliśmy między alejkami tak, że niektórym wystawały tylko lampy od aparatów ;)


buszujący w ziołach

Gdy wszyscy już nasycili oczy wszechobecną zielenią wróciliśmy do hotelu, gdzie czekał na nas sam Gavin Baxter, obecny szef kuchni warszawskiego hotelu Mariott, a od ponad 20 lat szef kuchni pięciogwiazdkowych hoteli, ekskluzywnych restauracji, jachtów i statków pasażerskich. Przywitał nas po australijsku – szerokim uśmiechem :) Gavin okazał się być wspaniałym, wesołym i ciepłym człowiekiem, a warsztaty pod jego komendą były czystą przyjemnością. Atmosfera była cudowna i choć początkowo pogoda niezbyt sprzyjała, to w końcu i słońce wyszło, by zajrzeć nam do garnków (a właściwie to na grilla :)).


Gavin Baxter

Warsztaty odbyły się “pod chmurką”, a konkretniej, w hotelowej altanie z widokiem na piękne jezioro. Świeże powietrze i otaczająca nas zieleń pobudzały apetyt i na prawdę chciało się gotować!


hotel omega

Gotowanie umilały nam także stale-napełniające się kieliszki i białe wino Jacob’s Creek :)


Jacob's Creek

Zanim zabraliśmy się do grillowania przywitał nas sponsor spotkania: dyrektor firmy Global Fish, który już zapowiedział nam, że z przyjemnością spotka się z nami na kolejnych warsztatach – trzymam za słowo! :) W moje ręce wpadła także nowa książka kucharska, oczywiście autorstwa Gavina :) Pod koniec spotkania udało mi się także zdobyć imienną dedykację, tak więc obecnie jest to najcenniejsza pozycja w mojej bogatej kolekcji książek kulinarnych :)


gavin baxter i global fish

A potem…? Potem było już krojenie, siekanie, rozgniatanie, nacieranie i grillowanie! Ale co najważniejsze – zaliczyłam pierwsze filetowanie ryby :) Oczywiście najpierw był pokazowy instruktaż, który wszyscy oglądali w zainteresowaniu :)


warsztaty

Ryba barramundi słynie z niewielkiej ilości ości. Gdy przeczytałam to zdanie w mailu z zaproszeniem na warsztaty, przymknęłam na to trochę oko – w końcu jak to “ryba bez ości”? Tutaj także okazało się, że świat potrafi mnie jeszcze zaskoczyć. Po odcięciu fileta od grubych ości źebrowych w rybie nie znajdziecie ani jednej ości! Nie ma więc plucia i wybierania kawałków ryby spomiędzy zębów – świetna ryba dla każdego, kto rezygnuje z jej jedzenia właśnie z tego powodu. Smak ryby także okazał się miłym zaskoczeniem – mięso jest delikatne i soczyste. Mam ogromną nadzieję, że wkrótce ryba będzie dostępna w szerszej sprzedaży, bo obecnie do kupienia jest tylko w sklepach Makro.

Pozwolę sobie pominąć szczegóły dotyczące pyszności jakimi się raczyliśmy. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia :)


warzywa z grilla
ryba barramundi

ryba barramundi

ryba barramundi

Gdy wszyscy się najedli i nie pozostało już nic więcej do ugotowania, Gavin zaproponował, że pokaże nam jak patroszy się rybę. Nie przypuszczam, bym kiedykolwiek odważyła się to zrobić samodzielnie, ale i tak dobrze było popatrzeć jak robi to ekspert :) Ten “brutalny” pokaz zebrał szerszą publikę ;)


patroszenie ryby

Na koniec było jeszcze pamiątkowe zdjęcie i po około 5 godzinach wspólnego pichcenia przyszedł czas by się pożegnać. Mam jednak nadzieję, że nie na długo, bo z przyjemnością powtórzyłabym spotkanie z Gavinem oraz innymi blogerami :)


ja i gavin baxter