Rachel Khoo “Mała Francuska Kuchnia”
Autor: Rachel Khoo
Tytuł: Mała Francuska Kuchnia. Ponad 100 przepisów z gór, targów i wybrzeży Francji.
Liczba stron: 288
Liczba przepisów: ponad 100
Liczba zakładek “koniecznie zrobić!”: 15
Dawno temu miałam przyjemność recenzować bliźniaczą siostrę książki, którą dziś chcę Wam przedstawić. Nie bez powodu nazywam ją “bliźniaczą”, a nie kolejną z serii, podobną, czy “tej samej autorki”. Mała Francuska Kuchnia to dosłownie siostra bliźniaczka… Małej Paryskiej Kuchni. Bardzo łatwo pomylić je na sklepowej półce (o czym przekonał się kolega, który książkę tę sprezentował mi na urodziny i o mało co nie wyszedł ze sklepu właśnie z “paryżanką” :)). Podobne jest w nich absolutnie wszystko – tytuł, gabaryty, forma, część wizualna. Podobny jest układ, takie same czcionki. Zdjęcia robione są w podobnym stylu, więc są też i tak samo piękne. Także zachwyt jaki wywołują jest taki sam :) Jedyne, co je różni to… przepisy oraz historie jakie ze sobą niosą.
Nie lubię się powtarzać, dlatego radośnie odsyłam Was do przeczytania poprzedniej recenzji, jeśli chcecie się dowiedzieć więcej. Ja tym razem skupię się tylko i wyłącznie na treści, bo tylko to jest w nich inne :)
Tym razem książka podzielona jest nie według rodzaju posiłków, lecz według regionów z jakich przepisy się wywodzą. Mamy tu Bretanię, Bordeaux, Kraj Basków, Prowansję, Lyon i Alzację. Całość kończą jeszcze dwie strony uwag dotyczących akcesoriów, składników i francuskiego nabiału oraz kilka stron podstawowych przepisów takich jak kruche ciasto czy majonez.
W tej książce nieco więcej jest przepisów, które ja osobiście z francuską kuchnią kojarzę i które nie są moimi kulinarnymi faworytami. Nigdy nie lubiłam owoców morza, których tym razem jest pełno w każdej możliwej odsłonie. Sporo jest też przepisów, do których składniki w Polsce nie są powszechnie dostępne (np. woda z kwiatów pomarańczy, kasztany, policzki żabnicy, armaniak…) sąd też niewiele u mnie zakładek, by koniecznie zrobić. A mimo to jestem książką oczarowana :) Cieszy oko, pobudza wyobraźnię, a już czytając tytuły przpisów człowiekowi zaczyna po brodzie ściekać strużka śliny :)
Jeśli znacie “Małą Paryską Kuchnię” i Wam się spodobała, to po tę książkę też koniecznie sięgnijcie – nie zawiedzie Was. Jeśli jednak z jakichś przyczyn “paryżanka” nie przypadła Wam do gustu to niestety i ta prawdopodobnie nie spełni Waszych oczekiwań, bo są do siebie kropka w kropkę podobne. Ja jedna uwielbiam kuchnię Rachel Khoo i obie jej książki mnie zachwyciły, dlatego jeśli swojej opinii nie macie, to możecie posłuchać mojej rady: kupujcie, bo warto! :)
Ps. A Damianowi i Karolinie dziękuję za tak piękny, urodzinowy prezent :)
-
Aleksandra