ciasto czekoladowe z rumem i rodzynkami

To jest to! Nie jestem pewna czy słowo “ciasto” tutaj tak na prawdę pasuje, bo konsystencję ma bardziej “ciasteczkową” niż “ciastową”, ale takiego smaku szukałam! :) Ciasto czekoladowe z rumem i rodzynkami było doskonałym sposobem na uczczenie wczorajszego Dnia Czekolady – było ciężkie, zbite (prawie chrupiące), pachniało czekoladą, dało się wyczuć wyraźny posmak rumu, a rodzynki były dopełnieniem całości nadając mu lekko karaibski klimat :) Polewa wyszła nieco za rzadka (powinna mieć bardziej kremową konsystencję), ale dzięki temu przepięknie się prezentuje na zdjęciu ;) No i jak smakuje! Ach!

Ciasto ma ten plus, że zaledwie mały kawałeczek wystarcza by pokryć najbardziej czekoladową zachciankę. Zrobiłam dość dużą blachę, więc jest szansa, że uda mi się nim poczęstować dziś blogerów, którzy wpadają do mnie lepić pierogi (obiecać nie mogę, bo ciężko mi na chwilę obecną zweryfikować nasze “moce przerobowe”) :)


ciasto czekoladowe z rumem i rodzynkami
 

Składniki:

– 1 jajko

– 4 żółtka

– 150 g cukru Dark Muscovado

– 180 g mąki

– 250 g mlecznej czekolady

– 100 g rodzynek

– 4 łyżki rumu

– 1 łyżeczka proszku do pieczenia

– 1/2 łyżeczki soli

– 125 g + 2 łyżki miękkiego masła

– 50 ml śmietanki 18%

– 80 g białego cukru

– 1 łyżeczka kakao

Rodzynki zalewamy 3 łyżkami rumu i odstawiamy na pół godziny. Jajko ucieramy z cukrem Dark Muscovado. Czekoladę łamiemy na kawałki i razem z masłem rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Lekko przestudzoną masę czekoladową dodajemy do utartego jajka. Dodajemy mąkę, sól i proszek do pieczenia i całość miksujemy do połączenia składników. Na koniec dodajemy rodzynki i przekładamy ciasto na blaszkę wysmarowaną tłuszczem. Pieczemy około 30 minut w 180 stopniach. Wyjmujemy i odstawiamy do ostygnięcia.

Żółtka mieszamy z białym cukrem i śmietanką w małym rondelku. Obok kuchenki przygotowujemy sobie naczynie z zimną wodą, większe od rondla, którego używamy. Miksturę podgrzewamy na małym ogniu nieustannie mieszając, aż lekko zgęstnieje i nabierze takiej konsystencji, by równo pokrywała ona wypukłą stronę łyżki (obserwujcie miksturę od początku – gdy to się stanie, będziecie wiedzieć, że to ten moment :)). Wtedy zdejmujemy garnek z ognia i natychmiast przekładamy go do naczynia z zimną wodą. Mieszamy nieustannie, aż temperatura garnka i mikstury spadnie (wszystko po to, by na dnie garnka nie zrobiła się nam “jajecznica”).

Pozostałe 2 łyżki masła rozcieramy widelcem, dodajemy kakao i łączymy. Tak uzyskaną masę dodajemy do jajecznej mikstury i mieszamy razem, aż składniki się połączą i nie będzie grudek (w razie konieczności – przecieramy przez sitko). Wstawiamy do lodówki na około 30 minut, a następnie otrzymaną polewę rozsmarowujemy na cieście (u mnie było to raczej polanie ciasta ;))

Smacznego życzy gruszka z fartuszka!

  • Wow, wygląda wspaniale! To się nazywa świętowanie:)))

  • Piękne i przepyszne! Byłam, widziałam, smakowałam :)

  • zjadłam kawałek i faktycznie jest sycące, ale za to jakie pyszne :D

  • gin

    Wygląda cudnie :) Ta spływająca polewa, mmm… Poezja :)