fritatta bolognese

Naprawdę nie wiem jak zacząć tą notkę :) Chciałam wspomnieć o tym, że jest to moja wariacja na temat dania Gino D’Acampo z jego książki “Dieta Italiana”, trochę porozwodzić się na temat tego jak to cenię włoską kuchnię, napisać, że cieszę się z resztki pecorino romano w mojej lodówce i całość okrasić jakimś takim “makaroniarskim” klimatem, ale nie mogę. Nie mogę, bo liczba komentarzy jaka padła z ust mojego faceta przy podawaniu fritatta bolognese zasługuje na uwagę :)

Przede wszystkim nadziwić się nie mógł sposobem serwowania – kto to widział, żeby podawać makaron krojony jak tort?! :) Zaraz potem dodał, że jest to danie, które powinno serwować się gościom – tylko po to, żeby szokować. Czym? No właśnie sposobem podania i “dziwną” konsystencją. Od siebie dodam, że konsystencja wcale nie jest dziwna – smakuje jak połączenie lasagne ze zwykłą makaronową zapiekanką, ale nie rozpada się, a na talerzu zachowuje swoją sztywną konsystencję (jak tort :)). A na koniec usłyszałam, że następnym razem dla niego bez tych “zielonych glutów”. Zielone gluty to nic innego jak kiełki z brokuła. Na życzenie następnym razem zastąpię rukolą – zgodnie z rekomendacją Gino :)

Nie jest łatwo zadowolić tego mojego mężczyznę – zazwyczaj uwagi są jednak do smaku potrawy, nie do jej formy :) Tym razem do smaku nie było zastrzeżeń. Uf! :)

fritatta bolognese

Składniki:

– 300 g makaronu spaghetti

– 500 g mięsa mielonego

– 1 cebula

– 1 duża lub 2 małe marchewki

– 400 g przecieru pomidorowego

– 50 g startego parmezanu (ja zastąpiłam pecorino romano, bo akurat miałam, ale wiem, że o niego trudno w Polsce)

– 4 jajka

– pęczek natki pietruszki

– sól, pieprz

– olej do smażenia

– “zielenina” do przybrania – u mnie kiełki brokuła, ale może być rukola lub co wam tylko przyjdzie do głowy :)

Na patelni rozgrzewamy odrobinę oleju. Marchewkę trzemy na tarce o grubych oczkach, cebulę drobno kroimy i wrzucamy razem na patelnię. Podsmażamy parę minut i dodajemy mięso mielone. Smażymy, aż mięso się całkowicie zetnie – w międzyczasie rozdrabniamy je na patelni jak to tylko możliwe. Do mięsa dodajemy przecier pomidorowy, solimy, pieprzymy i gotujemy jeszcze przez 10 minut.

W tym czasie makaron gotujemy al dente w osolonej wodzie. Odcedzamy i wrzucamy spowrotem do dużego garnka. Do makaronu dodajemy gotowy sos, starty ser, posiekaną natkę pietruszki i 4 jajka. Całość dokładnie mieszamy i przekładamy do foremki (u mnie silikonowa tortownica o średnicy około 20-25 cm).

Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni i zapiekamy przez 20 minut. Wyjmujemy formę z piekarnika, odstawiamy na kilka minut, by potrawa delikatnie przestygła. Dopiero wtedy wyjmujemy z formy, dekorujemy “zieleniną” i kroimy.

Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)