falafel

Skoro już wyszedł mi hummus, to naturalnie kolejnym krokiem musiał być falafel. Falafel bowiem to w przełożeniu prawie tyle co… smażony hummus :) Jedynie z paroma małymi dodatkami. Jeśli jeszcze nigdy falafela nie jedliście to można o nim powiedzieć, że to taki wegetariański odpowiednik fast foodu. Podają go w wielu budkach w mieście zamiast kebaba lub hamburgera. Wygląda jak kotleciki lub pulepciki (zależy jaki kształt uformuje kucharz), ale są bez dodatku mięsa. Ze względu na dużą ilość tłuszczu pochodzącą z oliwy w oliwek nadaje się na szybkie jedzenie po imprezie (oczywiście nie mówię tego z dietetycznego punktu widzenia ;)), ale też na bardzo sycące i energetyczne śniadanie. Tak jak u mnie dziś. U mnie wystąpił w wersji w tortilli, ale równie dobrze możecie zastąpić ją chlebkiem pita lub całkowicie zrezygnować z pieczywa i serwować falafel po prostu zamiast kotleta do obiadu :)

Przepis polecany dla osób z insulinoopornością


falafel
 

Składniki (na 3 porcje):

- 1 porcja hummusu z tego przepisu (około 300 g)

- 1/2 cebuli

- 2 łyżki natki pietruszki

- sól

- pieprz

- olej

Do podania (przykładowo):

- 3 tortille

- sos czosnkowy

- sałata

Cebulę i natkę pietruszki jak najdrobniej siekamy. Dodajemy do hummusu. Przyprawiamy do smaku.

Rozgrzewamy na patelni olej. Z masy formujemy kulki wielkości piłeczki ping-pongowej (mocno odciskamy z nadmiaru oliwy) i lekko je rozpłaszczamy. Wkładamy na gorący olej i smażymy z dwóch stron, na rumiano.

Ja podałam w tortilli posmarowanej sosem, z dodatkiem sałaty.

Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)