Max de Roche “Pokarmy miłosne”
Autor: Max de Roche
Tytuł: Pokarmy Miłosne. Ich cudowne zalety i magiczne właściwości. Tajemne receptury na najróżniejsze znakomite potrawy miłosne i sprawdzone afrodyzjaki.
Liczba stron: 95
Liczba przepisów: 47
Liczba zakładek “koniecznie zrobić!”: 5
Mam ostatni ciężki okres. W związku z tym miłości mi trzeba, czułości i dużej ilości przytulania. Nie bez powodu więc postanowiłam tę książkę zrecenzować właśnie teraz, a nie, jak można by się spodziewać w okresie walentynek. Co prawda nie przygotowałam z tej książki póki co żadnego przepisu (ale o tym za chwilę), ale mimo to jakoś mi się cieplej na sercu robi od samego czytania.
Książka “Pokarmy Miłosne” nie jest stricte książką kucharską. Owszem, znajdziemy tu kilkadziesiąt przepisów na najróżniejsze miłosne specjały, ale szczerze mówiąc chyba tylko czarownice i zdesperowane stare panny byłyby w stanie przyrządzić je wszystkie. Oto kilka przykładów: satyrion czyli nektar orchidei mieszany z mlekiem kozim; potrawa miłosna Chaucera czyli mieszanka płatków róży, ziaren sosny, mąki ryżowej i przypraw; Arabskie delicje czyli utarte razem dwie uncje koncentratu opium, chińska kubeba, przyprawy korzenne i górski scynk czy choćby galaretka z ostu morskiego :) Na obronę książki muszę jednak powiedzieć, że kilka z przepisów jest tu jednak całkiem normalnych i smakowitych, jak choćby czekoladowe trufle, gracki jogurt z figami i miodem czy brzoskwinie w czerwonym winie. Pomiędzy tą totalną magią i miłosną codziennością jest parę niezwykłości, które jednak da się przygotować w domu – sorbet z fiołków czy przepis na jelenia w czerwonym winie. Tak więc od koloru do wyboru :)
Mimo to przepisy nie stanowią w książce najistotniejszej części. “Miłosne Pokarmy” to mała skarbnica wiedzy na temat afrodyzjaków. Opowiada o irlandzkim afrodyzjaku w postaci śledzia z whisky, co Kamasutra mówi o owocach jałowca oraz kto używał orzechów włoskich w rytuałach płodności. Autor książki sięgnął też poza nasz zwyczajny, “ludzki” jadłospis i jeden rozdział poświęcił takim osobliwościom jak krew byka, grzebień koguta czy mleko wielbłądzie. Mimo, że to zaledwie 100 stron, jest co czytać, choć osobiście uważam, że temat został potraktowany bardzo pobieżnie i dla kogoś kto zainteresuje się tym tematem jest to zaledwie punkt wyjścia do dalszych poszukiwań. Na całe szczęście autor na końcu książki podaje rozbudowaną bibliografię.
Trochę teraz o stronie wizualnej książki. Nieco mniejsza od zeszytu, w twardej oprawie i zawiązywana na kokardkę – bardziej przypomina notesik niż książkę. Wydana, jak przystało na książkę z lat 90 – z przepychem. Obrazków w niej pełno, ale zdjęcia potrawy ani jednego. Papier śliski i zdobiony czym tylko się da, bez ani jednego kawałka białego miejsca. Przyznam jednak, że w tym przypadku ma to swój klimat.
Z całą pewnością nie będzie Wam łatwo dostać tę pozycję na półkach w księgarni, ale jeśli kiedyś na nią traficie np. na garażowej wyprzedaży to wspomnijcie tę recenzję. “Pokarmy Miłosne” to zbiór ciekawostek – intrygujących, czasami zabawnych, ale generalnie bardzo wciągających. W sam raz do poczytania w długie, ponure, jesienne wieczory :)
-
Wiola W.
-
Smithd450
-
Pharma327