50 (totalnie randomowych) faktów o mnie. Z nutą abstrakcji.

Nie często przyłączam się do takich zabaw, ale tyle osób już publikowało swoje posty w ramach akcji #50faktówomnie, że pozazdrościłam i też mi się zachciało odrobiny ekshibicjonizmu. Obiecałam sobie nie wrzucać tu punktów z serii “ulubiony kolor” czy “mam pieprzyk na lewej nodze”. Zamiast tego chciałam sprzedać Wam trochę wiedzy o mnie, o której zwykle głośno nie mówię i której nie da się zobaczyć gołym okiem. A potem sprawdzić z jak wieloma punktami się identyfikujecie. Nie obstawiałabym że z kimś będę mieć choćby 10 wspólnych podpunktów – na tym świecie nie ma miejsca dla dwóch takich samych dziwaków :) No ale kto wie? :)

marysia

Dobra, koniec tych wstępów, jedziem! :)

1. Boję się klaunów, a horrory z klaunami w roli głównej to dla mnie gatunek filmowy, który powinien być zabroniony

2. Nawet lekkie uderzenie po głowie może doprowadzić mnie do histerycznego płaczu (jeśli uderzę się o coś) lub szaleńczej furii (jeśli uderzy mnie ktoś)

3. Gdy mam zły dzień zawijam się w koc jak w burito i potrafię przeleżeć tak cały dzień. Nawet nazywam to moim „burito day”.

4. Moje koty kocham jak własne dzieci i gdy się do nich zwracam, mówię o sobie per „mamusia”.

5. Lubię szowinistyczne żarty (czasami próbuję udawać nimi oburzoną, ale kiepsko mi wychodzi ukrywanie śmiechu). Mój ulubiony to: “Dlaczego kobiety chodzą na obcasach, malują się i perfumują? Bo są małe, brzydkie i śmierdzą.

6. Gdybym mogła wybrać czasy i miejsce, w jakich chciałabym żyć, to chciałabym żyć w USA w latach 70-tych. Ewentualnie chciałabym być XVII-wiecznym piratem na Karaibach.

7. Ściszam muzykę, gdy… chcę coś lepiej widzieć. Dlatego np. nigdy nie obrabiam zdjęć w photoshopie przy włączonej muzyce.

8. Jak byłam mała, mój tata bardzo często bawił się słowami, celowo przekręcając w zabawny sposób przysłowia. Do dziś czasami zdarza mi się użyć jego zmienionej wersji przysłowia, będąc pewną, że tak powinno ono brzmieć. Mężczyzna wielokrotnie dostawał ataków spazmatycznego śmiechu, gdy raczyłam go tekstem w stylu „Złej baletnicy to i majtki przeszkadzają” lub ”Kombinujesz jak koń pod szafą”.

9. Kocham wodę i mogę siedzieć w niej godzinami (od wanny, przez baseny, po morza i oceany), ale nienawidzę chlapania wodą. Nerwowo więc reaguję na pluskające się towarzystwo w zbiornikach wodnych, a w Dyngusa nie wychodzę z domu nawet na krok.

10. Za idealny „comfort food” uważam bułkę z serem i kakao.

11. Nie piję dużo alkoholu, bo gdy jestem pijana włącza mi się mania prześladowcza i jestem wtedy ABSOLUTNIE PEWNA, że wszyscy rozmawiają właśnie o mnie.

12. Jeśli kogoś lubię, bardzo szybko (nieświadomie) przejmuję jego akcent i powiedzonka. Jeśli więc złapiesz mnie kiedyś na tym, że mówię tak jak Ty, to wcale nie znaczy, że cię przedrzeźniam, ale że darzę Cię dużą sympatią.

13. Gdy byłam dzieckiem, byłam ogromnym niejadkiem. Uważam to za zabawny fakt, w kontekście mojej dzisiejszej nadwagi i tego, że bloguję o jedzeniu.

14. Czekając np. na autobus, odliczam w myślach od przypadkowej liczby do zera. Jeśli nie nadjedzie, aż doliczę do końca, zaczynam od nowa.

15. Nie pamiętam żadnych numerów telefonów oprócz własnego oraz… domowych telefonów moich koleżanek z podstawówki.

16. Ryczę na filmach i… niektórych reklamach. Szczególnie tych z kampanii społecznych.

17. Notorycznie też zasypiam na filmach. Jeśli film zaczyna się po 21 nie ma szans, żebym obejrzała go do końca, choćby nie wiem jak był ciekawy. Z tymi o 20 czasami (ale też nie zawsze) się udaje.

18. Jeśli nie planuję wychodzić z domu, spędzam calusieńki dzień w piżamie. Uważam, że to najwygodniejszy strój „po domu”

19. Słoń nadepnął mi na ucho – nie potrafię śpiewać, tańczyć, ani grać na żadnym instrumencie i nie znam się na muzyce.

20. Boję się prądu, a jak na złość notorycznie się „elektryzuję” i czego nie dotknę to mnie „kopie”. Wyrobiłam sobie dziwny odruch łapania metalowych przedmiotów takich jak np. klamki czy poręcze przez rękaw od bluzy.

21. Mam strasznie słabą pamięć do wielu rzeczy – nie pamiętam fabuły filmu oglądanego kilka dni wcześniej, nie zapamiętuję imion poznanych ludzi, tytułów i wykonawców (nawet ulubionych) piosenek, nie znam nazw moich kosmetyków, lekarstw, ani innych otaczających mnie przedmiotów Nie pamiętam gdzie odłożyłam rzeczy i notorycznie zapominam odpisać na sms-y jeśli nie zrobiłam tego od razu.

22. Nie znoszę załatwiać spraw przez telefon (nawet zamówienie pizzy to dla mnie problem). Lubię rozmawiać albo w cztery oczy, albo poprzez wymianę korespondencji.

23. Gdy jadę w jakieś nowe miejsce, w którym muszę coś lub zrobić (np. urząd, weterynarz, pływalnia) zawsze proszę, żeby ktoś poszedł ze mną. Jeśli jednak muszę iść sama to zawsze się tym bardzo stresuję. Za drugim razem idę już tam na totalnym luzie.

24. Totalnie paraliżuje mnie myśl o tym, że mogłabym skrzywdzić jakieś zwierze. Gdy przypadkiem zrobiłam jakąś krzywdę któremuś z moich kotów, godzinami płakałam i przepraszałam go. Gdy wiele lat temu zdechł nasz pies (nie z mojej winy oczywiście), płakałam bity tydzień obwiniając się za jego śmierć.

25. Uwielbiam jeść żółty ser z miodem.

26. Gdy jestem sama w domu, nigdy nie słucham muzyki na słuchawkach – muszę mieć pełną kontrolę nad dźwiękami w domu i gdy nie słyszę co się dzieje, robię się niespokojna. Z tego samego powodu nie słucham też głośno muzyki będąc w ruchliwym mieście.

27. W dowodzie mam wpisane 170 cm wzrostu, choć tak na prawdę mam zaledwie 164 – taki kurdupel ze mnie. W dodatku nie wiem dlaczego – nigdy nie aspirowałam do takiego wzrostu więc raczej nie ma opcji, żebym sama taką liczbę podała. Podejrzewam, że wpisała to urzędniczka, która wypełniała mój wniosek – to podejrzenie to stąd, że ta sama pani kłóciła się ze mną na temat mojego koloru oczu „bo przecież ona widzi, że one są szare” a nie niebieskie, jak przez całe życie uważałam ja.

28. Uwielbiam surowe banany, ale nie lubię większości rzeczy „o smaku” bananowym. Odwrotnie jest z wiśniami – uwielbiam wszystko co wiśniowe, ale wiśnie takie prosto z drzewa zupełnie do mnie nie przemawiają.

29. Nie lubię dzieci (i aż boję się pomyśleć ilu osobom narażę się tym wyznaniem :)). Co więcej nie potrafię się z dziećmi obchodzić, ani z nimi rozmawiać. Instynkt macierzyński to dla mnie rzecz z gatunku sci-fi.

30. Jestem absolutnie beznadziejna w podtrzymywaniu tzw „small talk’ów”. Przez to moje rozmowy z nieznajomymi bywają nadzwyczaj krępujące przez zapadającą co chwilę ciszę. Potem zawsze się na siebie wściekam, jak pomyślę jak złe wrażeniem musiałam zrobić.

31. Bardzo lubię pobieranie krwi. Chciałabym być honorowym krwiodawcą, ale niestety mam zbyt cienkie i mało widoczne żyli i wielokrotnie odmawiano mi z tego powodu wkłucia się w ramię.

32. Uwielbiam podróżowanie (samo w sobie czyli np. latanie samolotem, jazdę pociągiem) i spanie w hotelach.

33. Zdarza mi się mylić sny z rzeczywistością. Bywam przekonana, że coś wydarzyło się na prawdę i zajmuje mi dłuższą chwilę uświadomienie sobie, że był to tylko sen.

34. Skrycie marzę o tym, żeby być tak obrzydliwie bogatą, żeby nie musieć już nigdy pracować.

35. Brzydzę się stóp i obciętych paznokci.

36. Gdy się nudzę to sprzątam. Odłączcie mi Internet, a mój dom zacznie lśnić czystością.

37. Ze wszystkich prac domowych najbardziej nienawidzę mycia naczyń. Nie wyobrażam sobie życia bez zmywarki, ale jej ładowanie również nie należy do moich ulubionych czynności.

38. Nałogowo oglądam seriale. Wiem, że w dzisiejszych czasach to niby nic nadzwyczajnego, ale u mnie jest to prawdziwy nałóg. Od paru dni jestem w żałobie po zamkniętym iitv.info :(

39. Uważam się za zbyt poukładaną osobę i w duchu żałuję, że przez wrodzoną ostrożność nie popełniłam jeszcze żadnej błędnej decyzji, z której mogłaby być dobra historia do opowiadania na starość.

40. Strasznie bazgrolę i zawsze zazdrościłam ludziom z ładnym pismem.

41. Jestem osobą bardzo tolerancyjną i raczej nie mam żadnych uprzedzeń. Jedyne czego nie toleruję to ludzkiej głupoty.

42. Raczej nie kręcą mnie typowo babskie rozrywki, ale wśród moich „guilty pleasures” jest oglądanie seriali typu Gilmore Girls czy Hart of Dixie oraz kupowanie lakierów do paznokci.

43. Przez bloga czasami bywam nazywana „Gruszką”, ale nie licząc tego, to nigdy w życiu nie miałam przezwiska / ksywki (a zawsze chciałam mieć)

44. Jestem choleryczką – błyskawicznie się denerwuję, ale też błyskawicznie uspokajam. Nie chowam długo urazy i szybko się godzę.

45. Układanie puzzli mnie uspokaja, ale nie robiłam tego od lat. Przez koty raczej długo jeszcze nie poukładam.

46. W rozmowach z Mężczyzną często posługujemy się angielskimi zwrotami, cytatami z filmów i hasłami z memów. Czasami się zapominam i używam ich także w rozmowach z innymi, a tedy ludzie dziwnie na mnie patrzą, bo nie kumają czemu nagle zaczęłam mówić po angielsku i o co mi właściwie chodzi. Dodam, że nie mówię po angielsku zbyt dobrze ;)

47. Jestem zagorzałym wrogiem śniegu. Toleruję go wtedy, gdy ja siedzę przy kominku i popijam grzane wino, a śnieg oddzielony jest ode mnie szybą. Bardzo chętnie zamieszkałabym w miejscu, gdzie śnieg nigdy nie pada.

48. Kiepsko mi wychodzi śmianie się z samej siebie. Pracuję nad tym, ale prawda jest taka, że mam bardzo niewielki dystans do siebie. Tzn nie mam nic przeciwko skierowanym w moją stronę żartom i złośliwym docinkom, ale już np. gdy zrobię coś wybitnie głupiego (np. palnę coś w towarzystwie lub wyrżnę się publicznie) to większe prawdopodobieństwo jest, że się rozpłaczę, niż że uznam to za zabawne.

49. W moim rodzinnym domu mieliśmy politykę otwartych drzwi – goście wpadali do nas bez zapowiedzi i o dowolnej godzinie. Dziś strasznie ubolewam nad tym, że już nikt nie wpada do mnie z zaskoczenia, a wszystkie wizyty trzeba umawiać ze stosownym wyprzedzeniem, bo inaczej “nie wypada”.

50. Stworzenie tej listy zajęło mi ponad tydzień. Nie jest jednak łatwo wypisać 50 przypadkowych rzeczy na swój temat, a jednocześnie nie zanudzić czytających. Udało mi się? Ktoś przebił się przez całe 50 punktów? ;)