pieczony pasztet rybny

Lubię pasztety, bo są uniwersalne. Można jeść je na kanapce, albo i nie. Z dodatkami, albo i nie. Mogą być z mięsa, albo i nie. No i dziś właśnie mam dla Was przepis na taki pasztet bezmięsny. Rybny. Doskonały na święta, albo i nie :) Bez okazji też dobrze smakuje. Połowę zjadłam od razu, drugą połowę zamroziłam, będzie jak znalazł na wigilijnym stole :)

Przepis polecany dla osób z insulinoopornością

pieczony pasztet rybny

  • 1 kg filetów z dowolnej białej ryby (u mnie dorsz)
  • 4 jajka
  • 1 pęczek szczypiorku
  • 2 kromki razowego chleba
  • 100 ml mleka
  • 30 g masła
  • sól
  • pieprz
  • cząber

Rybę mielimy w maszynce na drobnych oczkach (jeśli nie mamy maszynki z drobnymi oczkami warto przemielić dwa razy i dodatkowo zmielić rybę w malakserze).

2 jajka gotujemy na twardo, studzimy i również mielimy w maszynce. Dodajemy do ryby. Wbijamy dwa surowe jajka.

Chleb namaczamy w mleku, gdy zmięknie również mielimy i dodajemy do pozostałych składników.

Masło rozpuszczamy, studzimy i dodajemy razem z drobno posiekanym szczypiorkiem.

Całość przyprawiamy do smaku solą, pieprzem i cząbrem. Masę zagniatamy ręcznie, aż składniki dokładnie się połączą.

Wyrobioną masę na pasztet przekładamy do keksówki. Pieczemy około 1-1,5 godziny w temperaturze 180 stopni (wierzch pasztetu powinien być ładnie przyrumieniony). Upieczony pasztet wyjmujemy z piekarnika i studzimy. Gdy ostygnie, wyjmujemy go z foremki.

Udanego pasztetowania życzy gruszka z fartuszka! :)