design, że palce lizać… odcinek 18 (ostatni?)
Coś się kończy, coś się zaczyna. Po 1,5 roku współpracy ze sklepami internetowymi w ramach cyklu “Design, że palce lizać” czuję, że nadszedł czas by projekt zakończyć. Z tego miejsca gorąco dziękuję wszystkim zaangażowanym sklepom (serdecznie zapraszam do dalszej współpracy przy innych okazjach), ale też fanom comiesięcznych odcinków. Jak jednak widzicie, w tytule nie ma kropki lecz znak zapytania. Jeśli ktoś lub coś przekona mnie, że warto projekt kontynuować, rozważę jego reaktywację :)
Tyle wstępu. Pora przejść jednak do tego, po co tu zajrzeliście :) Mam nadzieję, że są wśród Was miłośnicy popołudniowych herbatek, bo dzisiejszy zestaw doskonale się na tę okazję sprawdzi.
Zacznijmy od przekąsek. Do popołudniowej herbatki najlepiej pasują eleganckie kanapeczki. A skoro kanapeczki, to pieczywo musi być świeże i z chrupiącą skórką. By takie było, należy je właściwie przechowywać, a do tego przyda się chlebak. Ja od sklepu Made in USA dostałam taki czerwony, metalowy i całkiem spory. Rzekłabym, że rodzinny lub… amerykański ;)
Jeśli jesteście singlami, którzy kupują dwie bułki na dzień, to raczej jest to rozwiązanie trochę zbyt duże, ale dla rodziny zjadającej dziennie 1,5 bochenka chleba będzie idealny :)
A chlebak prezentuje się bardzo ładnie. Pomalowany na czerwono od góry do dołu, także w środku jest schludny i estetyczny. Kolor czerwony pasuje do wielu kuchni, ale w sklepie znajdziecie też wersje: kremową i błękitną.
Na przodzie znajduje się wymalowany na biało napis “bread” który właściwie mówi wszystko o zawartości :) Chlebak poza częścią właściwą ma też dwa elementy, na które można zwrócić uwagę – pierwszy to metalowy uchwyt do otwierania, drugi – niewielkie dziurki pełniące rolę wywietrzników z tyłu chlebaka. Cyrkulacja powietrza jest ważna, żeby pieczywo nie robiło się gumiaste.
Chlebak jest najwyższej jakości i bardzo mi się podoba – śmiało więc polecam go także Wam.
————————————————————————————————————————–
No dobrze, mamy kanapeczki, to przydałyby się też serwetki. Ale zapomnijcie o nudnych trójkącikach z papieru. Co prawda nie każdy posiada manualne umiejętności, by stworzyć własne łabędzie origami, ale przecież nikt nie mówił, że nie można trochę oszukać ;)
Od sklepu ShockShop.pl dostałam porcelanowy zestaw sześciu podstawek na serwetki, w kszałtcie papierowych łabędzi. Tyle, że bez ogona.
Ogon tworzy zatknięta w nie, złożona w harmonijkę serwetka (tyle to chyba każdy potrafi?) :) Moim zdaniem to oryginalna i ciekawa ozdoba stołu! Sprawdza się zarówno na eleganckiej kolacji jak i casualowym spotkaniu ze znajomymi.
Dodam jeszcze, że łabędzie są bardzo ładnie wykonane – dokładnie oblane białym szkliwem (bez skazy).
————————————————————————————————————————–
Skoro już przy nakrywaniu stołu jesteśmy to warto wspomnieć o rzeczach, które dostałam od sklepu UbranyDom.pl.
Po pierwsze: dwie materiałowe podkładki pod gorące (i nie tylko) naczynia. Szara i turkusowa.
Obie zdobione marokańskim wzorem, przy czym turkusowa jest okrągła…
a szara kwadratowa i w dodatku ozdobiona ślicznymi, uroczymi pomponikami na brzegach.
Można na nich śmiało ustawić gorący dzbanek z herbatą :)
Wykonane są przepięknie – szwy są idealnie równe, materiał gruby i dobrej jakości.
Całość prezentuje się doskonale!
Wraz z podkładkami otrzymałam też tacę marki Katie Alice. Taca jest metalowa, okrągła i kolorowa. Na spodzie widnieją rysunki ptaszków i przyjemny cytat, brzegi natomiast są w kolorze morskim, ozdobionym białymi kropeczkami.
Taca wykonana jest z metalu pomalowanego farbą, dlatego raczej nie zaleca się myć jej w zmywarce. Ale przy odpowiednim użytkowaniu powinna posłużyć nam na długo.
Zmieści się na nim herbaciany zestaw dla dwóch osób ;)
Czym jednak byłaby popołudniowa herbatka bez… herbatki? Jeśli jesteście miłośnikami filiżanek, możecie podać je w tym małym, biało-czerwonym cudeńku. No dobra, ta teoria jest trochę naciągana, bo tak szczerze mówiąc filiżanka przeznaczona jest do espresso tudzież kawy po turecku, o czym świadczą jej rozmiary. No ale na upartego, herbaty też można się z niej napić :)
Białą filiżankę zdobi nadruk przypominający logo starej, francuskiej kawiarni oraz czerwono-szary, dekoracyjny paseczek. Spodek natomiast jest cały czerwony, z białą obwódką.
Filiżanka prezentuje się uroczo! Osobiście co prawda jestem miłośniczką dużych i ciężkich kubków, ale i tak potrafię docenić czar tych małych perełek :)
————————————————————————————————————————–
A skoro już o kubkach mowa, to wspomnę dziś o dwóch. Pierwszy pochodzi ze sklepu Moja Mała Francja i nawiązuje do francuskich pól lawendowych, o czym świadczy niewielki nadruk wewnątrz kubka.
Prawda jest jednak taka, że to nie lawendowy znaczek przyciąga uwagę, lecz ceramiczna koronka, która zdobi kubek z zewnątrz.
Na zewnątrz kubek jest cały biały, a koronka jest tłoczona. Daje to delikatny, subtelny i niezwykle kobiecy efekt. Uwielbiam takie kubeczki! No i kubek, jak to kubek, jest dość pojemny – mieści w sobie ponad 300 ml :)
W sklepie znajdziecie więcej takich pięknych gadżetów rodem z południa (i nie tylko) Francji :)
————————————————————————————————————————–
Drugi kubek o którym Wam dziś napiszę jest jeszcze większy! I co prawda nie miałam w planach pisania o nim, bo po pierwsze już po świętach, a kubek jest w typowo świątecznym klimacie, a po drugie był po prostu prezentem od sklepu, z którym w ramach cyklu współpracuję od dłuższego czasu, ale ze względu na to, że kubek mi się bardzo spodobał, to ostatni odcinek, a współpracę ze sklepem Koszyk Prezentów wspominam bardzo dobrze, postanowiłam o nim także dziś napisać, zachęcając Was do zajrzenia na stronę sklepu także i poza sezonem świątecznym :)
Kubek przyszedł w dużej (bo sam jest duży) puszce. Puszkę zdobiły rysunkowe renifery – takie same, jakie później znalazłam na kubku. Ten kubek to takie dwa w jednym, bo kubek swoją drogą, ale puszkę na pewno wykorzystam w przyszłym roku na świąteczne ciasteczka :)
Jeśli chodzi o nadruk to oprócz reniferów, znalazło się też miejsce dla samego Mikołaja :)
Kubek jest duży i stabilny. Fajne są takie pękate kubki, bo je trudniej wywrócić, co jest dla mnie szczególnie ważne, gdyż herbatę często piję siedząc przy komputerze :)
Klimat kubeczka zdecydowanie zachęca do tego, by raczyć się z niego herbatą w okolicach grudnia, ale hej, co tam, mogę przecież z niego pić cały okrągły rok! :)
————————————————————————————————————————–
I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy odcinek i… cykl “Design, że palce lizać”. Mam nadzieję, że byliście ze mną przez całe 18 odcinków i dzięki mnie udało się Wam odkryć jakieś ciekawe sklepy :) Jeśli tak, napiszcie mi o tym w komentarzu!
-
Gosia Hadam