sernik pistacjowy
Och, jak chodziła za mną ochota na sernik! Nie chciało mi się czekać do świąt, więc wlazłam do kuchni i zrobiłam. A co se będę żałować! ;) Ponieważ te święta nie zapowiadają się na bycie “białymi”, a wręcz rzekłabym, że są całkiem zielone, taki też jest sernik – przyjemnie zielony. A do tego niezwykle kremowy i rozpływający się w ustach. Dosłownie! Jeśli tylko macie dostęp do pasty pistacjowej, róbcie koniecznie. Pasta pistacjowa nie jest najtańsza, ale jeśli bardzo Wam zależy, możecie taką domowej roboty zrobić samodzielnie. Nie jest to jednak proste, bo pasta nie powinna mieć grudek i kawałków, dlatego ja namawiam Was jednak do kupienia. Moja jest marki Callebaut (z tego co widziałam, da się ją dostać także w polskich sklepach), ale każda inna cukiernicza pasta pistacjowa będzie ok :)
Składniki (na małą tortownicę o średnicy 20 cm):
Na spód:
- 1/2 szklanki mąki
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 100 g masła
- 50 g korzennych ciasteczek "Dzwoneczki"
Na masę serową:
- 600 g twarogu na sernik (z wiaderka) o zawartości tłuszczu 7%
- 3 jajka
- 150 g cukru
- 30 g mąki
- 100 ml pasty z pistacji
Masło, mąkę i cukier puder zagniatamy razem. Ciasteczka miksujemy na pył i dodajemy do pozostałych składników na spód. Zagniatamy, wyklejamy ciastem dno tortownicy i pieczemy w temperaturze 180 stopni około 15 minut, aż się lekko przyrumieni.
W międzyczasie ser ucieramy z cukrem. Wbijamy po jednym jajku, za każdym razem czekając, aż poprzednie połączy się z resztą składników. Na koniec dodajemy mąkę oraz pastę z pistacji i całość ubijamy jeszcze 3 minuty, aż masa będzie lekka i puszysta.
Masę wylewamy na podpieczony spód. Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 15 minut, a następnie zmniejszamy temperaturę do 150 stopni i pieczemy około 1 godzinę (wierzch powinien być delikatnie przyrumieniony). Sernik przed podaniem studzimy.
Zielonych świąt życzy gruszka z fartuszka! :)