mus brzoskwiniowy

Pamiętacie jak pisałam o Warsztatach w Piano Bar? Jadłam wtedy wspaniały deser, składający się między innymi z musu mango. Przepis na mus dostaliśmy po naszych usilnych prośbach następnego dnia, drogą mailową. Ponieważ akurat w lodówce miałam zapas brzoskwiń postanowiłam go nieco przerobić i zrobić mus brzoskwiniowy. Wyszło ciekawie, choć przyznaję, że mus mango w wykonaniu szefa kuchni Piano Bar był nieporównywalnie lepszy. Ja do wersji brzoskwiniowej dałam chyba zbyt mało cukru i mus wyszedł nieco rzadszy niż ten który jadłam w restauracji. Będę kombinować też z innymi owocami, bo to ciekawy, orzeźwiający i lekki deser :)

mus brzoskwiniowy

Składniki:

  • 4 dojrzałe brzoskwinie
  • 1 białko
  • 200 ml śmietany 30%
  • 1 łyżka żelatyny
  • 50 ml wrzątku
  • cukier do smaku (ok. 2 łyżek)

Brzoskwinie obieramy, dzielimy na części i blendujemy na jednolitą pulpę.

Białko ubijamy na sztywno. Osobno ubijamy śmietanę z cukrem. Oba ubite składniki łączymy ze sobą.

Żelatynę rozpuszczamy we wrzątku (dobrze mieszamy, by nie było grudek!). Dodajemy ją do owoców, mieszamy razem, a następnie całość wolno dodajemy do piany z białek i śmietany i łączymy, mieszając delikatnie łyżką.

Wstawiamy do lodówki, by mus zgęstniał.

Jeśli chcecie zrobić takie czekoladowe koszyczki jak na zdjęciu, nic prostszego – wystarczy rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce i rozpuszczoną czekoladą wysmarować silikonowe foremki do muffinków (warstwa powinna być dość gruba!). Foremki wstawiamy do zamrażarki i wyjmujemy je dopiero tuż przed podaniem. Czekoladę należy delikatnie odkleić od foremki, uważając by jej nie połamać (im sztywniejszy silikon w foremkach, tym trudniej odkleić, ale za to foremki wychodzą kształtniejsze).

Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)