tarta z botwinką i trzema serami

Oj nie po drodze mi ostatnio do kuchni… Jak nie pogoda doskwiera, to biegam od spotkania do spotkania, wyjazdy jeden za drugim i nawet człowiek nie ma kiedy sobie obiadu porządnego ugotować. Ale dziś już nie wytrzymałam z tej tęsknoty za garami i choć pot spływał po plecach ciurkiem i oddychać nie było czym, to i tak wyczarowałam tę pyszną tartę. Przyznaję się jednak bez bicia – poszłam na łatwiznę i skorzystałam z gotowego kupnego ciasta, bo już nie miałam sił i czasu robić swojego. Wy jeśli chcecie możecie gotowy kupny spód zastąpić kruchym ciastem domowego wyrobu. Oczywiście wytrawnym :) Jeśli nie macie sprawdzonego przepisu możecie wykorzystać ten.

Mam ostatnio jakąś dziwną fazę na buraki i pochłaniam z lubością wszystko co zostało zabarwione na kolor magenty. Pomysł na tę tartę narodził się spontanicznie, gdy w sklepie spojrzałam na leżący tam ostatni pęczek botwinki. Wyszło przepysznie, choć niecierpliwość wzięła górę i wyjęłam z piekarnika o jakieś 5-10 minut za wcześnie. Mogło się nieco lepiej przyrumienić. Tyle, że kiszki marsza grały, a tarta wyglądała w piekarniku taaaak apertycznie, że już nie mogłam dłużej czekać :)

tarta z botwinką i trzema serami

Składniki:
- lekko podpieczony spód do tarty (ja wykorzystałam kupne ciasto, ale możecie zrobić własny, np. kruchy)
- 2 małe buraki
- kilka dużych liści botwiny razem z łodygami
- 2 jajka
- 1/2 kuli mozzarelli
- 50 g sera feta
- garść tartego parmezanu
- 130 ml śmietany 30%
- sól
- pieprz
- gałka muszkatołowa
- 1 ząbek czosnku

Buraki obieramy i kroimy w bardzo drobniutką kostkę. Liście botwiny razem z gałązkami dość drobno siekamy. Przekładamy do miski. Dodajemy pokrojony drobno ser feta oraz mozzarellę. Czosnek drobno siekamy i dodajemy do farszu. Wbijamy jajka i dodajemy śmietanę. Całość dokładnie mieszamy. Przyprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową.

Tak przygotowany farsz wylewamy na podpieczony wcześniej spód. Wierzch posypujemy startym parmezanem. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na około 30-40 minut (aż wierzch się zarumieni).

Podajemy na ciepło lub na zimno.

By życie było różowe jak farsz tej tarty, życzy gruszka z fartuszka! :)