rogaliczki lucynki

Przepis na te marchewkowe cuda dostałam od mojego sąsiada – Tomka, u którego jest on ponoć przekazywany od kilku pokoleń. Rogaliczki Lucynki – gdyż pod taką nazwą zostały mi przedstawione, zostały poddane jego nie-tak-znowu-surowej ocenie :) Otrzymana nota: rewelacyjne! Cieszy mnie więc bardzo, że sprostałam zadaniu, a i mi rogaliki naprawdę bardzo smakują :) Polecam gorąco!

Rogaliczków wyszły mi dwie blachy – na pierwszej znalazły się te ładniej zawinięte, ale też mocniej wypieczone. Przez to wypieczenie niestety, w panice wyjmowałam blachę z piekarnika i przysmażyłam sobie nieco kciuk, co skutecznie utrudniało formowanie drugiej porcji rogalików. Wyszły więc bardziej pokraczne, ale całe szczęście kształt smaku nie zmienia :) Mi najbardziej smakowały te z różą.

Z pozdrowieniami dla Tomkowej rodziny! :)

rogaliczki lucynki

Składniki:

- 15 dag marchewki

- 30 dag miękkiego masła

- 30 dag mąki

- starta skórka z cytryny

- łyżeczka proszku do pieczenia

- 15 g cukru wanilinowego

- na farsz: w oryginale konfitura z róży lub wiśni, u mnie marmolada z róży (konfitury nie udało mi się dostać), konfitura z malin i konfitura z jeżyn

- cukier puder do posypania

Marchew zetrzeć na tarce o drobnych oczkach. Pozostałe składniki (oczywiście oprócz marmolady i cukru pudru) wyłożyć na stolnicę i dodając marchewkę szybko wyrobić ciasto. Włożyć ciasto do miski, przykryć bawełnianą ściereczką i wsadzić na godzinę do lodówki.

Po godzinie wyjąć ciasto, rozwałkować i pokroić na niewielkie trójkąty (hm... w oryginale była mowa o kółeczkach, ale przyznać się muszę, że nie miałam pomysłu jak z kółeczek uformować rogaliki...). Na każdy trójkącik nałożyć odrobinę marmolady i zawinąć.

Piec w piekarniki z termoobiegiem w temperaturze 225 st. Jak długo? Ciężo powiedzieć, bo zależy od piekarnika i wielkości rogalików. Tak długo, aż się ładnie zarumienią.m U mnie było to coś około 10 minut.

Smacznego życzy gruszka z fartuszka!