wegetariański pasztet z okary z suszonymi pomidorami, boczniakami i grzybami shitake

Jeśli kiedykolwiek robiliście domowe mleko sojowe, dobrze wiecie czym jest okara (choć może nie wiecie, że tak to się nazywa i że można to jeszcze do czegoś wykorzystać). Okara to bowiem zmiksowana, namoczona soja – produkt uboczny, który zostaje nam gdy mleko sojowe jest już gotowe. Zostało mi tego całkiem sporo po zrobieniu 3 litrów mleka sojowego (możecie mi śmiało podrzucać przepisy z jego wykorzystaniem, bo wyszło mi go “ciut” za dużo… ;) ) i przypomniałam sobie, że ponoć można zrobić z tego niezły pasztet. Nie bardzo miałam czas na szukanie przepisów w internecie, dlatego wrzuciłam do niego to, co akurat znalazłam w lodówce zdając się na łut szczęścia. Zacierałam ręce czekając niecierpliwie, aż będę mogła spróbować co mi z tego mojego eksperymentu wyszło. I wyszło! Ba! Wyszło pysznie! Zakochałam sie w pasztetach z okary i z pewnością nie będzie to mój ostatni!

Przepis polecany dla osób z insulinoopornością

wegetariański pasztet z okary z suszonymi pomidorami, boczniakami i grzybami shitake

Składniki:

  • 3 szklanki okary (namoczonej, zmiksowanej soi)
  • 2 jajka
  • garść świeżych grzybów shitake (można użyć suszonych, ale należy je wcześniej namoczyć)
  • garść świeżych bocznikaków
  • 8 suszonych pomidorów + 50 ml zalewy
  • 1 cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 łyżka natki pietruszki
  • 1 łyżka świeżego tymianku
  • sól
  • pieprz

Na zalewie z pomidorów podsmażamy posiekaną cebulę i czosnek. Dodajemy drobno pokrojone grzyby. Gdy się przyrumienią, dodajemy suszone pomidory pokrojone w paseczki.

Podsmażone składniki dodajemy do okary. Dodajemy posiekaną pietruszkę i tymianek. Przyprawiamy do smaku solą i pieprzem. Na koniec dodajemy jajka i przy pomocy blendera lekko miksujemy całość (kawałki grzybów i pomidorów powinny być wciąż wyczuwalne, ale masa powinna mieć jednolitą konystencję).

Masę przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w temperaturze 180 stopni około 30 minut (aż wierzch pasztetu nabierze złoto-brązowego koloru). Upieczony pasztet studzimy przed pokrojeniem.

Udanych eksperymentów z okarą w roli głównej życzy gruszka z fartuszka!