chłodnik z truskawek i arbuza oraz relacja z warsztatów “Gotujmy zdrowo – mniej soli”
W ubiegłym tygodniu miałam okazję uczestniczyć w warsztatach kulinarnych organizowanych przez markę Cisowianka. Tytuł warsztatów, a zarazem ich myśl przewodnia to “Gotujmy zdrowo – mniej soli”. Zadaniem Ewy Olejniczak – prowadzącej warsztaty, było przekonanie nas, że da się jeść smacznie ograniczając lub całkowicie eliminując dodawanie soli do gotowanych potraw. W końcu soli zjadamy wystarczająco dużo w innych, już wcześniej solonych produktach.
Sobota w Warszawie była upalna. Do tego stopnia, że pod stopami topił się asfalt. Dlatego też na warsztaty kulinarne jechałam pełna obaw o zastaną tam temperaturę. Na szczęście w samym Cook Up Studio temperatura była całkiem znośna, a na nasze szczęście aż dwie z czterech przygotowywanych potraw wcale nie wymagały stania przy kuchence :)
Nie chciałam za bardzo łamać przykazań mojej “diety”, dlatego menu mnie bardzo miło zaskoczyło. Przystawka składała się z gotowanych szparagów, poszetowego jajka i szynki parmeńskiej. Całość skropiona została vinegretem.
Zupę stanowił chłodnik z truskawek i arbuza. Chłodniczek ten smakował mi tak bardzo, że na końcu tego wpisu znajdziecie nieco zmodyfikowany przeze mnie przepis (wzbogacony o rabarbar) :).
Daniem głównym miała być kaczka. Niestety pomimo starań Ewy, nie udało się jej mnie przekonać do kaczki bez soli, w związku z czym zjadłam tylko dodatki. A te były przepyszne! Cieciorka z botwinką i wędzonymi śliwkami podsmażane na miodzie okazały się być strzałem w dziesiątkę. Chyba kiedyś też podzielę się z Wami przepisem :)
Gdy przyszła pora deseru nie tylko miałam już pełny brzuch, ale też brakowało mi sił by robić zdjęcia. Waszej wyobraźni pozostawiam więc jak wyglądały truskawki z sosem anglaise i ciasteczkami brandy snaps :)
Całe warsztaty odbywały się w przemiłej atmosferze. Wielkie uznania dla Ewy Olejniczak, która przyznała się nam że są to jej pierwsze warsztaty kulinarne – nie tylko nie było widać, ale też były to jedne z najmilej prowadzonych warsztatów na jakich byłam :) Było pysznie, delikatnie, prawie ( ;) ) dietetycznie, a co najistotniejsze – bez grama soli. Da się? Da się! Ja akurat wiem to nie od dziś, bo choć owszem, solę, to mężczyzna i tak zawsze wyzywa że za mało. Ale ja wcale nie zamierzam solić więcej :)
Jak wspomniałam przepis na owocowy chłodnik niezwykle mi zasmakował. Postanowiłam więc szybko powtórzyć go w domu. A że akurat miałam pod ręką także rabarbar, uznałam, że sprawdzę co z takiego połączenia wyjdzie. I wyszło… coś pysznego! :) Polecam wypróbować w upalne dni, tylko nie przesadźcie z chilli, bo zamiast ochłodzić, jeszcze bardziej Was rozgrzeje :)
Składniki: (na 2 porcje)
- 120 g truskawek
- 80 g rabarbaru
- 200 g arbuza
- 1/2 papryczki chilli
- 100 ml białego wina
- 2 łyżki brązowego cukru
Truskawki myjemy, pozbawiamy szypułek, kroimy na ćwiartki i wkładamy do miski. Arbuza pozbawiamy pestek i kroimy na mniejsze kawałki. Dodajemy do truskawek razem z umytym i pokrojonym w cienkie plasterki rabarbarem. Do owoców dodajemy także drobno posiekane chilli (jeśli jest bardzo ostre dodajemy mniej). Całość miksujemy przy pomocy blendera ręcznego, aż do uzyskania jednolitej konsystencji.
Wino łączymy z cukrem. Zagotowujemy. Następnie zmniejszamy ogień i gotujemy jeszcze 5 minut, aż powstanie syrop. Syrop dodajemy do owoców, miksujemy i schładzamy w lodówce przez co najmniej 2 godziny.
Schłodzoną zupę przelewamy do miseczek. Podajemy na zimno.
Odrobiny ochłody w upalne dni życzy gruszka z fartuszka! :)
-
magma