Emocje, emocje, emocje – BFG 2015! <3

Cała drogę do pociągu zastanawiałam się nad tym, czy z pisaniem relacji poczekać, aż opadną emocje, czy też siąść do tego wykorzystując 3,5-godzinną podróż z Gdańska do Poznania i ugryźć temat na gorąco. I im więcej o tym opadaniu emocji myślałam, tym bardziej dochodziłam do wniosku, że emocje, to ta rzecz, o której chcę Wam dziś napisać.

image

Jestem weteranką Blog Forum Gdańsk – od pięciu lat, regularnie wydarzenie to wpisane jest w mój jesienny kalendarz i nie ma opcji, żebym się tu nie stawiła. Co roku też wracam z Gdańska naładowana energią jak króliczek Duracela, z głową wyładowaną pomysłami i zapałem do działania. W tym roku wyczekiwałam BFG tym bardziej niecierpliwie, że jesień dopadła mnie w tym roku wyjątkowo wcześnie, zalewając mnie falą prokrastynacji i melancholii. Byłam pewna, że wypad do Gdańska, przybicie paru piątek z ludźmi, których twórczość podziwiam, panele prelegentów i kuluarowe rozmowy sprawią, że w mojej głowie znów zagości wiosna.

image

Zaczęło się absolutnie doskonale – na scenie BFG pojawił się bowiem pełen charyzmy, dowcipny, (przystojny) i z niesamowitą historią do opowiedzenia Austin Kleon. Od momentu zakończenia jego prelekcji do teraz nieustannie pluję sobie w brodę, że mój wstyd przed mówieniem po angielsku powstrzymał mnie przed podejściem i zamienieniem z nim paru zdań (prawdę mówiąc nie wiem czy podeszłabym nawet gdybym moich językowych zdolności była pewna, bo ja nieśmiała jestem bardzo, ale tak to przynajmniej mam na co zwalać).

image

Równie udany był początek drugiego dnia, kiedy to na scenie pojawił się autorytet w dziedzinie języka polskiego – Profesor Jerzy Bralczyk. Prawdę mówiąc odczuwam spory dyskomfort pisząc o nim na blogu – mam wrażenie, że w tym kontekście każdy błąd jaki popełnię będzie miał dziesięciokrotną moc. Nie mogę jednak go pominąć – błyskotliwy humor, zaskakująco duża wiedza na temat współczesnego słownictwa internetowego i spory liberalizm językowy w tym temacie dały doskonałą mieszankę i prelekcję na której cała publiczność słuchała jak za. Ten koktajl postawił mnie od samego rana na nogi i trzymał do końca dnia.

Po tych dwóch panelach już czułam, że mój wewnętrzny akumulatorek zaczął się napełniać. Że już, już, za chwilę, za momencik, na pewno wpadnę na jakiś błyskotliwy pomysł jak z mojego bloga zrobić fenomen na skalę ogólnopolską (albo i ogólnoświatową nawet, bo po co się ograniczać!). Coroczny nastrój BFG zaczął mi się udzielać.

Nim jednak dałam porwać się euforii na myśl nadchodzących zmian, pędem pobiegłam na prelekcję jednego z moich absolutnie ukochanych twórców internetowych – Włodka Markowicza. Zrobiłam to tym chętniej, że panel Włodka miał dotyczyć… emocji. Emocji, których w jego najnowszej twórczości nie brakuje. Zarówno jego ostatnie filmy, jak i dzisiejszy warsztat dostarczyły mi ich tak silną i skondensowaną dawkę, że wciąż się z nich nie otrząsnęłam i dość mocno je „czuję”. Nie do końca potrafię wytłumaczyć co zadziało się w mojej głowie, ale coś się zadziało. Coś dużego. (Z wrażenia nie zrobiłam ani jednego zdjęcia)

Swoją cegiełkę do mojego dzisiejszego rozchwiania wewnętrznego i burzy w mózgu dołożył także Konrad Kruczkowski, mówiący na scenie BFG o jakości blogowania. Dużo konkretów, bardzo merytorycznie i mądrze – jak to Konrad.

image

Do moich małych radości z BFG dopisać mogę oczywiście godziny wspaniałych rozmów i przybicie piątek z ludźmi, których ogromnie (ogromnie!) cenię, a do których każdego roku wstydziłam się podejść. W końcu się odważyłam – Karolu Paciorku, Michale Górecki, Ewo Grzelakowska i Julio Oleś – bardzo miło było mi Was poznać! Następnym razem, gdy będę nieco mniej spięta i zestresowana, kolana nie będą mi tak drżały z ekscytacji i nie będę płonąć rumieńcem z taką częstotliwością postaram się wykazać większą elokwencją – słowo! :)

Kończąc już chciałabym złożyć ogromne brawa dla całego zespołu Blog Forum Gdańsk – za atmosferę, za pełen profesjonalizm i za to, że po raz kolejny się im udało. I to jak! Podziękowania również dla sponsorów i partnerów – PZU, Orange, CoffeeDesk, Instadruk i inni – za to że byli, a prawie jakby ich nie było (ta nienachalność reklamy to wzór do naśladowania dla wszystkich konferencji!). Ogromne, naprawdę OGROMNE dzięki – za te emocje właśnie. Myślę, że coś dobrego z nich zaowocuje.

image

  • Ala

    Ale ładnie wyglądasz!

  • Ahhh a ja z roku na rok żałuję, że nie biorę udziału. Z roku na rok obiecuję sobie, ze w następnym pojadę i co – zostaję w domu :(