malinowe pralinki

Gdy parę dni temu wrzucałam zdjęcie tych pralinek na Facebooka na prawdę nie przypuszczałam, że wzbudzą aż takie… pożądanie :) Przede wszystkim dlatego, że przepis jest bardzo, bardzo prosty i powstały one niemalże od niechcenia. Szczęśliwym trafem w moje ręce wpadło wiaderko świeżo zebranych malin, jeszcze z zielonymi ogonkami. Wyglądały tak uroczo, że wprost wiedziałam, że muszą trafić wraz z jakimś przepisem na bloga. A że ostatnio nie miałam za dużo czasu, uznałam, że musi to być coś szybkiego i bardzo łatwego w przygotowaniu. No i tak oto powstały te malinowe cudeńka. Połączenie białej czekolady i malin jest genialne – chyba nie muszę nawet o tym pisać :) Polecam gorąco, nie tylko na prezent, ale też jako sposób na rozpieszczenie samego siebie. Warto! :)


malinowe pralinki
  

Składniki:

- biała czekolada

- maliny

Celowo nie podaję proporcji, ponieważ wszystko zależy od naszych foremek na pralinki. Ale zasada przygotowania jest następująca:

Połowę białej czekolady rozpuszczamy w kąpieli wodnej lub mikrofalówce. Smarujemy nią ścianki foremki (najlepiej to robić przy pomocy pędzelka). Foremki wkładamy do zamrażarki i czekamy, aż czekolada zastygnie. Jeśli czekolada nie chce pokryć dokładnie ścianek przy pierwszym podejściu, robimy to w dwóch turach: po pierwszym chłodzeniu, ponawiamy smarowanie ścianek.

W międzyczasie maliny rozgniatamy bardzo dokładnie widelcem. Rozpuszczamy połowę pozostałej czekolady. Do ciepłej czekolady stopniowo dodajemy maliny (nie odwrotnie!). Całość mieszamy,  aż składniki się połączą. Farszem napełniamy przygotowane foremki na pralinki, zostawiając odrobinę miejsca od góry i ponownie chłodzimy w zamrażarce. Gdy farsz stwardnieje, rozpuszczamy pozostałą czekoladę i wylewamy ją przygotowane czekoladki (wierzch foremki, czyli spód pralinek). Całość wygładzamy i ponownie chłodzimy, tym razem już w lodówce. Gdy czekolada zastygnie, pralinki są gotowe do jedzenia.

Ps. Oczywiście podany tu przeze mnie przepis jest metodą uproszczoną. Jeśli ktoś się zna, ma odpowiedni sprzęt i czas, może czekoladę odpowiednio temperować przed nakładaniem. Ja niestety nie miałam ani czasu, ani sprzętu, ani umiejętności, dlatego poszłam na łatwiznę i i tak wyszło pysznie :D

Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)

  • Zawsze miałam wrażenie, że robienie takich pralinek to zajęcie baaardzo czasochłonne. Chociaż konieczność smarowania foremek kilka razy powoduje, że czas przygotowania się wydłuża. Niemniej, wyglądają pysznie, uwielbiam białą czekoladę i maliny, także na pewno by mi smakowały:)

  • Zdjęcie jest obłędne i ja się absolutnie nie dziwię ich popularnością :)

  • Są rewelacyjne, nie pomyślałabym, że to takie proste! :) Muszę jeszcze skołować maliny :D Pozdrawiam! :)

  • Pięknie się prezentują. I muszą być pyszne.
    Czytałam ostatnio, że stemperowana czekolada nie spływa ze ścianek i pięknie daje się wyjąć z foremki, ale trzeba by ja rozpuszczać w 42 stopaniach a potem schładzać do 32…. ale kto ma termometr cukierniczy – ten pewnie jest szczęściarzem. Ja nie mam i robię w podobny sposób czekoladki, może nie błyszczą pięknie, ale są przepyszne.

    Zapraszam do mnie na konkurs.

  • Wyglądają idealnie, pycha :)

  • Uwielbiam domowe pralinki, choć nieczęsto mi się chce je produkować – za szybko znikają!:P
    Pozdrawiam

  • cudne!:) oczarowały mnie

  • Super! I jak pięknie wyglądają! :)

  • Dostałam ślinotoku:)

  • Jakie cudne :)

  • Nie dziwie się, że wywołały furorę!
    Śliczne są…

  • Rewelacyjne :) Nie spodziewałam się, że tak łatwo można je przyrządzić ;)

  • Ambi

    Zrobiłam, zrobiłam! Jeeee, szybciutko zastygają w zamraarce, więc w sumie robi się je raz dwa. Wszyscy w domu zachwyceni (może prócz córy, bo ona nie lubi ugniecionych owoców :] )

  • Fantastyczne! Nie pomyślałabym, że to takie proste… Chyba czas je zrobić :)