Zrób prezent kulinarnemu blogerowi!
Dziś będzie nieco inaczej. Dziś będzie o prezentach.
O blogerach kulinarnych mówi się, że są nie tylko zupełnie inna grupą blogerów, ale wręcz ludzi. Trudno się dziwić – większość z nas potrafi wpaść w dziki szał radości na widok starych drzwi od szopy z łuszczącą się farbą (bo one będą TAK PIĘKNIE wyglądać na zdjęciu! <3), zbieramy skrawki materiałów, wstążek i sznurków, notorycznie zjadamy zimne obiady (bo najpierw sesja!), a domownicy za nic nie potrafią zrozumieć po co nam 10 forma do tarty (bo ta jest PROSTOKĄTNA, a tamte nie!). Nasi bliscy nie do końca pojmują nasze blogersko-kulinarne potrzeby, a często rozumieją je wręcz zupełnie opacznie. Postanowiłam więc zrobić mały poradnik dla tych z Was, którzy chcą blogerowi kulinarnemu zrobić prezent, a nie bardzo wiedzą od czego zacząć. Polecam lekturę każdemu bo może się okazać, ze okazja do obdarowania blogera znajdzie się przy najbliższych porządkach w domu czy ogrodzie! :)
Specjalnie na tę okazję wygrzebałam kilka fotek, które pozwolą lepiej zobrazować o czym mówię. Fakt, że są na zdjęciach niech będzie potwierdzeniem tego ile radości mi dają! :)
Coś z duszą, czego na pewno nie ma.
Przeszukaj swoją kuchnię, strych lub pobliski pchli targ. Z pewnością znajdziesz tam masę rzeczy, które Tobie są już nie potrzebne, a blogera zachwycą. Ale uwaga! Postaraj się myśleć jak on! Przedmioty te wcale nie muszą być nowe, lśniące, w komplecie, ani nawet praktyczne (choć nie mówię, że takie być nie mogą). Może to być dziurawy durszlak, emaliowany kubeczek, przypalony rondelek, stare i powykrzywiane sztućce … cokolwiek, co będzie dobrze wyglądało na zdjęciach. Z doświadczenia wiem, że najlepsze są przedmioty stosunkowo małe, w naturalnych i neutralnych kolorach. Osobiście uwielbiam piękne talerze i zdobione sztućce. Zachwycam się naczyniami emaliowanymi, “wiejskimi”, “prl-owymi”. Założę się, że każdej “babcinej” kuchni znalazłabym przynajmniej 10 drobiazgów, które chciałabym zabrać ze sobą do domu :)
Drewno, materiał i metal.
Nie ma jednego słusznego sposobu na robienie zdjęć kulinarnych, ale jest kilka trików, które sprawdzają się zawsze. Pierwszym z nich jest drewno. Jeśli przejrzycie kilka przykładowych albumów z kulinarnymi zdjęciami na pewno zobaczycie jak pięknie prezentuje się jedzenie na drewnianym tle. To mogą być wspomniane już drzwi od szopy, to mogą być przypadkowo zbite ze sobą deski lub nawet drewniane deski do krojenia. Jeśli przypadkiem akurat rozbieracie drewniany płot obok swojego domu, nim wyrzucicie stare dechy zapytajcie blogera czy mu się nie przydadzą. Daję głowę, że większość nie odmówi :) Podobnie rzecz się ma z materiałami. Kuchenne ręczniki, skrawki kolorowych tkanin, wstążki, sznurki czy nawet resztki worka po ziemniakach – to wszystko doskonale uzupełnia zdjęciowe stylizacje. Dobrze sprawdzają się też dodatki metalowe – począwszy od wymienianych wcześniej sztućców, po np. metalowe obręcze na serwetki czy podkładki pod gorące garnki.
Jako tła do zdjęć oprócz drewna często wykorzystujemy tła winylowe, kamienny płyty i wiele innych rzeczy o ciekawej fakturze, kolorze i wzorze. Wiem, że możesz dziwnie się czuć dając w prezencie jedną gresową płytkę, ale my już będziemy wiedzieli co z nią zrobić ;)
Książki.
Kucharskie, kulinarne, o jedzeniu, o jego fotografowaniu, o ozdabianiu, wyrabianiu… o wszystkim co się jedzenia tyczy. Kategorie są trzy: pierwsza to książki praktyczne, bogate w wiedzę, z których garściami można czerpać i podciągać swoje kulinarne umiejętności; druga to książki piękne z mnóstwem wspaniałych fotografii – takie jedzeniowe albumy; trzecia to książki-ciekawostki, wyszperane na pchlim targu, na strychu, w babcinej biblioteczce. Te ostatnie uwielbiam ze względu na historie jakie ze sobą niosą :)
Sprzęt kuchenny.
To zadanie akurat nie jest najłatwiejsze. Należy się bowiem dobrze zorientować co bloger już ma i czego potrzebuje. Jeśli np. ma już robota kuchennego może okazać się, że znacznie przydatniejsze będą dla niego dodatkowe przystawki niż nowa machina. Ta zasada jednak nie sprawdza się, jeśli akurat chcecie podarować KitchenAida komuś, kto go jeszcze nie ma. Zazwyczaj każdy z blogerów chętnie odstawi swój stary wysłużony sprzęt na rzecz lśniącego Kiciusia (pamiętajcie jednak by zapytać o wymarzony kolor!) :)
Z dużym prawdopodobieństwem wasz kulinarny bloger ma już większość potrzebnego mu do życia sprzętu. Jeśli planujecie kupić foremkę do ciasta, to zapomnijcie o tych w standardowych rozmiarach i kształtach. Kupcie np. bardzo malutką lub w ciekawym kształcie tudzież kolorze, EWENTUALNIE możecie kupić taką samą, ale zajebiście dobrej jakości. Najczęściej jednak najlepiej sprawdzają się rzeczy oryginalne i niepowtarzalne.
W zależności od kulinarnego stopnia zaawansowania blogera może się okazać, że fajnym prezentem byłaby np. maszynka do makaronu, palnik do creme brule czy syfon (wszystkich trzech aktualnie nie mam, a bardzo bym chciała ;)) – zwykle są to rzeczy, na które samemu trochę żal kasy, bo rozsądek bierze górę (w końcu ile razy w roku przypalę coś palnikiem?!), ale jak już trafi w nasze ręce to na pewno zrobimy z nich użytek :D Generalnie w tym przypadku bardzo często potwierdza się zasada, że najlepsze prezenty to te, których człowiek sobie sam nie kupi :)
Smaki domowe i zza oceanu.
Domowej roboty przetwory? Własnoręcznie robione wędliny? Świeżo pieczone ciasto? BIORĘ! Cokolwiek co stworzyłeś własnym rękami, z przepisu swojego, matki, babci lub kochanki, całkowicie nowe połączenia smaków albo receptury przekazywane z pokolenia na pokolenie. Nie ważne co. Ważne, że tego sama nie kupię w sklepie. Jeśli przy tym zaskoczysz mnie smakiem, którego jeszcze nie znam, tym lepiej <3
A gdybyś przypadkiem wyjeżdżał na wycieczkę, to nie zapomnij przywieźć mi czegoś smacznego. Jakieś słodkie cudactwo z USA, nieznana mi dotąd przyprawa z Indii albo wędzona ryba z Mazur – będę zachwycona! :)
Bony, kupony, karty.
W ostateczności, jeśli pomysłu Ci brak znajdź: dowolny sklep z designerskimi rzeczami (jak nie wiesz gdzie szukać to zajrzyj tu)/ restaurację w której dają dobrze zjeść / kursy gotowania* (niepotrzebne skreślić, ale po co cokolwiek skreślać), wyłóż gotówkę i podaruj blogerowi bon. On już na pewno sobie wybierze tam coś, co go ucieszy :)
A na co na pewno byś nie wpadł?
Dodatkowo dorzucę kilka rzeczy, które mi w moim blogerskim świecie pomagają (lub pomagałyby gdybym miała), a Ty pewnie byś na nie nie wpadł. Oto one:
– tablicowa farba
– zestawy stempelków
– winylowe tła fotograficzne
– słoje i słoiczki
– wszelkiego rodzaju gadżety do DIY (od materiałów po narzędzia)
– … opłacony grafik i informatyk którego można wykorzystywać przy wszelkich pracach na blogu ;)
– i najważniejsze na koniec: TWOJE ZAANGAŻOWANIE, KOMENTARZE I REKOMENDACJE U TWOICH ZNAJOMYCH. Wierzcie lub nie, ale nie ma nic cenniejszego! :)
UWAGA, UWAGA! Jest jednak kilka rzeczy, których za żadne skarby nie powinno kupować się blogerowi, bez wcześniejszej konsultacji z nim. Tak jak zawodowemu alpiniście laik nie kupi butów do wspinaczki, tak blogerowi niektórych rzeczny też nie należy w ciemno kupować. Jeśli planujecie kupić:
– garnki
– noże
– sprzęt AGD (wyjątkiem może być wspomniany już Kiciuś, ale warto skonsultować choćby kolor)
– sprzęt fotograficzny
zawsze skonsultujcie wcześniej decyzję z obdarowywanym blogerem :)
Dorzucilibyście coś do tej listy? :D
-
Ania M.
-
gin
-
Ilona
-
dariozka91
-
Patryk Beszterda
-
Pati252