domowy paprykarz

Nagonka na sklepowe produkty trwa. Sama poddałam się manii czytania etykiet i na dobre wykreśliłam z mojego jadłospisu pasztety i parówki z zawartością mięsa niższą niż 80%. Niestety łapię się na tym, że wykluczyłam z menu znacznie więcej produktów i za niektórymi z nich trochę tęsknię, mimo świadomości, że w sklepowym opakowaniu nie znajdę nic dobrego. Ostatnio zatęskniłam tak za paprykarzem. Choć oryginalny Paprykarz Szczeciński i tak może poszczycić się nienajgorszym składem to jednak jego kolor, konsystencja i ogólny wizerunek nie zachwyca. Ale jednak smak budzi wspomnienia i chciało się spróbować czegoś podobnego :)

Przeczytałam wiele przepisów na domowy paprykarz,  ostatecznie jednak inspirację zaczerpnęłam stąd. Początkowo dziwiły mnie te pieczarki w składzie, ale muszę przyznać, że nadają paprykarzowi właściwą konsystencję. Całość przyrządziłam jednak ciut inaczej, bo żeby nadać produktowi spójną całość podsmażyłam wszystko razem.

Przepis polecany dla osób z insulinoopornością

domowy paprykarz

Składniki:

  • 1 wędzona makrela
  • 1/2 torebki ugotowanego ryżu basmati
  • 1 marchewka
  • 1 cebula
  • 100 g pieczarek
  • 100 g koncentratu pomidorowego
  • 2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 0,5 łyżeczki ostrej papryki
  • 1 listek laurowy
  • 2 ziela angielskie
  • sól i pieprz
  • olej rzepakowy do smażenia

Makrelę obieramy ze skóry i oddzielamy od ości. Rozdrabniamy widelcem.

Marchew obieramy i trzemy na tarce o grubych oczkach. Pieczarki oczyszczamy, odkrawamy nóżki i trzemy na drobnych oczkach. Cebulę drobno siekamy.

Na patelni rozgrzewamy olej. Wrzucamy cebulę i czekamy, aż się zeszkli. Dodajemy marchew, ziele angielskie i listek laurowy. Gdy marchew zmięknie, dodajemy pieczarki i podsmażamy wszystko razem. Gdy pieczarki się podsmażą dodajemy koncentrat pomidorowy.

Wyjmujemy z patelni listek i ziele, dodajemy ryż i makrelę, mieszamy. Przyprawiamy papryką słodką i ostrą, solą i pieprzem do smaku. Mieszamy wszystko razem i zdejmujemy z patelni. Odstawiamy do ostygnięcia.

Podajemy z pieczywem.

Smacznego życzy gruszka z fartuszka! :)