pierogowanie
Od dawna już chodził za mną pomysł na zorganizowanie sobie dnia lepienia pierogów. Ale długo nie mogłam się do tego zebrać, bo jakoś ciężko było mi znaleźć czas na zrobienie kilku różnych farszów, a potem lepienie ich przez cały, długi dzień. Postanowiłam więc zaprosić do pomocy blogerów kulinarnych :) Plan był taki: każdy przywozi jakiś farsz, a u mnie robimy ciasto i lepimy – każdy według własnego sposobu.
Grono blogerów dotarło zacne, acz i tak mocno okrojone – tym, którzy musieli odwołać w ostatnim momencie przybycie muszę tylko napisać, że mają czego żałować.
Ja przygotowałam elastyczne ciasto z masłem z tego przepisu, Jola z Piotrem robili ciasto na mleku, a Grażyna oparła się o klasykę i zrobiła ciasto na mące i wodzie. Te trzy ciasta nieustannie wyrabiały się, wałkowały i wykrawały w kuchni, a do “wylepialni” trafiały już gotowe do faszerowania kółeczka z ciasta. Najbardziej waleczny w wałkowaniu ciasta był Piotr, który nie opuszczał swojego stanowiska ani na moment! :)
A w “wylepialni” dobrodziejstwo farszów było przeogromne! Ja przygotowałam farsz z twarogu, suszonych pomidorów i szynki (oj tak, tak, przepis wkrótce!), Kasia przywiozła dwa farsze z soczewicy, Dorota – z fetą, szpinakiem i boczkiem, Marta – twarogowy z miodem i daktylami, Ewelina przywiozła przysuszone śliwki, Grażyna – farsz mięsny z koperkiem, a Jola i Piotr – farsz kurkowy z kapustą i marchewką (mój faworyt!)
Tak się akurat złożyło, że tego samego dnia organizowana była wycieczka do fabryki makaronów. Z bólem serca musiałam odmówić zaproszeniu, ale gdy tylko w firmie, z której zaproszenie przyszło dowiedzieli się o powodzie dla którego odmawiam, postanowili zrobić nam prezent :) Ponieważ wyjazd do fabryki makaronów sponsorowany był przez firmę Lubella, dzień przed pierogowaniem przybył do mnie kurier z ogrooooomnym zapasem mąki, ale też makaronu i kaszy, które mogłam rozdać moim gościom w ramach upominku :) Mąka sprawdziła się rzeczywiście super, więc ciepło firmie Lubella dziękuję! A fabrykę mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się zwiedzić :)
Gdy już urobiliśmy się po łokcie, każdy przygotował sobie porcję pierogów do zabrania, stwierdziliśmy, że pora na wyżerkę i do garnka wskoczyło kilka testowych sztuk pierogów. Znikały z półmisków błyskawicznie (przynajmniej do momentu, gdy już brzuchy były wypchane do granic) :)
I choć dzień mijał nam pod znakiem pieroga, to nie zabrakło także innych pyszności – mi ostało się jeszcze moje czekoladowo-rumowe ciasto z rodzynkami, Kasia zrobiła jabłkowe crumble z szałwią, Grażyna przywiozła drożdżowca i surówkę, Jola z Piotrem uraczyli nas domowym smalcem z kiełbasą, a Dorota upiekła domowy chleb, który super się z owym smaluszkiem komponował :)
Goście wychodzili ode mnie z uśmiechem na twarzy, więc to chyba znak, że byli zadowoleni :) To co, może niebawem kolejna akcja tematyczna? ;)
-
Paula
-
Grażyna
-
Kasia – W Krainie Smaku
-
Jola
-
Andźka
-
MamaKini Małgosia Żuczek
-
Rybka zwana Martą
-
Agnieszka
-
Shinju
-
Sylvia / Happiness is homemade
-
hania-kasia