Alice Sherwood “Książka kucharska dla alergików”
Autor: Alice Sherwood
Tytuł: Książka kucharska dla alergików
Liczba stron: 223
Liczba przepisów: ponad 100
Liczba zakładek “koniecznie zrobić!”: 31
Tę książkę kupiłam gdy razem z Ullą wracałyśmy z warsztatów fotografii. Spacerując po Krakowie wstąpiłyśmy do księgarni, gdzie na stosiku leżały przecenione książki. Choć sama alergikiem nie jestem i alergików w rodzinie nie mam, to przecena o prawie 80% i zbiór kolorowych obrazków zachęciły mnie do kupna. Ullę zresztą też ;)
Jak już wspomniałam, alergikiem nie jestem, ale mimo wszystko z największą przyjemnością przeczytałam dość obszerny wstęp poświęcony alergii. Wbrew pozorom bowiem wstęp kierowany jest do osób, które dopiero dowiadują się “z czym to się je”, a właściwie czego jeść nie można i dlaczego. Oprócz informacji “technicznych” we wstępie znajdziemy także sporo porad psychologicznych jak żyć z alergią, jak wytłumaczyć nowym znajomym, że seria pytań jakie zadajemy przed spróbowaniem ich świeżo upieczonych ciasteczek wynika nie ze złośliwości, a z troski o życie, jak wychować małego alergika w poczuciu, że nie jest gorszy od rówieśników i tak dalej i tak dalej. Osoby, które dopiero zaczynają mieć do czynienia z alergikiem będą zainteresowane działem dotyczącym postępowania w razie wystąpienia alergii.
Kolejny rozdział to informacje dotyczące kuchni świata i występujących w nich alergenów. Dowiecie się między innymi czego w kuchni japońskiej (teoretycznie prawie bezjajecznej) powinni unikać jajeczni alergicy, po jaką kuchnię powinni sięgać “bezglutenowcy” oraz jakie orzechy w jakiej kuchni pojawiają się najczęściej.
Jak wspomniałam, wstęp jest obszerny więc to jeszcze nie koniec – czytelnik dowiaduje się jak czytać etykiety produktów, gdzie robić zakupy, czego kategorycznie i we wszelkich okolicznościach należy unikać, jak przygotować swoją spiżarnię, jakie substytuty stosować i przede wszystkim, jak mimo alergii czerpać radość z jedzenia.
Ta bardzo wartościowa skarbnica wiedzy zajmuje pierwszych 60 stron książki i wierzcie mi – choćby dla nich warto po tą pozycję sięgnąć (szczególnie, jeśli tak jak ja, kupiło się ją za 9 zł :))
Dalej są przepisy.
Co najciekawsze i chyba najistotniejsze w tej książce to piktogramy, którymi przepisy są oznaczone. Znajdziemy tu cztery rodzaje przepisów: bez orzechów, bez jajek, bez glutenu i bez mleka. Oczywiście wiele z tych przepisów spełnia kilka z tych kryteriów na raz, ale jeszcze więcej przepisów ma swoje odpowiednik. Dla przykładu: Przepis na babeczki cynamonowo-jabłkowe jest z założenia bez jajek i orzechów, ale obok niego znajdziemy informację, że jeśli zastąpimy masło bezmleczną margaryną a mleko krowie sojowym otrzymamy przepis bezmleczny, natomiast jeśli zastąpimy mąkę białą bezglutenową będziemy mieć przepis bezglutenowy. I w ten sposób skonstruowana jest znaczna większość przepisów.
Oprócz tego przy każdym przepisie znajdziemy czas przygotowania, pieczenia, ilość porcji a także krótki, fajnie napisany wstęp, w którym znajdziemy podstawowe informacje o danej potrawie. Dodatkowo przy niektórych przepisach znajdziemy też rady dotyczące przechowywania, zamienników, sposobów podania itp. Przy innych znajduje się dopisek “uwaga na”, który sygnalizuje, które ze składników z listy mogą być zwodnicze i wymagają większej uwagi przy zakupach.
Jeśli o same przepisy chodzi to lista składników jest przejrzysta (choć niektóre pozycje na nich występujące mogą być problematyczne do zdobycia), a sposób przygotowania rozpisany w punktach. Niestety, jest jeden zgrzyt – parokrotnie okazywało się, że przepisy “zamienne” pisane są metodą kopiuj-wklej z przepisu głównego i niestety, często pojawiają się istotne błędy i niedopowiedzenia. Przygotowałam z książki już kilka potraw – część była bardzo udana, część mnie niestety rozczarowała.
Niewątpliwym atutem tej książki są przepiękne fotografie. Tak apetyczne, że ślinka cieknie mi po brodzie nawet na widok potraw, których zwykle nie lubię i nie jadam ;)
Książkę kończy alfabetyczny spis treści i indeks. O ile ze spisu treści korzysta się dość wygodnie, to tyle indeks jest problematyczny – składniki zawarte w indeksie są traktowane bardzo wybiórczo, więcej tu zagadnień dotyczących badań, objawów itp.
Książkę tę polecam nie tylko alergikom i ich rodzinom – nigdy nie wiecie, gdy wiedza z pierwszych 60 stron książki Wam się przyda. Uważam, że warto mieć ją na półce, jednak z przepisami trzeba uważać – może się okazać, że przyda się Wam inwencja twórcza, dlatego warto mieć o gotowaniu jakiekolwiek pojęcie :)
-
whiness