jabłkowy torcik z imbirem
Przepis był eksperymentem, którego nieco się obawiałam. Dlatego zrobiony został z połowy porcji i takie też proporcje podaję Wam – na małą, 15 cm tortownicę. Jeśli chcecie zrobić większy, śmiało powielcie ilość składników – nie będzie trudno, bo w cieście nie ma jajek. Nie ma też tłuszczu :) Można się więc łudzić, że jest dietetycznie (to oczywiście żarcik, no ale podczas gdy większość po świętach zarzeka się, że przechodzi na dietę, chyba trafiony ;))
Jest mocno jabłkowy, lekko imbirowy i nie przesadnie słodki – jak ktoś woli jeszcze mniej słodkie, może zrezygnować z glazury.
Składniki:
Na ciasto:
- 1 szklanka mąki
- 1/2 szklanki cukru
- 1 łyżka świeżo tartego imbiru
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka sody
- 1/2 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 220 ml soku jabłkowego
- 2 łyżki soku z cytryny
Na krem:
- 1 opakowanie budyniu waniliowego lub śmietankowego
- 300 ml soku jabłkowego
- 1 duże lub 2 małe jabłka
- 1 łyżka soku z cytryny
Na glazurę:
- 50 ml soku jabłkowego
- 50 ml syropu klonowego
- 5 goździków
W misce mieszamy wszystkie suche składniki na ciasto. Dodajemy sok jabłkowy, sok z cytryny i imbir i całość mieszamy, do połączenie się wszystkich składników. Przekładamy na wysmarowaną tłuszczem blaszkę i pieczemy w 180 stopniach około 40-60 minut (do suchego patyczka). Ciasto studzimy na kratce, następnie przecinamy w poprzek na pół.
Gdy ciasto się piecze przygotowujemy krem: do rondelka wlewamy sok, zostawiając około pół szklanki. Sok podgrzewamy, a do odstawionej wcześniej części wsypujemy budyń i mieszamy. Gdy sok w garnku zacznie wrzeć, wlewamy rozpuszczony budyń i energicznie mieszając całość czekamy, aż krem zgęstnieje (zacznie przypominać kisiel). Zestawiamy z ognia.
Jabłka trzemy na tarce, skrapiamy sokiem z cytryny i dodajemy do przestudzonego kremu. Całość mieszamy.
Dół ciasta wkładamy ponownie do formy. Na wierzch wylewamy krem, wygładzamy łyżką i przykrywamy górną częścią ciasta. Chłodzimy w lodówce min. 2-3 godzin.
Do drugiego rondelka wlewamy syrop klonowy i sok. Wrzucamy goździki i trzymamy na małym ogniu, mieszając od czasu do czasu. Gdy mikstura zacznie się intensywnie pienić, zdejmujemy z ognia. Wyławiamy goździki i gotową glazurą polewamy schłodzone ciasto.
Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)
-
kulinarna148
-
decorateacake
-
gin