“Księga Szefów Kuchni” – opracowanie zbiorowe
Autorzy: Tomasz Deker, Marcin Budynek, Robert Sowa, Tomasz Jakubiak, Jerzy Pasikowski, Artur Swierżewski, Jasiek Kuroń, Jarosław Walczyk, Konrad Birek, Krzysztof Kopciński, Michał Górecki, Przemysław Klima, Stefan Birek, Reo Vafidis, Waldemar Hołówka, Wiesław Bober
Tytuł: Księga Szefów Kuchni
Liczba stron: 327
Liczba przepisów: ok 150
Liczba zakładek “koniecznie zrobić!”: 18
Księga Szefów Kuchni to jedna z tych pozycji, które zabijają mi niezłego ćwieka, jeśli chodzi o recenzowanie. No bo sami powiedzcie – jak ocenić książkę pod względem zawartych w niej przepisów, jeśli przygotowywało je aż 16 kucharzy, każdy z innym wyczuciem smaku i estetyki? Jak ocenić wiarygodność polecanych produktów, jeśli książka jest sponsorowana przez sztab marek spożywczych, często i namiętnie wymienianych w przepisach? No a jednak podjęłam się tego trudnego zadania i z przyjemnością powiem Wam dlaczego.
Książka ta jest inicjatywą Fundacji Klubu Szefów Kuchni, której prezesem jest Jerzy Pasikowski. Pana Jerzego mam przyjemność znać osobiście, bowiem nie raz na spotkaniach Przyjaciół Winiary raczył nas swoimi kulinarnymi dziełami sztuki i uczył nas o tym jak gotować jeszcze lepiej. Znam go, lubię, szanuję i wiem, że… kitu nie wciska :) Dlatego ufam (i zaufanie to kluczowe słowo tutaj, bo sama nie sprawdzałam), że marki, które projekt sponsorują, zostały starannie wyselekcjonowane pod względem jakości ich produktów. Jasne musi być bowiem, że absolutnie nie przeszkadza mi fakt sponsoringu książki przez firmy – sama, gdyby dano mi taką możliwość, chętnie wydałabym książkę kucharską pod szyldem jakiejś marki :)
Kwestia 16 kucharzy traktowana może być dwojako. Z jednej strony to atut – wiadomo, różne gusta, różne potrzeby :) Nie ma szans, żeby nie znaleźć w książce choć jednego z kucharzy, którego dania odpowiadałyby nam najbardziej. U mnie było takich trzech: Jerzy Pasikowski, Konrad Birek oraz Wiesław Bober (którego nota bene również znam, bo oceniał mnie w konkursie BlogerChef – tym razem to ja gotowałam dla niego, ale może kiedyś też uda mi się spróbować jego kuchni ;))
Z drugiej strony trudno mi ocenić czy przepisy w książce mi się podobają czy nie. Spośród propozycji niektórych kucharzy nie znalazłam zupełnie nic dla siebie i pewnie nie sięgnęłabym po autorskie książki tych Szefów Kuchni, gdyż po prostu nie trafiają w moje gusta. Choć tę książkę akurat dostałam w prezencie od marki Winiary, to prawdopodobnie jednak trafiając na nią w księgarni z przyjemnością bym ją kupiła. Przede wszystkim jest bardzo ładnie wydana. Twarda okładka, poręczny rozmiar, przejrzysty układ graficzny, duże i ładne zdjęcia – plus za plusem!
Skoro o zdjęciach już mowa – otwierając ją po raz pierwszy trochę bałam się tego co tam znajdę. Spodziewałam się restauracyjnych porcji, artystycznych stylizacji i maziajów jak w książce Roberta Sowy, którą recenzowałam jakiś czas temu. Miłym zaskoczeniem były jednak (poza nielicznymi wyjątkami które potwierdziły moją obawę ;)) solidne porcje i fajna, “przaśna” stylizacja – można uwierzyć, że jedzenie na prawdę tak wygląda po ugotowaniu! :)
Nie jestem w stanie określić trudności przepisów – bywają różne. Niestety książka szefów kuchni momentami zdaje się być kierowana do szefów kuchni, bo raczej mało kto może przygotować w domu metodą sous-vide comber z sarny. Z dostępnością składników też jest podobnie. Większość przepisów dostępna jest dla “przeciętnego zjadacza chleba”, acz są i trudne do zdobycia (a nawet czasami do zrozumienia) produkty jak np. masło homarowe, xantana, gęsie wątróbki, konfitura z czerwonej papryki, topinambur, maltodekstryna, sambal oelek, lody akacjowe i tak dalej i tak dalej…
Powiedziałabym, że książka ta wydana jest dla pasjonatów dobrej kuchni – takich, którzy nie boją się poświęcić czasu na poszukanie odpowiednich składników, takich, którzy już coś potrafią, a jak nie potrafią to nie boją się porażek i próbują, takich, którzy są w stanie wydać więcej, by dobrze zjeść. I ja do takich osób należę :)
I jedno wiem na pewno – szczupak faszerowany w skórze z sosem korniszonowo-koperkowy, którym Pan Jerzy częstował nas ponad rok temu, a którego ja próbowałam odtworzyć w zeszłe święta, w tym roku ponownie zagości na moim wigilijnym stole, bo jest po prostu ge-nial-ny! A przepis znajdziecie oczywiście w książce ;)