Dave Myers & Si King “Kudłaci kucharze na diecie”
Autor: Dave Myers & Si King
Tytuł: Kudłaci kucharze na diecie
Liczba stron: 192
Liczba przepisów: 76
Liczba zakładek “koniecznie zrobić!”: ja – 19, mężczyzna – 49!
Ta książka to swoisty fenomen na mojej półce. Przede wszystkim dlatego, że bardziej zainteresowała ona mężczyznę, niż mnie. Nie dziwię się. Jeśli chodzi o odchudzanie to kobiety mają dość łatwo – są setki książek i stron z przepisami, gdzie paniom na diecie 1500 kcal zaleca się jogurt i jabłko lub pieczony sznycelek z kurczaka. Nic dziwnego, że takie porady zniechęcają panów, którzy zjeść lubią.
“Kudłaci kucharze na diecie” to książka o odchudzaniu kierowana dla mężczyzn. Oficjalnie, kierowana jest do wszystkich, ale moim zdaniem la mężczyzn jest idealna. Dave i Si schudli łącznie prawie 38 kg. Całkiem niezły wynik! Zwłaszcza, jeśli wierzyć im, że jedli wszystkie te pyszności o których piszą w książce.
Jest jeden szkopuł – dania są smaczne i bardzo apetyczne, ale porcje niewielkie, co dla wielu może być ciężkie do przeskoczenia. To standardowy dylemat diety – czy jeść smacznie czy dużo… Tutaj kucharze stawiają na smak i za to z mojej strony ogromne brawa :)
Książkę rozpoczyna krótki wstęp, a w nim historia Dave’a i Si – o tym od czego zaczynali, jak chudli i czego się nauczyli. Dorzucili do tego kilka swoich rad i przeszli do konkretów, czyli przepisów. W książce jest stosunkowo niewiele informacji czysto wiedzowych na temat samego procesu chudnięcia, co niestety uzależnia nas od trzymania się ściśle przepisów – ciężko bowiem manewrować jeśli błądzi się po nieznanym terenie. Na końcu znajdziemy również przykładowe menu na pierwszy tydzień diety. Szkoda tylko, że przez tydzień niewiele da się zrzucić ;)
Przepisy podzielone są na następujące kategorie: śniadania i brunche; dania jednogarnkowe; dania pieczone i grillowane; zapiekanki i inne; gulasze i potrawki; warzywa i sałatki; dania na wynos; makarony i ryż; desery i ciasta. Dyskutować można na temat odkrywczości proponowanych potraw – sporo tu sztampy takiej jak musli, owoce z jogurtem, jajecznice, omlety, pieczone kurczaki i sałatki z dużej ilości zieleniny. Pomiędzy tym jednak można znaleźć wiele ciekawych i apetycznych propozycji, na które trudniej wpaść :)
Plusem książki są również zdjęcia – nie tylko piękne, ale też w dużej ilości! Fotki są niemalże do każdego dania, dzięki czemu książka zdecydowanie punktuje.
W kwestii dietetycznej panowie potraktowali niestety temat po łebkach – podane są tylko kalorie (pominięte zostały inne wartości), a w dodatku są one trochę naciągane – na liście składników często miarą są słowa “duży/średni/mały”, “garść”, “trochę”… w większości jednak podana jest dokładna gramatura.
Czy polecam? I tak i nie. Polecam wszystkim, którzy na diecie nie są, jako fajną książkę pełną inspiracji kulinarnych. Polecam osobom na diecie, które mają już jako taką wiedzę o żywieniu. Nie polecam natomiast traktować tej książki jako punkt wyjścia do odchudzania – jest w niej zbyt mało wartościowych informacji na ten temat. Mimo to warto mieć ją jednak na półce :)
-
imalenstwo