fizioły z fasoli niepodległości z miodem pitnym, boczkiem i suszonymi śliwkami

Cały Poznań zajada się dziś na przemian – a to rogalem marcińskim, a to gęsiną. A ja jak zwykle przekornie. Bo ani ja wielką fanką rogali nie jestem, ani za gęsią nie szaleję. Mimo to postanowiłam uczcić Dzień Niepodległości na swój sposób i też patriotycznie.

Zaczęło się od tego, że parę miesięcy temu Łukasz z bloga Bez Ogródek pokazał mi zdjęcie niepozornej fasolki mówiąc – patrz, orzełek! Patrzę i rzeczywiście – orzełek jak malowany. Czerwony, na białym tle, z koroną i w ogóle. A Łukasz kontynuuje i mówi, że to “fasolka niepodległości”. Myślę sobie – jaja se robi, ale uszu nadstawiłam, bo to ciekawe. A tu okazało się, że nie jaja, tylko fasola – tak jak mówi – niepodległości. Oficjalnie pod tą nazwą zarejestrowana w Ministerstwie Rolnictwa. Swoją nazwę zawdzięcza owemu orzełkowi właśnie. Orzełek ma rozłożone skrzydła i koronę na głowie. I prezentuje się właśnie tak (drugie zdjęcie autorstwa Łukasza):

fasolki niepodległości 12204990_1028739270479874_1499634243_n

Ale to jeszcze nie koniec historii. Bo mała, niepozorna fasolka wywołała istną burzę stając się narzędziem walki z zaborcami. Jej uprawa była ZABRONIONA w zaborze rosyjskim, właśnie przez tą czerwoną plamkę w kształcie orła z naszego godła. Dzięki zachowanej w tajemnicy garści fasolki, całkiem niedawno udało się ją ponownie zasiać i tym samym uratować od zapomnienia. Fasolka niepodległości wróciła do łask. Więcej na temat tej historii przeczytacie tutaj, a o uprawie fasolek opowie Wam Łukasz.

Ja moje fasolki otrzymałam od Łukasza właśnie, któremu również udało się ją wyhodować we własnym ogródku. Razem z Dorotą z Kuchennych Szaleństw zostałyśmy postawione przed wyzwaniem – ugotować fasolkę z orzełkiem według jakiegoś ciekawego przepisu. Długo myślałam, bo chciałam, żeby danie było bardzo polskie jak na tak patriotyczną fasolkę przystało. Wyciągnęłam więc z kuchennej szafki suszone śliwki, miód pitny i boczek i pomyślałam – fizioły! Fizioły to danie z kuchni małopolskiej i jej główne składniki właśnie wymieniłam :) Ugotowana w ten sposób fasolka jest lekko słodka, delikatna i niezwykle aromatyczna. Jeśli jeszcze nie jedliście jej w takiej formie to gorąco polecam! Co do samej fasolki niepodległości to jej smak jest bardzo podobny do klasycznej białej fasoli, choć po namoczeniu gotuje się od niej chyba nieco szybciej (takie przynajmniej miałam wrażenie). Czerwone orzełki, dalej widoczne nawet po ugotowaniu (choć troszkę wyblaknięte) nadają jej jednak uroku, której zwyczajnemu “Jasiowi” brak :)

fizioły z fasoli niepodległości z miodem pitnym, boczkiem i suszonymi śliwkami

Składniki (na 2 porcje):

  • 1/2 szklanki fasolki niepodległości (możecie zastąpić zwykłą, białą fasolą)
  • 8 suszonych śliwek
  • 70 g wędzonego boczku
  • 1 cebula
  • 1 gałązka rozmarynu
  • 100 ml miodu pitnego

Fasolę namaczamy przez noc. Odcedzamy, zalewamy czystą wodą i gotujemy do miękkości (około 20-30 minut).

Śliwki drobno kroimy, zalewamy miodem pitnym i dodajemy posiekany rozmaryn.

Boczek drobno kroimy i wrzucamy na patelnię. Podsmażamy, aż tłuszcz się wytopi. Następnie dorzucamy posiekaną cebulę. Smażymy razem do zrumienienia. Dodajemy śliwki z miodem i rozmarynem i mieszamy, aż alkohol odparuje. Dodajemy ugotowaną fasolę i mieszamy dokładnie razem.

Podajemy na ciepło.

Wolności (zawsze i wszędzie, w kuchni też) życzy gruszka z fartuszka!

Zajrzyjcie też do Doroty, która dzieli się z Wami przepisem na grzankę z fasolką niepodległości smażoną na gęsim smalcu i karmelizowaną cebulą :)

12233039_1073029699376754_1056094833_n