Przytulne przyjęcie mikołajkowe – #TescoParty #4
Och, jak ja kocham Mikołajki! <3 Ten cały cudowny klimat z nimi związany – świecące lampki, zapach mandarynek i czekolady unoszący się w powietrzu, milusie kocyki i papucie – tak, z tym właśnie kojarzą mi się Mikołajki i cały przedświąteczny okres, który uwielbiam! I podczas gdy w noc wigilijną zasiadamy do stołu z rodziną, mikołajkowe przyjęcie to świetna okazja, żeby poświętować zbliżające się Boże Narodzenie w gronie przyjaciół. Menu nie musi być tradycyjne i możemy dać się ponieść wyobraźni wykorzystując potencjał smaków, które zwykle kojarzą się nam ze świętami. Najważniejsza jest jednak atmosfera – dekoracjami i dodatkami w prosty sposób można sprawić, że będzie jeszcze cieplej i przytulniej! Dlatego właśnie dziś dzielę się z Wami moim pomysłem na kolejne przyjęcie z serii #TescoParty, powstałe przy współpracy z Tesco. Wy koniecznie podzielcie się ze mną swoimi propozycjami na menu i świąteczne dekoracje! :)
Jak zwykle, na początek chcę Wam dać widok ogólny na to, jak prezentował się u mnie imprezowy stół:
Prawda że uroczo? Moja konwencja zakładała, że na stole ma dominować kolorystyka biało-czerwona, z domieszką drewna i innych naturalnych dodatków. Zamiast obrusa postanowiłam użyć… puchatego kocyka. Uważam, że dzięki niemu stół prezentuje się dużo przytulniej! :)
Jednym z takich naturalnych elementów była też świeża żurawina. Zrobiłam z niej piękne pierścienie, które można wykorzystać na wiele różnych sposobów – od pierścieni na serwetki, po zawieszkę na dzbanek z gorącą czekoladą (tak jak to miało miejsce tym razem u mnie). Pamiętajcie jednak, by nie przygotowywać ich ze zbyt dużym wyprzedzeniem – ze względu na użycie surowej żurawiny ozdoba ta jest raczej nietrwała i najlepiej wygląda świeżo przygotowana.
A skoro już o niej wspomniałam… czy możecie wyobrazić sobie mikołajkowe przyjęcie bez gorącej czekolady? Ja zdecydowanie nie! Gorąca czekolada była więc honorowym napojem na moim mikołajkowym stole – stworzyłam dla moich gości bar “zrób to sam”. Obok dzbanka z gorącą czekoladą, postawiłam miseczki, pełne posypek, pianek marshmallow, rurek, lizaków candy cane, cynamonowych płatków śniadaniowych i im podobnych składników, z których każdy mógł wyczarować swoją ulubioną kompozycję. To był hit! Przygotowanie takiego zestawu nie wymaga dużo czasu, a Wasi goście będą zachwyceni, słowo!
Prawdziwa gorąca czekolada powinna być kremowa, gęsta i słodka – taka, że niewielka filiżanka zaspokoi apetyt na cały wieczór. Choć i tak trudno się powstrzymać przed sięgnięciem po kolejną – zwłaszcza, gdy możemy dosypać do niej ulubione dodatki! Jeśli nie wiecie jeszcze jak taką zrobić, to koniecznie wypróbujcie tę, z poniższego przepisu. Magicznym składnikiem jest tu skrobia ziemniaczana – to ona nadaje czekoladzie gęstą konsystencję.
Składniki:
- 1 litr mleka
- 300 g czekolady mlecznej
- 1 łyżka kakao gorzkiego
- 1 łyżka skrobi ziemniaczanej
Dodatki (do wyboru):
- pianki marshmallow
- cukrowe posypki
- cynamonowe płatki śniadaniowe
- rurki
- lizaki candy cane
- karmel (o nim więcej za chwilę!)
½ szklanki mleka mieszamy ze skrobią ziemniaczaną. Do rondelka przelewamy pozostałe mleko, dodajemy kakao i pokruszoną czekoladę i podgrzewamy stale mieszając, aż czekolada się rozpuści, a kakao połączy z resztą składników. Do uzyskanej czekolady dodajemy skrobię wymieszaną z mlekiem i podgrzewamy całość, aż będzie gorąca, a czekolada nabierze delikatnie gęstej konsystencji (mniej więcej jak słodka śmietanka). Gorącą czekoladę nalewamy do filiżanek. Dekorujemy ulubionymi dodatkami.
Skoro już o czekoladzie mowa, to przejdźmy płynnie od płynnej, do stałej, która stała na stole ;) A konkretnie do pralinek z karmelem i orzechami. Domowej roboty czekoladki wcale nie są tak trudne w przygotowaniu, choć opis w pierwszej chwili może się taki wydawać. Nie zrażajcie się jednak! To nie tylko świetna słodka przekąska, ale też doskonały prezent na mikołajkowy prezent dla przyjaciół. Warto podjąć wyzwanie, a już nigdy więcej nie będziecie chcieli jeść innych! Musicie się jedynie zaopatrzyć w porządny termometr kuchenny – z nim wszystko pójdzie jak z płatka.
Składniki:
- około 150 g mlecznej czekolady
- 70 g cukru
- 25 g masła
- 70 ml kremówki
- ½ szklanki orzeszków ziemnych
Na patelnię wysypujemy cukier i podgrzewamy aż się całkowicie rozpuści (nie mieszamy!). Następnie dodajemy do cukru masło i szybko mieszamy, aż składniki się połączą. Do masy dodajemy połowę kremówki. Mieszamy szybko i dokładnie, a następnie zdejmujemy patelnię z ognia. Do gorącego karmelu dodajemy pozostałą śmietankę, mieszamy aż składniki się połączą i odstawiamy do wystygnięcia.
Orzeszki kroimy na mniejsze kawałki.
Czekoladę drobno siekamy. Około 75% czekolady przekładamy do szklanej lub metalowej miski, którą ustawiamy nad garnkiem z gorącą wodą. Stale mieszając czekoladę, czekamy aż się rozpuści i podgrzeje do temperatury około 45 stopni (uwaga - miska się nagrzewa, dlatego warto zdjąć ją znad garnka chwilę przed uzyskaniem temperatury 45 stopni - odda jeszcze trochę ciepła czekoladzie).
Do podgrzanej czekolady stopniowo dodajemy pozostałe 25% czekolady, każdorazowo mieszając, aż czekolada się rozpuści. Podczas dodawania czekolady stale mierzymy temperaturę - czekolada powinna ochłodzić się do około 27 stopni.
Lekko ochłodzoną czekoladę ponownie podgrzewamy, tym razem zaledwie o kilka stopni - do 31 stopni Celsjusza.
Tak przygotowaną czekoladę nakładamy do foremek na pralinki. Czekolada wypełniamy całe foremki, wypełnioną foremką pukamy kilka razy o blat by pozbyć się bąbelków powietrza, a następnie odwracamy je do góry dnem i pozwalamy nadmiarowi czekolady ściec (najlepiej przygotowywać pralinki na kamiennym blacie, ale jeśli nie macie w kuchni kamiennego blatu możecie robić to na pergaminie lub folii spożywczej by móc zebrać czekoladę z powrotem do miseczki). Nadmiar czekolady wystający ponad powierzchnię foremki zbieramy metalową szpatułką.
Foremki z czekoladą wkładamy na chwilę do lodówki, aż czekolada stężeje.
Do zastygniętej czekolady nakładamy karmel i orzeszki – powinno ich być tyle, by nadzienie nie wystawało ponad foremkę, a czekoladki dało się "zamknąć".
Pozostałą czekoladę ponownie temperujemy (tak jak poprzednio). Tak przygotowaną czekoladą polewamy formę na pralinki. Powierzchnię wygładzamy metalową szpatułką i ponownie pukamy kilkakrotnie o blat by pozbyć się bąbelków powietrza. Czekoladki ponownie wkładamy do lodówki, by czekolada stężała.
Formę z zastygniętymi pralinkami odwracamy do góry dnem i pozwalamy czekoladkom wypaść (w razie konieczności pukamy formą o blat).
Lista zakupów
Karmelu z pewnością Wam trochę zostanie. Możecie też od razu zrobić go znacznie więcej po prostu mnożąc składniki razy dwa lub trzy i taki płynny karmel warto podać w dzbanuszku jako kolejny dodatek do czekolady. To co widzicie na zdjęciu, to wersja nieco przechłodzona, przez co też bardziej gęsta – karmel w temperaturze pokojowej jest zdecydowanie rzadszy :)
Co ciekawe, poobserwowałam sobie trochę kreatywność moich gości i okazało się, że karmel chętnie jedzony był w towarzystwie brioszek, które specjalnie na tę okazję upiekłam :) Delikatne mleczne bułeczki doskonale pasują do „puchatej” atmosfery mikołajkowego party.
Składniki:
- 7 g suchych drożdży
- 270 g mąki
- 35 g cukru
- 50 ml mleka
- 2 jajka
- 80 g miękkiego masła
do posmarowania:
- 1 żółtko
- 1 łyżka mleka
- 1 płaska łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka miodu
Drożdże i cukier mieszamy razem w dużej misce. Dodajemy 70 g mąki. Mleko podgrzewamy do temperatury 42 stopni i dodajemy do miski. Miksujemy na wolnych obrotach. Dodajemy jedno jajko i mieszamy, aż składniki się połączą. Wówczas dodajemy drugie jajko i ponownie czekamy, aż ciasto nabierze jednolitej konsystencji.
Do ciasta dodajemy połowę masła, mieszamy. Dodajemy połowę pozostałej mąki. Gdy składniki się połączą dodajemy pozostałe masło, a następnie resztę mąki. Wyrabiamy ciasto, aż będzie miało jednolitą konsystencję.
Ciasto przekładamy do natłuszczonej miski, przykrywamy czystą bawełnianą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Po około godzinie zagniatamy delikatnie ciasto i formujemy z niego kulki wielkości nieco większej niż orzech włoski. Kulki ciasta układamy na natłuszczonej blaszce w niewielkich odstępach (około 1 cm).
Przykrywamy blaszkę bawełnianą ścierką i odstawiamy na około 30 minut.
Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni.
Żółtko, mleko, cynamon i miód roztrzepujemy razem. Przy pomocy pędzelka smarujemy wierzch ciasta. Blaszkę wkładamy do piekarnika i pieczemy około 20 minut, aż wierzch będzie ładnie zarumieniony.
Choć domyślnie, do brioszek przygotowałam dip pierniczkowo-miodowy, to karmel z pralinek najwidoczniej również świetnie sprawdził się w tej roli ;) Niemniej jednak przepis na dip (a właściwie to raczej smarowidło) podaję, bo również był przepyszny! <3
Składniki:
- 200 g mascarpone
- 50 ml śmietany kremówki
- 30 g ciasteczek „Korzenne Dzwoneczki”
- płynny miód (do smaku)
Ciasteczka przekładamy do malaksera i miksujemy na pył. Przesypujemy ciastka do miski, którą następnie ustawiamy w kąpieli wodnej. Do ciastek dodajemy mascarpone i kremówkę. Miksujemy na niskich obrotach, aż składniki się dobrze połączą, a dip będzie miał jednolitą konsystencję (jeśli na początku dip się zwarzy, należy podgrzać go bardziej w kąpieli wodnej – nabierze odpowiedniej konsystencji). Na koniec dodajemy miód do smaku.
Jeśli macie pomału dość słodkości, pora przejść do konkretów. Kolejnym hitem wieczoru okazała się być serowa kula. Banalnie prosta w przygotowaniu, a jakże efektownie wygląda! Otoczka z owocu granatu pięknie się błyszczy i mieni, co dodatkowo wprowadza nieco świątecznego nastroju. W końcu kto powiedział, że błyskotki mogą być tylko na choince, a nie na stole?
Składniki:
- 200 g serka Philadelphia
- 100 g sera cheddar
- sól
- pieprz
- 1 gałązka rozmarynu
- 1 granat
- krakersy do podania
Cheddar trzemy na tarce o drobnych oczkach. Mieszamy z serkiem Philadelphia. Dodajemy posiekane igły rozmarynu oraz sól i pieprz do smaku. Z powstałej masy formujemy kulę.
Owoc granatu obieramy i przekładamy do głębokiego talerza. Serową kulę obtaczamy ostrożnie w granacie, tak, by owoc dokładnie ją oblepił.
Podajemy z krakersami.
Skoro o konkretach mowa, to z pewnością trzeba będzie przygotować dla gości odpowiednie nakrycia. Nie wszystko przecież można zjeść palcami. Jeśli planujecie więc przyjęcie przy stole bardzo miłym akcentem jest przygotowanie przy nakryciach imienników, wskazujących gościowi gdzie ma usiąść. Imienniki z krążków brzozy i cynamonu to akcent bliski naturze. To jak je ozdobicie zależy już tylko od Was!
Skoro nakrycia już są, to pora na prawdziwy konkret! Podczas wigilii pościmy, ale podczas Mikołajek możemy pozwolić sobie na nieco mięsnego szaleństwa. Szynka w słodkiej glazurze z nutami miodu, jabłek, moreli i aromatycznych przypraw to doskonała propozycja na nieco konkretniejszą przekąskę na mikołajkowy stół. Koniecznie wypróbujcie!
Składniki:
- 1,5 kg szynki wieprzowej bez kości
- 200 g dżemu morelowego
- 100 ml miodu pitnego
- 100 ml cydru
- 1 łyżeczka goździków
- 1 łyżeczka jałowca
- 1 laska cynamonu
- ½ łyżeczki pieprzu
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- sól
Mięso oczyszczamy z błon. Nacinamy delikatnie tworząc na wierzchu kratkę. Nacieramy solą.
Dżem, miód i cydr przekładamy do rondelka. Dodajemy goździki, jałowiec, cynamon i pieprz. Gotujemy na dużym ogniu, aż glazura zmniejszy swoją objętość o połowę i stanie się lekko gęsta.
1/3 otrzymanej glazury nacieramy dokładnie mięso i układamy w naczyniu żaroodpornym. Dookoła układamy plasterki czosnku oraz ósemki cebuli.
Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180 stopni przez około 90 minut. W trakcie pieczenia, co 10 minut, na przemian albo smarujemy mięso pozostałą glazurą, albo zbieramy z dna naczynia sos i polewamy nim wierzch mięsa. Czynności powtarzamy przez cały czas pieczenia.
Upieczoną szynkę studzimy. Z dna naczynia zbieramy sos wraz z cebulą oraz czosnkiem i przelewamy do rondelka. Podgrzewamy i redukujemy jego objętość o połowę.
Szynkę kroimy na plasterki. Serwujemy z gorącym sosem z cebulką.
Nacieszyliście już żołądki? To teraz nacieszcie jeszcze oczy :) Mikołajkowy stół, nawet ten na przyjęciu dla dorosłych nie musi być (ba, wręcz nie może być!) nudny. Zamiast miseczek czy zwykłych szklanek, do podania dodatków do czekolady wykorzystajcie urocze kubeczki ze świątecznymi motywami (ten z Mikołajem znajdziecie obecnie w Tesco :) zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia!)
To, czego na moim świątecznym stole było absolutnie pełno to czerwone wstążki. Taki drobny akcencik zawiązany np. na uchwycie od bombonierki sam w sobie stanowi uroczą, nieinwazyjną i mało wymagającą ozdobę.
Przy okazji przygotowywania przyjęcia przeryłam też mój karton ze świątecznymi ozdobami i wyciągnęłam z niego ukochanego ceramicznego bałwanka, słoiczek z miętówkami oraz zeszłoroczne bombki (koniecznie kliknijcie w link!) :) Nie mogło zabraknąć też mojego ukochanego świątecznego akcentu – choinkowych lampek <3
Jeśli czegoś żałuję, przy okazji tego przyjęcia, to tylko tego, że okres “przed świętami” trwa tak krótko i zwykle człowiek ma wtedy tak mało czasu, by się tym w pełni nacieszyć. Dlatego jeśli tylko macie okazję to koniecznie ją wykorzystajcie i zróbcie takie przyjęcie dla przyjaciół! To najlepszy sposób na walkę z jesienno-zimową melancholią – taka dawka czekolady i miłości, każdemu zrobi dobrze! <3
-
Aleksandra